Rozmowa z prof. dr hab. inż. Zbigniewem Walczykiem, rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Elblągu.
W 2005 r. w rankingu Rzeczpospolitej i Perspektyw Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Elblągu zajęła pierwsze miejsce wśród państwowych uczelni zawodowych w Polsce. Czym zasłużyła sobie na takie wyróżnienie?
Przy ocenie szkół pod uwagę brano prestiż, warunki studiowania oraz moc intelektualną. Może zacznę od warunków studiowania, bo to szeroki temat. Składają się na niego baza materialna oraz klimat panujący w szkole. I tu, jeśli mogę ocenić własną placówkę, to myślę, że klimat mamy dobry. Możemy poszczycić się także wykwalifikowaną kadrą pedagogiczną. Obecnie prowadzimy nauczanie na dziewięciu kierunkach studiów. To dużo jak na szkołę działająca w aglomeracji średniej wielkości. Dla przykładu Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie ma 25 kierunków. Jeśli chodzi o inne parametry to stanowimy 10-15 proc. tej uczelni. Oni mają 45 tys. studentów, a my 4,5 tys. Z kadrą jest podobnie. A jednak w liczbie kierunków nie stanowimy 10 proc. W tej relacji jesteśmy więc dobrzy. W małej czy średniej aglomeracji nie można kształcić samych inżynierów elektryków. Ta oferta musi być szersza. I taką mamy. Mamy dziewięć kierunków, a w nich jest kilka specjalności, np. filologia ma dwa języki - angielski i niemiecki, w administracji również są też dwie specjalności. I co ważne - prowadzimy kształcenie techniczne aż na czterech kierunkach. To jest podtrzymywanie ciągłości historycznej. Kiedyś oddział Politechniki Gdańskiej był utrzymywany dla przemysłu elbląskiego, zresztą z inicjatywy elblążan. Kontynuujemy tę tradycję na kierunku “mechanika i budowa maszyn”. Dodatkowo są jeszcze takie kierunki, jak: elektrotechnika, ochrona środowiska i informatyka. Właśnie z informatyką wiążemy swoją przyszłość. Informatyzujemy wszystkie kierunki na tyle, na ile jest to możliwe. Nasi absolwenci nie mogą być bezradni wobec tej dziedziny techniki.
Jeśli chodzi o prestiż to na ten parametr oceny rankingowej wpłynęła przede wszystkim opinia środowiska. Mamy dobre relacje z konferencją rektorów szkół akademickich, w której uczestniczymy, a ja jestem jej wiceprzewodniczącym. Biorę udział we wszystkich posiedzeniach, dyskusjach. I to zostało dostrzeżone. Mamy także bardzo dobre relacje z Radą Główną Szkolnictwa Wyższego. No, i w ministerstwie jesteśmy postrzegani bardzo dobrze. Doceniają to, że przygotowujemy dokumentacje na czas, że przestrzegamy prawa. Niektóre nasze wypracowane rozwiązania są stawiane za wzór innym uczelniom. I pewnie też wszystkie elementy złożyły się na nasze pierwsze miejsce.
Czy to wyróżnienie sprawiło, że zwiększyło się zainteresowanie elbląską PWSZ?
Myślę, że tak. Odbieramy przede wszystkim duże zainteresowanie ze strony firm. Ich szefowie przychodzą po naszych absolwentów. Głównie chodzi im o informatyków, ale rozglądają się też za studentami Instytutu Politechnicznego. Nasi absolwenci są od razu gotowi do pracy, do podejmowania dużych wyzwań w budowaniu systemów programowych, administrowania sieciami i tak dalej. Mamy akademie wzmacniające ten proces szkoleniowy - Akademia CISCO, Microsoft, Oracle. Przymierzamy się do kolejnych. Jest też dużo kursów z certyfikatami. To wzmacnia i promuje absolwenta. Jednak nasza informatyka to dopiero początek. Myślę, że za 2-3 lata będziemy mieć pełny obraz tej dziedziny dobrze ukierunkowanej na zastosowanie.
Czy to oznacza, że informatyka jest najbardziej obleganym kierunkiem na PWSZ?
