Wracaliśmy z pracy idąc ul. 1 maja dochodziliśmy do baru mlecznego gdy z Nysy zbrodniarze oddali serie z automatu nad naszymi głowami, a zę śp. Sawicz stał w tym momecie na schodach baru jedna z kul trafiła go prosto w skroń prznieśliśmy jego ciało na drugą stronę ulicy pod sklep perfumeryjny i poprosiliśmy dowódcę czołgu o wezwanie pogotowia które przyjechało i stwierdziło zgon. Te chwile zapamiętam do końca życia.