Jeżeli istnieje archeologiczny raj, to jest on w Elblągu. Elbląskie Stare Miasto skrywało (i jeszcze skrywa) zabytki, dzięki którym nasza wiedza o rozwoju miast posunęła się o milowe kroki. Takie wnioski można wysnuć po dzisiejszym spotkaniu z dr. Grażyną Nawrolską – jedną z redaktorek książki „Archeologia miast Pomorza w kontekście ziem polskich”.
Latryny pełne skarbów
Paradoksalnie to właśnie powojennym zniszczeniom i stosunkowo późnej odbudowie elbląskiego Starego Miasta możemy zawdzięczać bardzo szerokie badania archeologiczne w naszym mieście. Badania, których owoc niejednokrotnie zadziwiał archeologiczną społeczność na całym świecie. - Zdziwienie środowiska archeologicznego wzbudził fakt, że bada się coś tak dziwnego jak latryny. W tych latrynach znajdowało się fantastyczne przedmioty jak np. gęśle czy tak dziwne przedmioty jak kawałek jedwabnych wyrobów, drogich w tamtym okresie.. Dziś już nikogo nie dziwi badanie latryn, ale to przyzwyczajenie rodziło się w Elblągu. Latryna w latach osiemdziesiątych reklamowała Elbląg w archeologicznym światku jako miejsce szczególnie obfite w zabytki – wyjaśniał prof. Witold Świętosławski.
- Udało nam się natrafić na jedną z sześciu aptek, które istniały w Elblągu w pewnym okresie historii – dodała dr Grażyna Nawrolska, elbląska archeolog i jedna z redaktorek książki „Archeologia miast Pomorza w kontekście ziem polskich”.
Uczestnicy spotkania mogli też wysłuchać wielu anegdot na temat wykopalisk. - Z pracownikami fizycznymi mieliśmy problem, bo to była ciężka, fizyczna praca. Mieliśmy takiego „eleganta”, który do pracy przychodził w jasnych lub beżowych spodniach. Pojawiał się w maju, kiedy rozpoczynał się „sezon” archeologiczny i kopał, dopóki w wykopie nie pojawiła się woda – tak mniej więcej po 1,5 metra głębokości. Wtedy informował, że on już w tym sezonie nie pracuje i pojawi się w przyszłym roku – opowiadała Grażyna Nawrolska.
Badania archeologiczne w Elblągu rozpoczęły się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Niestety prowadzone były tylko na Starym Mieście. - Naszym naczelnym zadaniem przy opracowywaniu badań było pokazanie człowieka w kontekście odkrywanych przedmiotów. Wtedy dopiero to, co odkrywamy, zaczyna żyć. Ukazywanie życia codziennego mieszkańców średniowiecznego czy nowożytnego Elbląga, czy innego miasta jest w zasadzie podstawą w archeologii – mówiła dr Grażyna Nawrolska.
Ciekawy był sposób finansowania ówczesnych badań archeologicznych. - Przez pierwsze 10 lat finansował je wojewódzki konserwator zabytków, a potem Urząd Miejski – przypomniała dr Grażyna Nawrolska. - I to było jedyne miasto w Polsce, które finansowało badania archeologiczne.
Jaka przyszłość wykopalisk?
Przyszłość badań archeologicznych w Elblągu zależy od inwestorów. Tereny inwestycyjne, które znajdują się na terenie objętym nadzorem archeologicznym, muszą być najpierw przebadane, czy tamtejsza ziemia nie kryje skarbów historii. - Zawsze marzyłam o znalezieniu ceramiki z Portugalii. Jest hiszpańska ceramika średniowieczna, są wyroby chińskie, są wyroby ze Skandynawii, a ceramiki portugalskiej nie udało się jak dotychczas znaleźć – zdradziła dr Grażyna Nawrolska.
- Ja nie uczestniczyłem w badaniach archeologicznych w Elblągu. Zaskakuje mnie mała ilość przedmiotów związanych z Prusami – dodał prof. Witold Świętosławski.
Na przebadanie czeka też reszta Elbląga. - Dużym polem do popisu dla archeologów będzie Wyspa Spichrzów. To tylko niecałe 100 lat młodsza od starówki część miasta. Zabudowane z siatką ulic i tam na pewno też dużo zachowało się reliktów. Wystarczy porównać Wyspę Spichrzów w Gdańsku, gdzie badania archeologiczne były robione – dodał Grażyna Nawrolska.