W ubiegłym roku zainteresowanie informatyką było spore, ale większą popularnością cieszył się język angielski. Spowodowane jest to zapewne mniejszą liczbę miejsc na filologii. Na informatyce mamy prawie 200 miejsc - sumując wszystkie specjalności i typy studiów. Natomiast na języku angielskim jest ich ponad 70. Jednak generalnie liczba osób chętnych do studiowania na naszej uczelni z roku na rok jest coraz większa. W tym roku myślę, że może być jeszcze lepiej, niż w ubiegłym, chociaż to zawsze jest trochę deprymujące. Z jednej strony myślimy, że to dobrze, że chętnych jest wielu, bo oznacza to, że szkoła cieszy się uznaniem. Z drugiej strony martwi, bo rzeszy młodzieży trzeba odmawiać. Nie jesteśmy w stanie sprostać takim życiowym dylematom.
Nauka nauką, ale wiedzę trzeba wykorzystywać w praktyce...
Chcemy, by nasi absolwenci byli dobrze przygotowani do zawodu, by mogli stosunkowo łatwo dostać pracę. Dlatego mamy bardzo dobrze zorganizowane praktyki zawodowe. Na mocy ustawy jesteśmy zobowiązani do 15-tygodniowych praktyk, co zajmuje jeden semestr. Mamy podpisane umowy z prawie 500 zakładami, bo jeżeli rokrocznie ok. tysiąc studentów wysyłamy na praktyki, a zakład przyjmie 2-3 osoby, to trzeba mieć kilkaset miejsc. Te praktyki są czynnym przygotowaniem do pracy zawodowej. Studenci są włączani do struktury zakładu, w którym praktykują i na ogół zdobywają tam temat pracy dyplomowej.
PWSZ prowadzi aktywną współpracę międzynarodową.
Ostatnio podpisaliśmy umowę z Uniwersytetem Technicznym w Kaliningradzie. W zakresie ochronie środowiska były już wspólne seminaria i spotkania. W niedzielę wyjeżdżamy do Karlsrue do przedsięwzięcia szkolno-biznesowego. Głównie będziemy chcieli podpisać umowę na współpracę w zakresie praktyk zawodowych. Współpracujemy z Akademią Pedagogiczną w Liepaji na Łotwie i od lat trwa wymiana studentów. Współpracujemy także z Fachhochschule w Stralsundzie oraz z Politechniką w Kownie, ale tam czeka nas jeszcze kilka spotkań, by doprecyzować warunki. Będziemy mieć więc pięciu partnerów zagranicznych. Nie jestem zwolennikiem zbyt rozległej współpracy. Można co prawda pokazać długą listę partnerów, ale żeby mówić o konkretach, trzeba skupić się na małej liczbie. Zresztą dla nas to dopiero początek. Uczelnia ma zaledwie siedem lat.
Jakie są plany na przyszłość?
Najważniejsza jest baza materialna, dobre programy kształcenia, kadra, a potem dopiero rzeczy dodatkowe, takie jak współpraca zagraniczna czy wydawnictwa. Od nowego roku akademickiego ruszamy z własnymi wydawnictwami. Jest już przygotowany regulamin, zespół wydawniczy, są zaplanowane pieniądze.
Prawdopodobnie w tym roku zakończymy inwestycję przy ul. Wspólnej. W podziemiach akademików jest już budowana sala teatralna na 100 miejsc, a akademicki zespół aktorski pracuje nad spektaklami. Tam też powstanie studio multimedialne, bo mamy na informatyce specjalność “multimedia”. Tam będzie rozgłośnia studencka i telewizja. Wartość wyposażenia studia szacujemy na ok. 1 mln zł. Kończymy przygotowywać wniosek o pieniądze ZPORR na remont i modernizację budynku przy ul. Grunwaldzkiej. Chodzi o 5 mln zł. Tam chcemy zbudować audytorium na 300 miejsc, bo takiego nasza szkoła nie ma. Następną rzeczą jest zagospodarowanie i przejęcie drugiej części budynku przy ul. Wojska Polskiego. Gdyby się udało w tym roku otrzymać pieniądze na inwestycje przy ul. Grunwaldzkiej, przewidujemy dwa lata na jej realizację, to w jedenastym roku działania szkoły będzie ona miała wszystko to, co jest niezbędne jeśli chodzi o bazę materialną. Chcemy także usprawnić szkołę na kierunku informatycznym.
