Ci, którzy około godziny trzynastej pojawili się w okolicach al. Odrodzenia, ul. płk. Dąbka czy Ogólnej mogli zobaczyć zabytkowy tramwaj, na którym przyczepiono banery z wizerunkiem Jerzego Wilka oraz z hasłami "Nie możemy na to pozwolić, podział środków wojewódzkich na tramwaje Olsztyn > 400 mln zł> Elbląg 0 zł". Zobacz zdjęcia. Ten skrót myślowy jest częścią kampanii wyborczej, której wyniki poznamy już w najbliższą niedzielę
Co to za 400 milionów?
Żeby spojrzeć na sprawę szerzej, należy cofnąć się do 2011 r., to właśnie wtedy Olsztyn otrzymał 85 proc. dofinansowania unijnego, które pozwoliło rozpocząć ok. 400-milionową inwestycję tramwajową w tym mieście. Środki te pochodzą z programu Rozwój Polski Wschodniej, który zakłada, że pieniądze na komunikację mogą z niego pozyskiwać tylko miasta wojewódzkie. I tak też Olsztyn zrobił. Reszta, w tym Elbląg, może skorzystać z innego programu – Infrastruktura i Środowisko. W obu przypadkach projekty ocenia specjalna komisja.
I to właśnie ta kwota, czyli 400 milionów złotych pozyskanych trzy lata temu przez Olsztyn, pojawia się w ostatnich wypowiedziach Jerzego Wilka, który jednocześnie wiąże ją z niedawno podpisanym kontraktem wojewódzkim (mówił o tym m.in. podczas ostatniej debaty). Prezydent dodał również, że "problem polega na tym, że tę listę do kontraktu wybierał zarząd województwa, tu nie było rywalizacji". I dodał, że w tym drugim przypadku miasto da sobie radę.
Nas o zdanie nikt nie pytał
Jerzemu Wilkowi nie podoba się również sposób, w jaki władze wojewódzkie ułożyły, a potem podpisały kontrakt. - Uważam, że to niedopuszczalne. Jeżeli jest zarząd województwa i są dzielone środki, to jak to można zrobić bez konsultacji z samorządem? - mówił obecny prezydent. - Podam tu przykład województwa lubuskiego, ono jest świetnym przykładem. Samorząd wojewódzki od wielu miesięcy spotyka się z 23 samorządami gminnymi, z którymi dyskutuje nad tym, co w pierwszej kolejności zapisać w kontrakcie terytorialnym. A u nas dwa dni przed pierwszą turą wyborów, co nie jest zapewne przypadkowe, pan marszałek przyjeżdża do Elbląga. Jak zwykle na takie spotkania nie zaprasza się prezydenta, nawet o tym nie wiedziałem jako gospodarz, dowiedziałem się o tym z mediów.
Wtórował mu Tadeusz Cymański, dawniej burmistrz Malborka, później poseł Prawa i Sprawiedliwości (z partii wystąpił kilka lat temu) oraz europoseł, obecnie członek Solidarnej Polski, który przyjechał, żeby wspierać Jerzego Wilka.
- To nic dziwnego, że lokalna metropolia wygarnia więcej, ale zestawienie wnioskowanych kwot i zadań musi budzić protest i sprzeciw – mówił w wynajętym i opłaconym przez sztab wyborczy tramwaju były europoseł Tadeusz Cymański. - Dziś stawia się na tramwaje, trolejbusy, koleje czy metro, które są ekologiczne, ale mają również wymiar społeczny i praktyczny. Nikt nie kwestionuje stadionu w Olsztynie, ale i tramwaj jest potrzebny. Co powinno być priorytetem? Elbląg nie potrzebuje łaski ani okruchów ze stołu. Chodzi o to, by bardziej transparentnie dzielić pieniądze na wyższych szczeblach.
Żeby spojrzeć na sprawę szerzej, należy cofnąć się do 2011 r., to właśnie wtedy Olsztyn otrzymał 85 proc. dofinansowania unijnego, które pozwoliło rozpocząć ok. 400-milionową inwestycję tramwajową w tym mieście. Środki te pochodzą z programu Rozwój Polski Wschodniej, który zakłada, że pieniądze na komunikację mogą z niego pozyskiwać tylko miasta wojewódzkie. I tak też Olsztyn zrobił. Reszta, w tym Elbląg, może skorzystać z innego programu – Infrastruktura i Środowisko. W obu przypadkach projekty ocenia specjalna komisja.
I to właśnie ta kwota, czyli 400 milionów złotych pozyskanych trzy lata temu przez Olsztyn, pojawia się w ostatnich wypowiedziach Jerzego Wilka, który jednocześnie wiąże ją z niedawno podpisanym kontraktem wojewódzkim (mówił o tym m.in. podczas ostatniej debaty). Prezydent dodał również, że "problem polega na tym, że tę listę do kontraktu wybierał zarząd województwa, tu nie było rywalizacji". I dodał, że w tym drugim przypadku miasto da sobie radę.
Nas o zdanie nikt nie pytał
Jerzemu Wilkowi nie podoba się również sposób, w jaki władze wojewódzkie ułożyły, a potem podpisały kontrakt. - Uważam, że to niedopuszczalne. Jeżeli jest zarząd województwa i są dzielone środki, to jak to można zrobić bez konsultacji z samorządem? - mówił obecny prezydent. - Podam tu przykład województwa lubuskiego, ono jest świetnym przykładem. Samorząd wojewódzki od wielu miesięcy spotyka się z 23 samorządami gminnymi, z którymi dyskutuje nad tym, co w pierwszej kolejności zapisać w kontrakcie terytorialnym. A u nas dwa dni przed pierwszą turą wyborów, co nie jest zapewne przypadkowe, pan marszałek przyjeżdża do Elbląga. Jak zwykle na takie spotkania nie zaprasza się prezydenta, nawet o tym nie wiedziałem jako gospodarz, dowiedziałem się o tym z mediów.
Wtórował mu Tadeusz Cymański, dawniej burmistrz Malborka, później poseł Prawa i Sprawiedliwości (z partii wystąpił kilka lat temu) oraz europoseł, obecnie członek Solidarnej Polski, który przyjechał, żeby wspierać Jerzego Wilka.
- To nic dziwnego, że lokalna metropolia wygarnia więcej, ale zestawienie wnioskowanych kwot i zadań musi budzić protest i sprzeciw – mówił w wynajętym i opłaconym przez sztab wyborczy tramwaju były europoseł Tadeusz Cymański. - Dziś stawia się na tramwaje, trolejbusy, koleje czy metro, które są ekologiczne, ale mają również wymiar społeczny i praktyczny. Nikt nie kwestionuje stadionu w Olsztynie, ale i tramwaj jest potrzebny. Co powinno być priorytetem? Elbląg nie potrzebuje łaski ani okruchów ze stołu. Chodzi o to, by bardziej transparentnie dzielić pieniądze na wyższych szczeblach.
mw