Dwa pokoje, łazienka, aneks kuchenny. Tylko tyle i aż tyle dla tych, którzy niedawno stanęli na nogi. W budynku dawnego hotelowca przy ul. Zw. Jaszczurczego remontowane jest kolejne pomieszczenie, które im pomoże. Jak wyjaśnia Piotr Grzeszczuk z elbląskiego stowarzyszenia Teen Challenge, które aktywnie działa na rzecz osób bezdomnych, uzależnionych, z problemami, to kolejny etap działalności misji. Zobacz więcej zdjęć.
- Sami jesteśmy pod wrażeniem, że mamy kolejne pomieszczenie, które będzie służyło dwóm osobom. Będzie to mieszkanie przejściowe, ale nie wyznaczamy, ile dana osoba będzie mogła w nim pozostać, bo do każdego podchodzimy indywidualnie. Jego mieszkańcy będą opłacać wyliczone rachunki, zaczną operować pieniędzmi. Oczywiście, będziemy nad tym czuwać – opowiada Piotr Grzeszczuk ze stowarzyszenia Teen Challenge. - Obecnie pomieszczenie to jest w trakcie remontu, klucze otrzymaliśmy w ubiegłym tygodniu.
Odnawianiem tego miejsca zajmują się podopieczni Teen Challenge, którzy mieszkają w mini hostelu (więcej o tym miejscu w tekście "Tu czekają na pociąg do lepszego życia"). Wśród nich jest Paweł, który w sierpniu, po zakończeniu terapii, przyjechał do Elbląga aż z okolic Ciechanowa.
- Było tak, że pracowałem, miałem dużo kredytów, wciąż je mam, do spłacania. Nie radziłem sobie z tym. Gdzie bym nie pracował, pieniądzy brakowało. Popadłem w nałóg, alkohol, papierosy, narkotyki, tabletki. W ostatnim okresie dużo mieszałem, żeby "kopnięcie" było mocniejsze. W pewnym momencie, jak byłem pod wpływem, zadzwoniłem do cioci z Ciechanowa powiedziałem, że odbiorę sobie życie, bo nie daję już rady – opowiadał swoją historię mieszkaniec mini hostelu.
Krewna pomogła Pawłowi, który w styczniu 2016 r. trafił do Chrześcijańskiego Ośrodka dla Osób Uzależnionych "Teen Challenge" w Broczynie.
- Łącznie byłem przez 18 miesięcy na terapii. Najpierw sześć miesięcy. Wyjechałem, bo nie przyjąłem informacji skierowanych do mnie, byłem obrażony na cały świat i myślałem, że ta terapia nic mi nie pomoże – opowiadał swoją historię Paweł, obecnie mieszkaniec mini hostelu.
Jak mówił w pewnym momencie coś mu podpowiedziało, że powinien wrócić na terapię. Uważa to za głos Boga. Półtora miesiąca później wrócił do Broczyny.
- Już wiedziałem, że wszystko muszę przyjąć z pokorą. Powiedziałem, że cokolwiek będą mi kazali robić – zrobię to. Będę słuchał, bo chcę zmienić swoje życie – mówił. - I tak się stało, choć nie było to łatwe. Wiadomo, jak następuje zmiana tego starego człowieka w nowego to tak, jakby ktoś zdzierał z ciebie skórę. Bardzo boli. Dużo się modliłem o to, żeby Bóg prowadził mnie tak, jak chce, a nie tak, jak chcę tego ja. Z jego pomocą skończyłem terapię, jestem bardzo zadowolony.
Jak trafił do Elbląga?
- Piotra i Beatę [Grzeszczuków – red.] poznałem w Broczynie, przyjechali w odwiedziny do jednego z podopiecznych. Dobrze nam się rozmawiało. Piotr zapytał, kiedy kończę terapię. Zaproponował mi przyjazd do Elbląga i zapytał, czy nie chciałbym zamieszkać w mini hostelu – wyjaśniał Paweł. - Bardzo mi się tutaj podoba. Całe życie mieszkałem na wsi, nigdy nie dopuszczałem myśli, że zamieszkam w mieście. Teraz nie mógłbym mieszkać gdzieś indziej.
Paweł szuka pracy, obecnie pomaga stowarzyszeniu Teen Challenge w Elblągu, jest aktywnym wolontariuszem.
- Chcę opowiadać o tym, co Bóg uczynił w moim życiu, żeby to przekazywać innym ludziom, nie zostawiać tego dla siebie – mówił.
Michał, który również remontuje przyszłe mieszkanie, też jest mieszkańcem mini hostelu.
- Jest mi tu jak w raju. Miło, cicho, spokojnie, dogadujemy się – opowiadał. - Przychodziłem na dworzec, w każdy piątek. Pijany, pod wpływem narkotyków, paliłem papierosy. Dzięki Teen Challenge zmieniłem swoje postępowanie. Na spotkania, które się tutaj odbywają [w siedzibie stowarzyszenia, na parterze budynku – red.] zacząłem przychodzić w kwietniu. Rozmawialiśmy o przebaczeniu. Tata wyrzucił mnie z domu, zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że go kocham i przepraszam. Zmieniłem swoje postępowanie. Teraz mam relacje z Bogiem, z rodziną – tak mówił o swojej sytuacji.
Michał, tak samo jak reszta mieszkańców mini hostelu, jest wolontariuszem. Opowiada o tym, co go spotkało innym osobom z problemami, które w każdy piątek gromadzą się na dworcu.
