Władze miasta mogą objąć pomocą publiczną, czyli na przykład zwolnić z płacenia podatku, przedsiębiorstwa i przedsiębiorców, którzy złożą w ratuszu odpowiedni wniosek. Lista wybrańców jest podawana do publicznej wiadomości. Nie ma na niej jednak ani kwot, ani adnotacji, na co zostaną przeznaczone publiczne pieniądze.
- Pan prezydent nie daje tych pieniędzy z własnej kieszeni, tylko z naszych podatków, więc takie dane nie mogą być tajemnicą - przekonuje Mirosław Kozłowski, przewodniczący elbląskiej „Solidarności”.
„Solidarność” zainteresowała się tematem po tym, jak przewodniczący Kozłowski otrzymał list podpisany przez grupę mieszkańców Elbląga. Zwracają oni uwagę na niepełne dane dotyczące pomocy publicznej.
- W Internecie można znaleźć listę firm, które otrzymały taką pomoc od miasta, ale brakuje na niej kwot i ich przeznaczenia - mówi Mirosław Kozłowski. - Ja nie mam nic do osób, które na tej liście się znalazły, nawet jeśli są właścicielami dobrze prosperujących firm. Chodzi mi o to, że nie znalazły się tam dane dotyczące wysokości podarowanej kwoty, nie jest również wyjaśnione, na co ta pomoc zostanie przeznaczona. Może to na tworzenie nowych stanowisk pracy - zastanawia się Kozłowski - ale niech to będzie napisane.
W wielu polskich miastach takie pełne dane można znaleźć na stronach urzędów. Na stronie elbląskiego UM, niestety, nie.
Zarząd Regionu Elbląskiego NSZZ „Solidarność” wystosował do prezydenta Henryka Słoniny pismo w tej sprawie: „(…) Inne samorządy w Polsce, w przeciwieństwie do elbląskiego, publikują dane dotyczące udzielonej pomocy publicznej, wskazując kwoty pomocy udzielonej konkretnym podmiotom - czytamy w piśmie. - Mniemamy, że sposób udzielania informacji przez elbląski samorząd rodzi u zainteresowanych wątpliwości co do intencji władz miasta przy podejmowaniu decyzji o udzielaniu pomocy.(…) Pomimo dołożonych starań nie było możliwe ustalenie wysokości udzielonej pomocy publicznej.”
„Solidarność” prosi w piśmie o udzielenie informacji o wysokości pomocy publicznej udzielonej poszczególnym podmiotom i osobom za lata 2006, 2007 i 2008. Powołuje się na przepisy ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji.
- Mamy prawo wiedzieć, bo są to pieniądze z naszych podatków - mówi Mirosław Kozłowski. - Pan prezydent nie daje ich przecież z własnej kieszeni.
Rzecznik prezydenta Elbląga Piotr Rzepczyński twierdzi - powołując się na tą samą ustawę - że nie ma obowiązku udostępniania pełnych danych.
- Ustawa o dostępie do informacji publicznej nie nakłada na Urząd Miejski obowiązku publikowania kwoty pomocy, jaką został objęty dany podmiot - mówi Rzepczyński. - Jednakże każdy obywatel może, jeżeli wyrazi taką chęć, otrzymać takie informacje. Wystarczy, że wystąpi o to z wnioskiem do prezydenta Elbląga.
„Solidarność” zainteresowała się tematem po tym, jak przewodniczący Kozłowski otrzymał list podpisany przez grupę mieszkańców Elbląga. Zwracają oni uwagę na niepełne dane dotyczące pomocy publicznej.
- W Internecie można znaleźć listę firm, które otrzymały taką pomoc od miasta, ale brakuje na niej kwot i ich przeznaczenia - mówi Mirosław Kozłowski. - Ja nie mam nic do osób, które na tej liście się znalazły, nawet jeśli są właścicielami dobrze prosperujących firm. Chodzi mi o to, że nie znalazły się tam dane dotyczące wysokości podarowanej kwoty, nie jest również wyjaśnione, na co ta pomoc zostanie przeznaczona. Może to na tworzenie nowych stanowisk pracy - zastanawia się Kozłowski - ale niech to będzie napisane.
W wielu polskich miastach takie pełne dane można znaleźć na stronach urzędów. Na stronie elbląskiego UM, niestety, nie.
Zarząd Regionu Elbląskiego NSZZ „Solidarność” wystosował do prezydenta Henryka Słoniny pismo w tej sprawie: „(…) Inne samorządy w Polsce, w przeciwieństwie do elbląskiego, publikują dane dotyczące udzielonej pomocy publicznej, wskazując kwoty pomocy udzielonej konkretnym podmiotom - czytamy w piśmie. - Mniemamy, że sposób udzielania informacji przez elbląski samorząd rodzi u zainteresowanych wątpliwości co do intencji władz miasta przy podejmowaniu decyzji o udzielaniu pomocy.(…) Pomimo dołożonych starań nie było możliwe ustalenie wysokości udzielonej pomocy publicznej.”
„Solidarność” prosi w piśmie o udzielenie informacji o wysokości pomocy publicznej udzielonej poszczególnym podmiotom i osobom za lata 2006, 2007 i 2008. Powołuje się na przepisy ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji.
- Mamy prawo wiedzieć, bo są to pieniądze z naszych podatków - mówi Mirosław Kozłowski. - Pan prezydent nie daje ich przecież z własnej kieszeni.
Rzecznik prezydenta Elbląga Piotr Rzepczyński twierdzi - powołując się na tą samą ustawę - że nie ma obowiązku udostępniania pełnych danych.
- Ustawa o dostępie do informacji publicznej nie nakłada na Urząd Miejski obowiązku publikowania kwoty pomocy, jaką został objęty dany podmiot - mówi Rzepczyński. - Jednakże każdy obywatel może, jeżeli wyrazi taką chęć, otrzymać takie informacje. Wystarczy, że wystąpi o to z wnioskiem do prezydenta Elbląga.
A