UWAGA!

Irak: Idziemy w jednym kierunku

Rozmowa z generałem Ryszard Sorokoszem, zastępcą dowódcy 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, a teraz również zastępcą dowódcy Międzynarodowej Dywizji Sił Stabilizacyjnych III zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku.

Już niedługo nastąpi wymiana żołnierzy, którzy biorą udział w misji stabilizacyjnej. Rozkaz sformowania trzeciej zmiany to odpowiedzialne zadanie, ale przecież także wyróżnienie dla 16. Dywizji.
     Na pewno jest to ogromna odpowiedzialność. Zadanie jest bardzo trudne. Czy jest to wyróżnienie? Zapewne tak, ale warto uświadomić sobie, że wojsko polskie, siły zbrojne znalazły się w określonej sytuacji – realizujemy zadania, które zostały na nas nałożone w związku z podpisanymi przez Polskę umowami. My po prostu jesteśmy zobowiązani je wykonać.
     
     Jakie zadania stoją przed trzecią grupą polskich żołnierzy?
     Są to zadania misji stabilizacyjnej - zadania wykonywane w ramach konwojowania dużych transportów, np. transportów z paliwem czy materiałami wybuchowymi, ale też patrolowanie, konwojowanie, eskortowanie, przeszukiwanie budynków czy panowanie nad tłumem. Nasze zadania w Iraku będą również podobne do tych, jakie wykonujemy w kraju. Myślę np. o wyszukiwaniu i niszczeniu pocisków, niewypałów, niewybuchów, które pozostały po okresie wojennym.
     
     Pobyt w Iraku to także zwykła codzienna żołnierska służba...
     To przede wszystkim i do tego zadania przygotowujemy się w bardzo poważny sposób. Klimat, jaki tam panuje, jest zupełnie inny od polskiego. Temperatury w tamtym rejonie będą powyżej 40 stopni Celsjusza. To dla nas wyzwanie, aby w sposób bardzo profesjonalny przygotować siebie i sprzęt do pobytu w Iraku.
     
     W szkoleniu żołnierzy trzeciej zmiany wprowadził Pan pewne nowości.
     Zmiany dotyczą głównie sposobu wykonywania zadań ogniowych i warunków strzelań. Starałem się, na ile to możliwe, maksymalnie dostosować warunki wykonywania naszych działań do tych, z jakimi żołnierze mogą się spotkać na terenie misji. Przygotowujemy się do zadań stabilizacyjnych, ale w każdym momencie, jak pokazują wiadomości podawane przez media, żołnierz musi być przygotowany również do wykonywania bardzo trudnych zadań bojowych.
     
     Instruktorami szkolenia, które odbyło się w Wędrzynie, byli uczestnicy pierwszej zmiany.
     Ten sposób szkolenia jest znaczący i z całą mocą podkreślam, że nie wyobrażam sobie, by szkolenie odbywało się bez instruktorów, którzy doświadczenie zdobyli na miejscu, w Iraku.
     
     Czy jest Pan zadowolony z przygotowań?
     Przygotowując zmianę do kolejnego wyjazdu założyłem sobie pewien próg, przez który trzeba było przebrnąć. Postanowiłem, że na poligonie stworzymy warunki takie, jakie panują w Iraku - tzn. 24-godzinne noszenie broni, hełmów, kamizelek, stwarzanie pozorowanych sytuacji zagrożenia, np. przez doprowadzanie do pozorowanych ataków na bazy wojskowe. Przez pierwsze dni żołnierze przełamywali opór wobec tego, co im narzucono. Teraz tej bariery już nie ma, wszyscy idziemy w jednym kierunku.
     
     Ćwiczenia w Wędrzynie to nie koniec szkolenia?
     Kolejne zadania jeszcze przed nami. Będą one prowadzone w rejonie północno - wschodniej Polski i będą miały na celu przygotowanie i zgranie ze sobą poszczególnych elementów Międzynarodowej Dywizji, m.in. sztabu.
     
     Jak żołnierze przyjmują opinie o tym, że polskie wojsko nie jest już w Iraku potrzebne?
     Oczywiście analizujemy to, w jaki sposób społeczeństwo podchodzi do realizowanych przez nas zadań, czy to w kraju, czy poza jego granicami, nie tylko w Republice Iraku. Chcę zaznaczyć jedno: my, żołnierze, mamy pewien rodzaj obowiązku. Pełnimy służbę i jesteśmy do niej zobowiązani poprzez różnego rodzaju umowy i pakty. Do wykonywania swoich powinności zostaliśmy przecież powołani.
     
     W jednej ze swoich niedawnych wypowiedzi minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński przypomniał, że Polska - a także uczestnicy trzeciej zmiany polskiego kontyngentu – wciąż największą wagę przywiązywać będą do rekonstrukcji Iraku. Wydaje się, że w natłoku informacji o kolejnych atakach, m.in. na wojska amerykańskie, wielu Polaków o tym zapomina.
     Podkreślam z całą mocą, że nasze zadania są to zadania stabilizacyjne, polegające, jak wspomniałem, m.in. na patrolowaniu, konwojowaniu czy przeszukiwaniu budynków. Na pewno nie jedziemy tam walczyć. Natomiast, czy idziemy tam stabilizować gospodarkę? Chyba to, co robią tam polskie wojska i co my będziemy robić, to mała cząstka tego ogromnego zadania.
     
     
     Zobacz także: "Ćwiczenia ze stabilizacji"
rozmawiała Agnieszka Jarzębska

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Po co gamonie Wy tam jedziecie w imię czego i dla kogo, Tylko dla kasy się tam pchacie więc jak wam poprzetracają araby nózki albo łapki to zobaczymy jak bedziecie skamleć o kasę tylko dlaczego z moich podatków.
  • Po co jada? Tylko " money,money " I taka jest rzeczywistosc z tej biedy! Good luck !
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    biedak(2004-05-27)
  • " idzioemy w jednym kierunku " ale powrót bedzie inny albo w trumnie albo samolotem pasazerskim
Reklama