60 milionów to 300 tysięcy dwustuzłotowych banknotów. Rozłożone na ziemi zajmą obszar ponad 3 tysięcy metrów kwadratowych. Nic więc dziwnego, że elbląskie kolektury Lotto przeżywają oblężenie. Każdy chce zgarnąć rekordową pulę.
Ruch w kolekturach jest spory, ale to – jak zapewniają sprzedawcy – dopiero początek gorączki lotto. - Największego ruchu spodziewam się w sobotnie popołudnie – mówi pani Lucyna, obsługująca maszynę do losowania w jednym z elbląskich kiosków.
Najwięcej osób próbuje szczęścia metodą „chybił – trafił”. Niektórzy mają swoje ulubione liczby. - 6, 26, 29, 38, 40, 47 i to Totolotek ma się do mnie dostosować – śmieje się pan Andrzej, który właśnie wyszedł z kolektury.
Najwięcej osób kupuje jeden zakład (koszt 3 zł + 1 zł na losowanie „pocieszenia”). To raczej „danie losowi szansy”. Ale są też „zawodnicy”, którzy kupują kilkanaście zakładów, starając się zwiększyć szanse na nagły dopływ gotówki. Stosunkowo rzadko klienci wybierają zakup zakładu „systemowego”. Prawdopodobieństwo trafienia „szóstki” wynosi 1 do 14 milionów. Dla porównania prawdopodobieństwo trafienia piorunem to 1 do 775 tysięcy! - Kto nie gra, ten nie wygrywa – słusznie stwierdza pani Wanda, kolejna miłośniczka gry w lotto.
Dotychczas największa wygrana w Elblągu padła w kolekturze przy al. Odrodzenia. Na konto szczęśliwego gracza wpłynęło w 2010 roku ponad 24 mln zł. Ostatnia szóstka w naszym mieście padła w 2014 roku, wygrana wyniosła 4,4 mln złotych. Może akurat teraz uda się pobić rekord? W puli ma być około 60 milionów złotych. Zapytaliśmy przechodniów, co zrobiliby z taką masą gotówki?
- Podzielę pomiędzy wnuki i prawnuki – zdradza pan Zbigniew.
- Ja wybiorę się w podróż dookoła świata – dodaje pani Irena.
- Najpierw trzeba wygrać, a potem będę się zastanawiał – pan Krzysztof sceptycznie podchodzi do swoich szans na wygraną.
Poprzedni rekord kumulacji w lotto pochodzi z września 2011 roku, kiedy można było wygrać 56 mln. Wtedy wygraną podzieliło się kilku graczy. Jak będzie w sobotę, dowiemy się po losowaniu, które odbędzie się o 21.40.
Najwięcej osób próbuje szczęścia metodą „chybił – trafił”. Niektórzy mają swoje ulubione liczby. - 6, 26, 29, 38, 40, 47 i to Totolotek ma się do mnie dostosować – śmieje się pan Andrzej, który właśnie wyszedł z kolektury.
Najwięcej osób kupuje jeden zakład (koszt 3 zł + 1 zł na losowanie „pocieszenia”). To raczej „danie losowi szansy”. Ale są też „zawodnicy”, którzy kupują kilkanaście zakładów, starając się zwiększyć szanse na nagły dopływ gotówki. Stosunkowo rzadko klienci wybierają zakup zakładu „systemowego”. Prawdopodobieństwo trafienia „szóstki” wynosi 1 do 14 milionów. Dla porównania prawdopodobieństwo trafienia piorunem to 1 do 775 tysięcy! - Kto nie gra, ten nie wygrywa – słusznie stwierdza pani Wanda, kolejna miłośniczka gry w lotto.
Dotychczas największa wygrana w Elblągu padła w kolekturze przy al. Odrodzenia. Na konto szczęśliwego gracza wpłynęło w 2010 roku ponad 24 mln zł. Ostatnia szóstka w naszym mieście padła w 2014 roku, wygrana wyniosła 4,4 mln złotych. Może akurat teraz uda się pobić rekord? W puli ma być około 60 milionów złotych. Zapytaliśmy przechodniów, co zrobiliby z taką masą gotówki?
- Podzielę pomiędzy wnuki i prawnuki – zdradza pan Zbigniew.
- Ja wybiorę się w podróż dookoła świata – dodaje pani Irena.
- Najpierw trzeba wygrać, a potem będę się zastanawiał – pan Krzysztof sceptycznie podchodzi do swoich szans na wygraną.
Poprzedni rekord kumulacji w lotto pochodzi z września 2011 roku, kiedy można było wygrać 56 mln. Wtedy wygraną podzieliło się kilku graczy. Jak będzie w sobotę, dowiemy się po losowaniu, które odbędzie się o 21.40.
Sebastian Malicki