W Elblągu rozpoczął się dziś proces przeciwko Robertowi Biedroniowi ze Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii.
Sprawa związana jest z innym procesem, jaki Kampania wytoczyła elblążance Dorocie E. ze Stowarzyszenia Rodzina Polska. Na łamach gazety „Nasz Dziennik” kobieta stwierdziła, że homoseksualizm jest chorobą i zagrożeniem dla zdrowej rodziny. Komentując tę wypowiedź Robert Biedroń powiedział, że słowa Doroty E. wpisują się w „faszystowsko-nacjonalistyczno-katolicką nagonkę” na osoby homoseksualne. Ta wypowiedź nie spodobała się z kolei działaczowi Rodziny Polskiej z Podkarpacia, który podał Biedronia do sądu.
Zeznania składał dziś sam Robert Biedroń oraz kilkoro elbląskich dziennikarzy, którzy nagrali zaskarżoną wypowiedź bądź też byli w sądzie tamtego dnia. Większość dziennikarzy potwierdziła, że słowa o „faszystowsko-nacjonalistyczno-katolickiej nagonce” rzeczywiście padły z ust Biedronia. Sam Biedroń także przyznaje się, że tak powiedział, ale nie uważa, aby kogokolwiek to obraziło.
- Temat nietolerancji jest mi bardzo bliski i chciałem w ten sposób wskazać, że w pewnych środowiskach w Polsce homoseksualizm wzbudza wiele nienawiści - powiedział w czasie obszernego wystąpienia przed sądem.
Zeznania składał dziś sam Robert Biedroń oraz kilkoro elbląskich dziennikarzy, którzy nagrali zaskarżoną wypowiedź bądź też byli w sądzie tamtego dnia. Większość dziennikarzy potwierdziła, że słowa o „faszystowsko-nacjonalistyczno-katolickiej nagonce” rzeczywiście padły z ust Biedronia. Sam Biedroń także przyznaje się, że tak powiedział, ale nie uważa, aby kogokolwiek to obraziło.
- Temat nietolerancji jest mi bardzo bliski i chciałem w ten sposób wskazać, że w pewnych środowiskach w Polsce homoseksualizm wzbudza wiele nienawiści - powiedział w czasie obszernego wystąpienia przed sądem.
SZ