W jeden dzień w Elblągu spadło 66 litrów wody na metr kwadratowy. Zalania tylu ulic nie pamiętają najstarsi mieszkańcy. - Nikt nas nie ostrzegł. Policja tylko zamknęła skrzyżowanie, za pół godziny mieliśmy już cały sklep zalany – żali się właściciel sklepu przy ul. Malborskiej. Zobacz zdjęcia.
Na ulicę Malborską woda dotarło około godz. 15. - Zdążyłem jeszcze zawieźć znajome na dworzec, bo Grunwaldzką już nie można było się tam dostać. Gdy wróciłem za pół godziny, to już wszystko na Malborskiej było zalane – opowiada nam jeden napotkanych mężczyzn.
- Z całą załogą ratowaliśmy, co się da. Najważniejsze, że dokumenty ocalały. Towaru nie zdążyliśmy wynieść. Straty na jakieś 15 tysięcy mam. Całe szczęście, że jestem ubezpieczony, mam nadzieję, że z odszkodowaniem nie będzie problemu – mówi właściciel jednego ze sklepów przy ul. Malborskiej. Ale dodaje: - Policja zamknęła skrzyżowanie dla ruchu, jak jeszcze wody mało było. Nikt nam nie powiedział, że zaraz przyjdzie fala. Jak przyszła, to był moment...
- Takiej wody jeszcze nie widziałam – dodaje mieszkanka ul. Związku Jaszczurczego. To właśnie tutaj Kumiela przerwała koryto i rozlała się na kolejne ulice.
- Chce pan coś zobaczyć – zaprasza mieszkaniec ul. Związku Jaszczurczego 19, otwierając drzwi do piwnicy.. Kilka schodków w dół i... kilka schodów pod wodą. Lustro wody sięga metra. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądają rowery, narzędzia, meble, które mieszkańcy trzymają w piwnicach. - Będzie bryndza, co ma być – mówi Arkadiusz Kluczyński – Kto nam będzie teraz odszkodowania płacił? Czeka nas remont piwnic, odgrzybianie...
- Co ja tam będę patrzył? Wody nie widziałem? Teraz to już nic nie zrobię – Jan Skłodowski, mieszkający w tym samym bloku zachowuje stoicki spokój
- Rano przyjechaliśmy do pracy i wszystko było ok, a teraz już nie możemy wyjechać. Cała droga zalana. U nas jeszcze w miarę spokojnie, bo my jesteśmy na górce, ale jak trzeba będzie,to zamówimy jakieś worki - powiedział nam
Andrzej Rebell, pracownik jednego z biur rachunkowych przy ul. Związku Jaszczurczego.
Mieszkańcy mają żal do władz miasta, że dopuściły do takiego stanu. - Gdybym był urzędnikiem, to bym przewidział, że trzeba przygotować wrota do otwarcia basenu i spuszczać tam pomalutku wodę – mówi Arkadiusz Kluczyński. – Gdyby w ten najgorszy deszcz puścili tamtędy wodę, to nie było by takich podtopień i wylewów.
- Jest koło szpitala taki pusty plac. 10 lat stoi pusty. Można by tam zrobić zbiornik retencyjny i nie byłoby żadnego kłopotu – radzi Jan Skłodowski. - Ale to wszystko wymaga pieniędzy.
Na ul. Związku Jaszczurczego sytuacja jest bardzo zła. Część ulicy przypomina wielki staw. Odważnemu rowerzyście, który postanowił pokonać bajoro woda zakrywała niemal całe koła. W innych częściach miasta strażacy walczą o najbardziej zagrożone rejony, ale kłopoty z komunikacją dotykają niemal całego Elbląga.
- Cztery godziny idę z przedszkola na Dębowej – mówi Honorata Pietrzyk. – Cały czas na piechotę, doszliśmy do Związku Jaszczurczego, pełno wody. Żadnej informacji, tramwaje nie jeżdżą, autobusy nie jeżdżą, coś nieprawdopodobnego.
Utrudnienia w ruchu wiązały się z sytuacją na al. Grunwaldzkiej, która została zamknięta na odcinku od Tysiąclecia do Mickiewicza.. Zarząd Komunikacji Miejskiej w Elblągu zmienił trasę kilkunastu linii autobusowych i tramwajowych. Zamknięte z powodu podtopień został także ulice Fromborska, Związku Jaszczurczego, Zagonowa, Wyspiańskiego, Malborska i Łęczycka. Zamknięcie ulic spowodowało też korki na pozostałych arteriach miasta.
W ciągu ulic Grota Roweckiego, Grobla św. Jerzego, Bema kierowcy dłużej stali w korku niż jechali. - Idę do domu na piechotę. Będę szybciej. Mąż nie wiadomo, kiedy przyjedzie, jak go po drodze nie zaleje – mówiła Anna Malewska, która wysiadła z samochodu i pozostałą trasę do domu zdecydowała się przebyć pieszo.