- Każdy ma swoją drogę, oni po prostu sami muszą zmienić swoje postępowanie. Trzeba się otworzyć i chcieć rozmawiać – dodał.
Jak wyjaśnia Piotr Grzeszczuk mieszkanie to kolejny krok w działalności elbląskiego Teen Challenge.
- Chcemy się najpierw sprawdzić w małych rzeczach. Zobaczymy, jak będzie dalej – opowiadał. - Wszystko robimy jako wolontariusze, tak samo jak ludzie, którzy nam pomagają. Jeżeli są osoby dobrej woli i chciałyby pomóc, wesprzeć nasze działania, to już teraz jesteśmy wdzięczni.
Odnawianiem tego miejsca zajmują się podopieczni Teen Challenge, którzy mieszkają w mini hostelu (więcej o tym miejscu w tekście "Tu czekają na pociąg do lepszego życia"). Wśród nich jest Paweł, który w sierpniu, po zakończeniu terapii, przyjechał do Elbląga aż z okolic Ciechanowa.
- Było tak, że pracowałem, miałem dużo kredytów, wciąż je mam, do spłacania. Nie radziłem sobie z tym. Gdzie bym nie pracował, pieniądzy brakowało. Popadłem w nałóg, alkohol, papierosy, narkotyki, tabletki. W ostatnim okresie dużo mieszałem, żeby "kopnięcie" było mocniejsze. W pewnym momencie, jak byłem pod wpływem, zadzwoniłem do cioci z Ciechanowa powiedziałem, że odbiorę sobie życie, bo nie daję już rady – opowiadał swoją historię mieszkaniec mini hostelu.
Krewna pomogła Pawłowi, który w styczniu 2016 r. trafił do Chrześcijańskiego Ośrodka dla Osób Uzależnionych "Teen Challenge" w Broczynie.
- Łącznie byłem przez 18 miesięcy na terapii. Najpierw sześć miesięcy. Wyjechałem, bo nie przyjąłem informacji skierowanych do mnie, byłem obrażony na cały świat i myślałem, że ta terapia nic mi nie pomoże – opowiadał swoją historię Paweł, obecnie mieszkaniec mini hostelu.
Jak mówił w pewnym momencie coś mu podpowiedziało, że powinien wrócić na terapię. Uważa to za głos Boga. Półtora miesiąca później wrócił do Broczyny.
- Już wiedziałem, że wszystko muszę przyjąć z pokorą. Powiedziałem, że cokolwiek będą mi kazali robić – zrobię to. Będę słuchał, bo chcę zmienić swoje życie – mówił. - I tak się stało, choć nie było to łatwe. Wiadomo, jak następuje zmiana tego starego człowieka w nowego to tak, jakby ktoś zdzierał z ciebie skórę. Bardzo boli. Dużo się modliłem o to, żeby Bóg prowadził mnie tak, jak chce, a nie tak, jak chcę tego ja. Z jego pomocą skończyłem terapię, jestem bardzo zadowolony.
Jak trafił do Elbląga?
- Piotra i Beatę [Grzeszczuków – red.] poznałem w Broczynie, przyjechali w odwiedziny do jednego z podopiecznych. Dobrze nam się rozmawiało. Piotr zapytał, kiedy kończę terapię. Zaproponował mi przyjazd do Elbląga i zapytał, czy nie chciałbym zamieszkać w mini hostelu – wyjaśniał Paweł. - Bardzo mi się tutaj podoba. Całe życie mieszkałem na wsi, nigdy nie dopuszczałem myśli, że zamieszkam w mieście. Teraz nie mógłbym mieszkać gdzieś indziej.
Paweł szuka pracy, obecnie pomaga stowarzyszeniu Teen Challenge w Elblągu, jest aktywnym wolontariuszem.
- Chcę opowiadać o tym, co Bóg uczynił w moim życiu, żeby to przekazywać innym ludziom, nie zostawiać tego dla siebie – mówił.
Michał, który również remontuje przyszłe mieszkanie, też jest mieszkańcem mini hostelu.
- Jest mi tu jak w raju. Miło, cicho, spokojnie, dogadujemy się – opowiadał. - Przychodziłem na dworzec, w każdy piątek. Pijany, pod wpływem narkotyków, paliłem papierosy. Dzięki Teen Challenge zmieniłem swoje postępowanie. Na spotkania, które się tutaj odbywają [w siedzibie stowarzyszenia, na parterze budynku – red.] zacząłem przychodzić w kwietniu. Rozmawialiśmy o przebaczeniu. Tata wyrzucił mnie z domu, zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że go kocham i przepraszam. Zmieniłem swoje postępowanie. Teraz mam relacje z Bogiem, z rodziną – tak mówił o swojej sytuacji.
Michał, tak samo jak reszta mieszkańców mini hostelu, jest wolontariuszem. Opowiada o tym, co go spotkało innym osobom z problemami, które w każdy piątek gromadzą się na dworcu.
- Każdy ma swoją drogę, oni po prostu sami muszą zmienić swoje postępowanie. Trzeba się otworzyć i chcieć rozmawiać – dodał.
Jak wyjaśnia Piotr Grzeszczuk mieszkanie to kolejny krok w działalności elbląskiego Teen Challenge.
- Chcemy się najpierw sprawdzić w małych rzeczach. Zobaczymy, jak będzie dalej – opowiadał. - Wszystko robimy jako wolontariusze, tak samo jak ludzie, którzy nam pomagają. Jeżeli są osoby dobrej woli i chciałyby pomóc, wesprzeć nasze działania, to już teraz jesteśmy wdzięczni.