Śledztwo w sprawie zatonięcia jachtu "Dzika Mrówka" zakończy się na przełomie roku - zapowiada prokurator rejonowy w Braniewie Leszek Gabriel.
Doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyła żona kapitana jachtu, który zginął w wodach zalewu 8 września. Jej zdaniem część winy za tragedię ponoszą członkowie jachtów, które wraz z "Dziką Mrówką" wypłynęły z Fromborka do Krynicy Morskiej.
Braniewska prokuratura przesłuchuje świadków i ustala okoliczności zdarzenia. Sprawdza także, czy kapitan "Dzikiej Mrówki" 40-letni Seweryn C. był trzeźwy, kiedy mimo ostrzeżeń bosmana portu we Fromborku o sztormie, zdecydował się wypłynąć.
Śledztwo prowadzone przez elbląski Urząd Morski wykazało, że bezpośrednią przyczyną tragedii była wywrotka jachtu pod wpływem silnego wiatru. Uratowany załogant "Dzikiej Mrówki" zeznał także, że na pokładzie niewielkiego jachtu nie było wymaganego na wodach Zalewu sprzętu ratunkowego, który mógł ocalić życie kapitanowi zatopionego jachtu.
Szczątków "Dzikiej Mrówki" nie odnaleziono. Orzeczenie w sprawie przyczyn tragedii wyda Izba Morska w Gdyni.
Braniewska prokuratura przesłuchuje świadków i ustala okoliczności zdarzenia. Sprawdza także, czy kapitan "Dzikiej Mrówki" 40-letni Seweryn C. był trzeźwy, kiedy mimo ostrzeżeń bosmana portu we Fromborku o sztormie, zdecydował się wypłynąć.
Śledztwo prowadzone przez elbląski Urząd Morski wykazało, że bezpośrednią przyczyną tragedii była wywrotka jachtu pod wpływem silnego wiatru. Uratowany załogant "Dzikiej Mrówki" zeznał także, że na pokładzie niewielkiego jachtu nie było wymaganego na wodach Zalewu sprzętu ratunkowego, który mógł ocalić życie kapitanowi zatopionego jachtu.
Szczątków "Dzikiej Mrówki" nie odnaleziono. Orzeczenie w sprawie przyczyn tragedii wyda Izba Morska w Gdyni.
AJ