Po godzinie 18 deszcz przestał padać. Woda z Wysoczyzny Elbląskiej nadal jednak spływa i musi minąć jeszcze wiele godzin, zanim poziom Kumieli zacznie spadać..
- Z całą załogą ratowaliśmy, co się da. Najważniejsze, że dokumenty ocalały. Towaru nie zdążyliśmy wynieść. Straty na jakieś 15 tysięcy mam. Całe szczęście, że jestem ubezpieczony, mam nadzieję, że z odszkodowaniem nie będzie problemu – mówi właściciel jednego ze sklepów przy ul. Malborskiej. Ale dodaje: - Policja zamknęła skrzyżowanie dla ruchu, jak jeszcze wody mało było. Nikt nam nie powiedział, że zaraz przyjdzie fala. Jak przyszła, to był moment...
- Takiej wody jeszcze nie widziałam – dodaje mieszkanka ul. Związku Jaszczurczego. To właśnie tutaj Kumiela przerwała koryto i rozlała się na kolejne ulice.
- Chce pan coś zobaczyć – zaprasza mieszkaniec ul. Związku Jaszczurczego 19, otwierając drzwi do piwnicy.. Kilka schodków w dół i... kilka schodów pod wodą. Lustro wody sięga metra. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądają rowery, narzędzia, meble, które mieszkańcy trzymają w piwnicach. - Będzie bryndza, co ma być – mówi Arkadiusz Kluczyński – Kto nam będzie teraz odszkodowania płacił? Czeka nas remont piwnic, odgrzybianie...
- Co ja tam będę patrzył? Wody nie widziałem? Teraz to już nic nie zrobię – Jan Skłodowski, mieszkający w tym samym bloku zachowuje stoicki spokój
- Rano przyjechaliśmy do pracy i wszystko było ok, a teraz już nie możemy wyjechać. Cała droga zalana. U nas jeszcze w miarę spokojnie, bo my jesteśmy na górce, ale jak trzeba będzie,to zamówimy jakieś worki - powiedział nam
Andrzej Rebell, pracownik jednego z biur rachunkowych przy ul. Związku Jaszczurczego.
Mieszkańcy mają żal do władz miasta, że dopuściły do takiego stanu. - Gdybym był urzędnikiem, to bym przewidział, że trzeba przygotować wrota do otwarcia basenu i spuszczać tam pomalutku wodę – mówi Arkadiusz Kluczyński. – Gdyby w ten najgorszy deszcz puścili tamtędy wodę, to nie było by takich podtopień i wylewów.
- Jest koło szpitala taki pusty plac. 10 lat stoi pusty. Można by tam zrobić zbiornik retencyjny i nie byłoby żadnego kłopotu – radzi Jan Skłodowski. - Ale to wszystko wymaga pieniędzy.
Na ul. Związku Jaszczurczego sytuacja jest bardzo zła. Część ulicy przypomina wielki staw. Odważnemu rowerzyście, który postanowił pokonać bajoro woda zakrywała niemal całe koła. W innych częściach miasta strażacy walczą o najbardziej zagrożone rejony, ale kłopoty z komunikacją dotykają niemal całego Elbląga.
- Cztery godziny idę z przedszkola na Dębowej – mówi Honorata Pietrzyk. – Cały czas na piechotę, doszliśmy do Związku Jaszczurczego, pełno wody. Żadnej informacji, tramwaje nie jeżdżą, autobusy nie jeżdżą, coś nieprawdopodobnego.
Utrudnienia w ruchu wiązały się z sytuacją na al. Grunwaldzkiej, która została zamknięta na odcinku od Tysiąclecia do Mickiewicza.. Zarząd Komunikacji Miejskiej w Elblągu zmienił trasę kilkunastu linii autobusowych i tramwajowych. Zamknięte z powodu podtopień został także ulice Fromborska, Związku Jaszczurczego, Zagonowa, Wyspiańskiego, Malborska i Łęczycka. Zamknięcie ulic spowodowało też korki na pozostałych arteriach miasta.
W ciągu ulic Grota Roweckiego, Grobla św. Jerzego, Bema kierowcy dłużej stali w korku niż jechali. - Idę do domu na piechotę. Będę szybciej. Mąż nie wiadomo, kiedy przyjedzie, jak go po drodze nie zaleje – mówiła Anna Malewska, która wysiadła z samochodu i pozostałą trasę do domu zdecydowała się przebyć pieszo.
Po godzinie 18 deszcz przestał padać. Woda z Wysoczyzny Elbląskiej nadal jednak spływa i musi minąć jeszcze wiele godzin, zanim poziom Kumieli zacznie spadać..
Sebastian Malicki, RG, SW