Wydawałoby się, że wokół Elbląga prawie z każdej strony jest woda – Zalew Wiślany, rzeka Elbląg, jezioro Druzno, rzeka Kumiela itd. Problem w tym, że nie wiele da się z tej wody skorzystać dla łagodzenia skutków ewentualnej suszy. Na terenie miasta występuje dość duże nachylenie terenu, co powoduje, że po deszczu woda szybko spływa do rzeki Elbląg i odpływa w siną dal.
Na końcu zbiornika jest ujście wody, które można by zablokować do ¾ wysokości płytą betonową (lub nawet metalową zasuwą, aby w razie potrzeby można było ją także podnieść i spuścić nadmiar wody). W efekcie po napełnieniu zbiornika, przepływ ogólny (czyli dopływ i odpływ) wody byłby taki sam jak obecnie, ale powstałoby rozlewisko, z którego by korzystały ptaki i inne zwierzęta oraz rośliny (ze względu na parowanie i wilgoć w powietrzu). Dla przychodzących tu w parku spacerowiczów także byłaby to dodatkowa atrakcja.
Do tego zbiornika woda dopływa poprzez strumyk, który także można by w kilku miejscach częściowo zablokować kilkoma większymi kamieniami, przez które woda musiałaby się przeciskać, ale ten opór kamieni dla wody by wystarczył, aby przed tą mini-zaporą woda by się podniosła umożliwiając rozwój roślinności na znacznej długości. Oczywiście, ważne jest aby poziom wody w żadnym miejscu nie był wyższy niż koryto strumyka, a nawet z pewnym marginesem, na wypadek ulewnych deszczów, gdyż takie upały jak obecnie nie będą trwały ciągle. Na pewno w Elblągu są właściwi ludzie – specjaliści od hydrologii, którzy wiedzą jak to zrobić.
Nachylenie terenu w tych okolicach powoduje, że takie mini-zapory trzeba by utworzyć w kilku miejscach. W przeciwnym razie, rozlewisko utworzy się tylko na długości kilkuset metrów.
Podobna jest sytuacja z rzeką Kumielą, która już ma kilka zapór i progów m.in. w Parku Dolinka i w Parku Traugutta. Jednak jest tam jeszcze więcej możliwości aby nieco spowolnić przepływ wody i podwyższyć jego poziom. Dobrym miejscem jest próg koło ulicy Wyspiańskiego. Tam jest dość szeroki betonowy zbiornik, który by można było wypełnić na całą szerokość i podwyższyć poziom wody o 1 metr ale raczej poprzez regulowaną zaporę, aby w razie ulewnych opadów deszczu lub wiosennych roztopów śniegu, można było podnieść zaporę i zwiększyć przepływ . Na zatory lodowe też jest łatwy sposób – kamienne kliny w kształcie litery V na środku, które powodują, że pod ciśnieniem wody lód sam się unosi i pęka.
Wielu specjalistów w TV wskazuje, że w Polsce gospodarka wodna prawie nie istnieje. Taka gospodarka powinna łagodzić skutki powodzi jak i suszy, w jednym momencie spuszczając więcej wody gdy spodziewamy się ulewy, a zatrzymując wodę w zbiornikach retencyjnych dużych lub w wielu małych, aby złagodzić skutki upałów i suszy.