Budowa kładek na rzece Elbląg ciągnie się w nieskończoność. Czy mieszkańcy Zawodzia mogą liczyć w końcu na "powrót do macierzy" i normalną przeprawę przez rzekę?
Terminów oddania choćby jednej kładki było kilka. Żaden nie został dotrzymany. Wiceprezydent Elbląga Tomasz Lewandowski 9 sierpnia 2011 zapowiadał: - Pierwsza z dwóch kładek będzie gotowa w grudniu 2011 roku. Dla ruchu pieszego. Bez podnoszeń i wykończenia elewacji. Te prace zostaną wykonane wiosną 2012 r. Co z tego wyszło wszyscy widzimy spacerując po starówce. Ale cóż...
Na początku kwietnia prezydent Lewandowski mówił: - Kładka do końca kwietnia połączy oba brzegi rzeki Elbląg. Inwestycja będzie podlegała wszelkim odbiorom i zostanie oddana do użytku w lipcu, już jako inwestycja ukończona. Takie mamy deklaracje wykonawcy.
Kolejne terminy mijają, padają kolejne obietnice, a Zawodzianie od listopada 2010 narażeni są na problemy z dostaniem się do prawobrzeżnej części miasta.
Przez kilka najbliższych dni dojdzie jeszcze kolejna przeszkoda: remont nawierzchni mostu Tysiąclecia. Nie dziwią więc coraz większe głosy niezadowolenia mieszkańców Zawodzia. Rośnie w nich przekonanie, że dwie ostatnie ekipy rządzące miastem po prostu z nich zakpiły. Teraz każde wyjście do miasta to dla nich prawdziwa wyprawa.
Postanowiliśmy sprawdzić w elbląskim Urzędzie Miejskim, czy lipcowy termin oddania do użytku kładki w ciągu ul. Studziennej i Orlej jest realny. Okazuje się jednak, że na odpowiedź w sprawie kładek musimy poczekać do następnego tygodnia i powrotu wiceprezydenta Adama Witka z delegacji w Chinach. Wydaje się, że taka informacja powinna być znana także na niższych szczeblach. Aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli prezydent zasmakuje w kaczce po pekińsku i zostanie za Wielkim Murem.
Na koniec budowy kładek na rzece Elbląg czekają nie tylko mieszkańcy Zawodzia. To inwestycja o żywotnym znaczeniu dla całego miasta. Obiecywane od dawna przez nasze władze oddanie do użytku przynajmniej jednej z nich jakoś nie może dojść do skutku. Patrząc na tempo prac nierealny wydaje się termin lipcowy. A więc jaką usłyszymy kolejną datę? I kiedy?
Na początku kwietnia prezydent Lewandowski mówił: - Kładka do końca kwietnia połączy oba brzegi rzeki Elbląg. Inwestycja będzie podlegała wszelkim odbiorom i zostanie oddana do użytku w lipcu, już jako inwestycja ukończona. Takie mamy deklaracje wykonawcy.
Kolejne terminy mijają, padają kolejne obietnice, a Zawodzianie od listopada 2010 narażeni są na problemy z dostaniem się do prawobrzeżnej części miasta.
Przez kilka najbliższych dni dojdzie jeszcze kolejna przeszkoda: remont nawierzchni mostu Tysiąclecia. Nie dziwią więc coraz większe głosy niezadowolenia mieszkańców Zawodzia. Rośnie w nich przekonanie, że dwie ostatnie ekipy rządzące miastem po prostu z nich zakpiły. Teraz każde wyjście do miasta to dla nich prawdziwa wyprawa.
Postanowiliśmy sprawdzić w elbląskim Urzędzie Miejskim, czy lipcowy termin oddania do użytku kładki w ciągu ul. Studziennej i Orlej jest realny. Okazuje się jednak, że na odpowiedź w sprawie kładek musimy poczekać do następnego tygodnia i powrotu wiceprezydenta Adama Witka z delegacji w Chinach. Wydaje się, że taka informacja powinna być znana także na niższych szczeblach. Aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli prezydent zasmakuje w kaczce po pekińsku i zostanie za Wielkim Murem.
Na koniec budowy kładek na rzece Elbląg czekają nie tylko mieszkańcy Zawodzia. To inwestycja o żywotnym znaczeniu dla całego miasta. Obiecywane od dawna przez nasze władze oddanie do użytku przynajmniej jednej z nich jakoś nie może dojść do skutku. Patrząc na tempo prac nierealny wydaje się termin lipcowy. A więc jaką usłyszymy kolejną datę? I kiedy?
Witold Sadowski