Przy ocenie szkół pod uwagę brano prestiż, warunki studiowania oraz moc intelektualną. Może zacznę od warunków studiowania, bo to szeroki temat. Składają się na niego baza materialna oraz klimat panujący w szkole. I tu, jeśli mogę ocenić własną placówkę, to myślę, że klimat mamy dobry. Możemy poszczycić się także wykwalifikowaną kadrą pedagogiczną. Obecnie prowadzimy nauczanie na dziewięciu kierunkach studiów. To dużo jak na szkołę działająca w aglomeracji średniej wielkości. Dla przykładu Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie ma 25 kierunków. Jeśli chodzi o inne parametry to stanowimy 10-15 proc. tej uczelni. Oni mają 45 tys. studentów, a my 4,5 tys. Z kadrą jest podobnie. A jednak w liczbie kierunków nie stanowimy 10 proc. W tej relacji jesteśmy więc dobrzy. W małej czy średniej aglomeracji nie można kształcić samych inżynierów elektryków. Ta oferta musi być szersza. I taką mamy. Mamy dziewięć kierunków, a w nich jest kilka specjalności, np. filologia ma dwa języki - angielski i niemiecki, w administracji również są też dwie specjalności. I co ważne - prowadzimy kształcenie techniczne aż na czterech kierunkach. To jest podtrzymywanie ciągłości historycznej. Kiedyś oddział Politechniki Gdańskiej był utrzymywany dla przemysłu elbląskiego, zresztą z inicjatywy elblążan. Kontynuujemy tę tradycję na kierunku “mechanika i budowa maszyn”. Dodatkowo są jeszcze takie kierunki, jak: elektrotechnika, ochrona środowiska i informatyka. Właśnie z informatyką wiążemy swoją przyszłość. Informatyzujemy wszystkie kierunki na tyle, na ile jest to możliwe. Nasi absolwenci nie mogą być bezradni wobec tej dziedziny techniki.
Jeśli chodzi o prestiż to na ten parametr oceny rankingowej wpłynęła przede wszystkim opinia środowiska. Mamy dobre relacje z konferencją rektorów szkół akademickich, w której uczestniczymy, a ja jestem jej wiceprzewodniczącym. Biorę udział we wszystkich posiedzeniach, dyskusjach. I to zostało dostrzeżone. Mamy także bardzo dobre relacje z Radą Główną Szkolnictwa Wyższego. No, i w ministerstwie jesteśmy postrzegani bardzo dobrze. Doceniają to, że przygotowujemy dokumentacje na czas, że przestrzegamy prawa. Niektóre nasze wypracowane rozwiązania są stawiane za wzór innym uczelniom. I pewnie też wszystkie elementy złożyły się na nasze pierwsze miejsce.
Czy to wyróżnienie sprawiło, że zwiększyło się zainteresowanie elbląską PWSZ?
Myślę, że tak. Odbieramy przede wszystkim duże zainteresowanie ze strony firm. Ich szefowie przychodzą po naszych absolwentów. Głównie chodzi im o informatyków, ale rozglądają się też za studentami Instytutu Politechnicznego. Nasi absolwenci są od razu gotowi do pracy, do podejmowania dużych wyzwań w budowaniu systemów programowych, administrowania sieciami i tak dalej. Mamy akademie wzmacniające ten proces szkoleniowy - Akademia CISCO, Microsoft, Oracle. Przymierzamy się do kolejnych. Jest też dużo kursów z certyfikatami. To wzmacnia i promuje absolwenta. Jednak nasza informatyka to dopiero początek. Myślę, że za 2-3 lata będziemy mieć pełny obraz tej dziedziny dobrze ukierunkowanej na zastosowanie.
Czy to oznacza, że informatyka jest najbardziej obleganym kierunkiem na PWSZ?
