O promocji swoich usług i tworzeniu dobrego wizerunku bibliotek rozmawiali dziś uczestnicy V Elbląskiego Forum Nauczycieli Bibliotekarzy.
Anna Szeląg, wicedyrektor Warmińsko-Mazurskiej Biblioteki Pedagogicznej w Elblągu przyznaje, że część bibliotekarzy, szczególnie starszych, trudno jest przekonać do tego, że powinni promować swoją pracę - i czytelnictwo.
- Podobnie jak w innych dziedzinach, także w naszym zawodzie od marketingu nie da się uciec - uważa Anna Szeląg. - Szczególnie dotyczy to szkół, które stają w obliczu niżu demograficznego. Zmniejsza się liczba uczniów i trzeba walczyć o to, by istnieć na rynku edukacyjnym, by po prostu mieć pracę.
Co mają do zaoferowania biblioteki? Zdaniem wicedyrektorki - bardzo wiele i nie straszna im konkurencja ze strony internetu.
- Stereotyp bibliotekarza jest taki: siedzi cichutko, grzecznie, dużo czyta i potrafi wskazać potrzebną literaturę. Tymczasem my naprawdę potrafimy dużo więcej. Posługujemy się technologiami informacyjnymi, umiemy korzystać z różnych rodzajów źródeł. W tej chwili przed nauczycielami-bibliotekarzami też stoi poważne zadanie: nauczyć dzieci i młodzież selekcji informacji, których jest obecnie bardzo dużo. Musimy również szukać nowych sposobów przyciągnięcia młodych ludzi, bo mimo naszej wielkiej rozpaczy sama książka już w tej chwili nie przyciągnie do biblioteki - mówi Anna Szeląg.
Dr Andrzej Osiński z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Elblągu przekonuje, że do promocji czytelnictwa i budowania właściwego wizerunku bibliotek nie zawsze są potrzebne wielkie pieniądze.
- Marketing to nie tylko akcje promocyjne, reklama, ale również działania podejmowane wewnątrz placówki, tworzenie odpowiedniej atmosfery, klimatu i cały proces zarządzania - tłumaczy dr Osiński.
Książnica Kopernikańska z Torunia już od pewnego czasu w swojej codziennej pracy stosuje metody marketingowe. Jak zapewnia Marek Jurowski, Książnica jest zadowolona z efektów.
- Od ponad dwóch lat posiadamy certyfikat ISO 9001 z zakresu zarządzania, uczestniczymy też w wielu projektach, m.in. finansowanych przez Unię Europejską. Ważna jest nie tylko ich realizacja, ale i promocja, które łącznie dają możliwość ubiegania się o kolejne pieniądze i realizowania naszych następnych pomysłów, które służą odbiorcom - mówi Jurowski.
Od kilka lat w Polsce maleje liczba bibliotek i spada czytelnictwo.
- Marketing może być bronią w walce z tymi niekorzystnymi tendencjami - potwierdza dr Osiński. - Jeżeli w centrum uwagi nie znajdzie się czytelnik, to najprawdopodobniej ludzie będą odwracać się od takiej biblioteki. Jeśli zabraknie czytelników, pojawi się pytanie: po co komu taka biblioteka i najprawdopodobniej władze gminy zadecydują o jej zamknięciu.
- Podobnie jak w innych dziedzinach, także w naszym zawodzie od marketingu nie da się uciec - uważa Anna Szeląg. - Szczególnie dotyczy to szkół, które stają w obliczu niżu demograficznego. Zmniejsza się liczba uczniów i trzeba walczyć o to, by istnieć na rynku edukacyjnym, by po prostu mieć pracę.
Co mają do zaoferowania biblioteki? Zdaniem wicedyrektorki - bardzo wiele i nie straszna im konkurencja ze strony internetu.
- Stereotyp bibliotekarza jest taki: siedzi cichutko, grzecznie, dużo czyta i potrafi wskazać potrzebną literaturę. Tymczasem my naprawdę potrafimy dużo więcej. Posługujemy się technologiami informacyjnymi, umiemy korzystać z różnych rodzajów źródeł. W tej chwili przed nauczycielami-bibliotekarzami też stoi poważne zadanie: nauczyć dzieci i młodzież selekcji informacji, których jest obecnie bardzo dużo. Musimy również szukać nowych sposobów przyciągnięcia młodych ludzi, bo mimo naszej wielkiej rozpaczy sama książka już w tej chwili nie przyciągnie do biblioteki - mówi Anna Szeląg.
Dr Andrzej Osiński z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Elblągu przekonuje, że do promocji czytelnictwa i budowania właściwego wizerunku bibliotek nie zawsze są potrzebne wielkie pieniądze.
- Marketing to nie tylko akcje promocyjne, reklama, ale również działania podejmowane wewnątrz placówki, tworzenie odpowiedniej atmosfery, klimatu i cały proces zarządzania - tłumaczy dr Osiński.
Książnica Kopernikańska z Torunia już od pewnego czasu w swojej codziennej pracy stosuje metody marketingowe. Jak zapewnia Marek Jurowski, Książnica jest zadowolona z efektów.
- Od ponad dwóch lat posiadamy certyfikat ISO 9001 z zakresu zarządzania, uczestniczymy też w wielu projektach, m.in. finansowanych przez Unię Europejską. Ważna jest nie tylko ich realizacja, ale i promocja, które łącznie dają możliwość ubiegania się o kolejne pieniądze i realizowania naszych następnych pomysłów, które służą odbiorcom - mówi Jurowski.
Od kilka lat w Polsce maleje liczba bibliotek i spada czytelnictwo.
- Marketing może być bronią w walce z tymi niekorzystnymi tendencjami - potwierdza dr Osiński. - Jeżeli w centrum uwagi nie znajdzie się czytelnik, to najprawdopodobniej ludzie będą odwracać się od takiej biblioteki. Jeśli zabraknie czytelników, pojawi się pytanie: po co komu taka biblioteka i najprawdopodobniej władze gminy zadecydują o jej zamknięciu.
SZ