Ratusz chce rozbudować system kamer w mieście, mają być do niego włączone także kamery spółdzielni mieszkaniowych. - Planujemy także wprowadzenie zintegrowanego zarządzania ruchem drogowym, ale wszystko zależy od pozyskanych środków z zewnątrz – mówi Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. Zobacz, jak wewnątrz wygląda Centrum Bezpieczeństwa Miasta.
Obecnie bezpieczeństwa mieszkańców strzegą 43 kamery, znajdujące się w najbardziej uczęszczanych miejscach, połowa jest obrotowa. Obraz z nich dociera do Centrum Bezpieczeństwa Miasta, które znajduje się w budynku przy ul. Orzeszkowej, a obsługą monitoringu zajmują się 24 godziny na dobę m.in. strażnicy miejscy i pracownicy Centrum Zarządzania Kryzysowego.
- Wszystkie kamery są wpięte w miejską sieć światłowodową, która liczy 120 kilometrów. Żadne inne miasto w Polsce nie ma tak rozbudowanej sieci. Jest do niej podłączony także monitoring przeciwpowodziowy, z 48-godzinnym wyprzedzeniem możemy przewidywać m.in. stan wody na rzece Elbląg – mówi Jacek Boruszka, wiceprezydent Elbląga.
Władze miasta chcą zwiększyć liczbę kamer, wkrótce do systemu mają być podpięte kamery należące do Elbląskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Sielanka. - Na dzisiaj trudno powiedzieć, jaka będzie docelowa liczba kamer. To wszystko zależy od potrzeb i możliwości finansowych. Na pewno chcemy system rozbudowywać. Szukamy możliwości dofinansowania, choć ze środków unijnych będzie to trudne – przyznaje Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Myślimy także o montażu kamer w miejscach, gdzie światłowód nie dociera, w takich wypadkach będą one sterowane drogą radiową. A także o wprowadzeniu zintegrowanego zarządzania ruchem drogowym, dzięki czemu można by ograniczyć korki.
Czy miejskie kamery rzeczywiście poprawiają bezpieczeństwo? - Ze statystyk wynika, że w miejscach, gdzie są kamery, liczba wykroczeń i przestępstw spada. Oczywiście zdarzają się osoby, których nawet kamery nie powstrzymują przed aktem wandalizmu, ale z pewnością te urządzenia działają prewencyjnie – mówi Jan Korzeniowski, komendant Straży Miejskiej, która nadzoruje miejski monitoring.
Nie zawsze też udaje się ustalić sprawcę, nagranego przez monitoring. Tak było na przykład z osobą, która zniszczyła mury katedry św. Mikołaja po katastrofie smoleńskiej. - Wówczas kamera nie obejmowała tego miejsca – tłumaczy Jan Korzeniowski.
Kilka lat później udało się za to ustalić sprawcę kradzieży bombek z miejskiej choinki ustawionej przy katedrze czy złodzieja... figurki Jezusa z miejskiej szopki. To tylko dwa z wielu przypadków, gdy monitoring okazał się skuteczny.
- Wszystkie kamery są wpięte w miejską sieć światłowodową, która liczy 120 kilometrów. Żadne inne miasto w Polsce nie ma tak rozbudowanej sieci. Jest do niej podłączony także monitoring przeciwpowodziowy, z 48-godzinnym wyprzedzeniem możemy przewidywać m.in. stan wody na rzece Elbląg – mówi Jacek Boruszka, wiceprezydent Elbląga.
Władze miasta chcą zwiększyć liczbę kamer, wkrótce do systemu mają być podpięte kamery należące do Elbląskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Sielanka. - Na dzisiaj trudno powiedzieć, jaka będzie docelowa liczba kamer. To wszystko zależy od potrzeb i możliwości finansowych. Na pewno chcemy system rozbudowywać. Szukamy możliwości dofinansowania, choć ze środków unijnych będzie to trudne – przyznaje Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. - Myślimy także o montażu kamer w miejscach, gdzie światłowód nie dociera, w takich wypadkach będą one sterowane drogą radiową. A także o wprowadzeniu zintegrowanego zarządzania ruchem drogowym, dzięki czemu można by ograniczyć korki.
Czy miejskie kamery rzeczywiście poprawiają bezpieczeństwo? - Ze statystyk wynika, że w miejscach, gdzie są kamery, liczba wykroczeń i przestępstw spada. Oczywiście zdarzają się osoby, których nawet kamery nie powstrzymują przed aktem wandalizmu, ale z pewnością te urządzenia działają prewencyjnie – mówi Jan Korzeniowski, komendant Straży Miejskiej, która nadzoruje miejski monitoring.
Nie zawsze też udaje się ustalić sprawcę, nagranego przez monitoring. Tak było na przykład z osobą, która zniszczyła mury katedry św. Mikołaja po katastrofie smoleńskiej. - Wówczas kamera nie obejmowała tego miejsca – tłumaczy Jan Korzeniowski.
Kilka lat później udało się za to ustalić sprawcę kradzieży bombek z miejskiej choinki ustawionej przy katedrze czy złodzieja... figurki Jezusa z miejskiej szopki. To tylko dwa z wielu przypadków, gdy monitoring okazał się skuteczny.
RG