W ubiegłym roku zainteresowanie informatyką było spore, ale większą popularnością cieszył się język angielski. Spowodowane jest to zapewne mniejszą liczbę miejsc na filologii. Na informatyce mamy prawie 200 miejsc - sumując wszystkie specjalności i typy studiów. Natomiast na języku angielskim jest ich ponad 70. Jednak generalnie liczba osób chętnych do studiowania na naszej uczelni z roku na rok jest coraz większa. W tym roku myślę, że może być jeszcze lepiej, niż w ubiegłym, chociaż to zawsze jest trochę deprymujące. Z jednej strony myślimy, że to dobrze, że chętnych jest wielu, bo oznacza to, że szkoła cieszy się uznaniem. Z drugiej strony martwi, bo rzeszy młodzieży trzeba odmawiać. Nie jesteśmy w stanie sprostać takim życiowym dylematom.
Nauka nauką, ale wiedzę trzeba wykorzystywać w praktyce...
Chcemy, by nasi absolwenci byli dobrze przygotowani do zawodu, by mogli stosunkowo łatwo dostać pracę. Dlatego mamy bardzo dobrze zorganizowane praktyki zawodowe. Na mocy ustawy jesteśmy zobowiązani do 15-tygodniowych praktyk, co zajmuje jeden semestr. Mamy podpisane umowy z prawie 500 zakładami, bo jeżeli rokrocznie ok. tysiąc studentów wysyłamy na praktyki, a zakład przyjmie 2-3 osoby, to trzeba mieć kilkaset miejsc. Te praktyki są czynnym przygotowaniem do pracy zawodowej. Studenci są włączani do struktury zakładu, w którym praktykują i na ogół zdobywają tam temat pracy dyplomowej.
PWSZ prowadzi aktywną współpracę międzynarodową.
Ostatnio podpisaliśmy umowę z Uniwersytetem Technicznym w Kaliningradzie. W zakresie ochronie środowiska były już wspólne seminaria i spotkania. W niedzielę wyjeżdżamy do Karlsrue do przedsięwzięcia szkolno-biznesowego. Głównie będziemy chcieli podpisać umowę na współpracę w zakresie praktyk zawodowych. Współpracujemy z Akademią Pedagogiczną w Liepaji na Łotwie i od lat trwa wymiana studentów. Współpracujemy także z Fachhochschule w Stralsundzie oraz z Politechniką w Kownie, ale tam czeka nas jeszcze kilka spotkań, by doprecyzować warunki. Będziemy mieć więc pięciu partnerów zagranicznych. Nie jestem zwolennikiem zbyt rozległej współpracy. Można co prawda pokazać długą listę partnerów, ale żeby mówić o konkretach, trzeba skupić się na małej liczbie. Zresztą dla nas to dopiero początek. Uczelnia ma zaledwie siedem lat.
Jakie są plany na przyszłość?
Najważniejsza jest baza materialna, dobre programy kształcenia, kadra, a potem dopiero rzeczy dodatkowe, takie jak współpraca zagraniczna czy wydawnictwa. Od nowego roku akademickiego ruszamy z własnymi wydawnictwami. Jest już przygotowany regulamin, zespół wydawniczy, są zaplanowane pieniądze.
Prawdopodobnie w tym roku zakończymy inwestycję przy ul. Wspólnej. W podziemiach akademików jest już budowana sala teatralna na 100 miejsc, a akademicki zespół aktorski pracuje nad spektaklami. Tam też powstanie studio multimedialne, bo mamy na informatyce specjalność “multimedia”. Tam będzie rozgłośnia studencka i telewizja. Wartość wyposażenia studia szacujemy na ok. 1 mln zł. Kończymy przygotowywać wniosek o pieniądze ZPORR na remont i modernizację budynku przy ul. Grunwaldzkiej. Chodzi o 5 mln zł. Tam chcemy zbudować audytorium na 300 miejsc, bo takiego nasza szkoła nie ma. Następną rzeczą jest zagospodarowanie i przejęcie drugiej części budynku przy ul. Wojska Polskiego. Gdyby się udało w tym roku otrzymać pieniądze na inwestycje przy ul. Grunwaldzkiej, przewidujemy dwa lata na jej realizację, to w jedenastym roku działania szkoły będzie ona miała wszystko to, co jest niezbędne jeśli chodzi o bazę materialną. Chcemy także usprawnić szkołę na kierunku informatycznym.
rozmawiała Agata Janik