Agnieszka Radwańska w finale WTA w Miami pokonała Marię Szarapową. Nie był to przypadek. W całym turnieju Agnieszka nie straciła ani jednego seta. Ta informacja poszła w świat. Firma „Agnieszka Radwańska” stała się bardziej interesująca i wiarygodna. To może spowodować, że także dochody Agnieszki ze sponsoringu dynamicznie wzrosną...
Dla wzmocnienia wartości marketingowej firmy, organizacji, ale także idei i ważnych dla przedsiębiorcy przedsięwzięć, ktoś, kiedyś przed setkami lat wymyślił „logo”. Od początku miał to być znak, symbol graficzny spełniający rolę marketingową i jednocześnie informacyjną poprzez skrótowe, ale łatwe do zapamiętania i zauważalne przedstawienie osoby (fizycznej, prawnej), rzeczy czy pomysłu. Logo miało się kojarzyć i informować, miało oznaczać firmę tak, aby obserwator niewątpliwie o niej sobie pomyślał – i to dobrze – gdy spojrzał na znak graficzny. Dziś logo to głównie graficzny znak towarowy, własność i kondensat wizualny firmy. Dysponuje nim i strzeże go każda licząca się firma i organizacja.
Od paru dni nowe logo miasta prezentują władze Elbląga. Jest mi smutno i przykro. Być może moje pojęcie estetyki i wartości marketingowej jest archaiczne, może nie rozumiem współczesnej (przynajmniej lokalnej) reklamy. Nie porwał mnie bladożółty „ślimak” z pomarańczową kropką w środku. Nic dla mnie nie oznacza, a jestem elblążaninem. Nazwa miasta, też bladopomarańczowym pastelem, ledwo widocznym, malowana. Całość jest okropnie blada i „palikotowata”
Znam trochę dzieje i współczesność mojej małej ojczyzny i nijak tych symboli nie mogę odnieść do prawie 800-letniej historii Elbląga. A był Elbląg emporium, tak jak Truso, jego protoplasta. Przywilej lokacyjny uzyskał przed Warszawą i Krakowem. Bywał także głównym portem Rzeczypospolitej. Pierwsza flaga miejska w Koronie i jeden z najpiękniejszych herbów miejskich w tej części Europy. Patrycjat elbląski przed laty posługiwał się własnym logo. Bo kiedyś logo miast stanowiły ich pieczęcie. Pieczęć Starego Miasta Elbląga, jeszcze z polowy XIV wieku, z wizerunkiem kogi pośrodku, z herbem miasta na rufie, otoczonym napisem „SIGILLUM CIVITATIS ELBINGENSIS”, tchnie godnością i prestiżem. To pieczęć miasta dumnego i bogatego, miasta potentata gospodarczego i politycznego. Dla współczesnych brakuje tylko podpisu „Since 1246”.
Może błądzę, ale dla mnie pieczęć Starego Miasta Elbląga, być może z tylko niewielką, unowocześniającą korektą, byłaby najlepszym logo.
Namawiam do rozważenia choćby samej idei. Stanisław Tym – zresztą wieloletni dyrektor Teatru w Elblągu – w „Misiu” kpił sobie z nowej tradycji uosobionej słomianym ni to misiem, ni to chochołem. Często bywa na odwrót.
To też na miarę naszych potrzeb i możliwości. Chyba, że ktoś wierzy w wyższość Świat Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.
Od paru dni nowe logo miasta prezentują władze Elbląga. Jest mi smutno i przykro. Być może moje pojęcie estetyki i wartości marketingowej jest archaiczne, może nie rozumiem współczesnej (przynajmniej lokalnej) reklamy. Nie porwał mnie bladożółty „ślimak” z pomarańczową kropką w środku. Nic dla mnie nie oznacza, a jestem elblążaninem. Nazwa miasta, też bladopomarańczowym pastelem, ledwo widocznym, malowana. Całość jest okropnie blada i „palikotowata”
Znam trochę dzieje i współczesność mojej małej ojczyzny i nijak tych symboli nie mogę odnieść do prawie 800-letniej historii Elbląga. A był Elbląg emporium, tak jak Truso, jego protoplasta. Przywilej lokacyjny uzyskał przed Warszawą i Krakowem. Bywał także głównym portem Rzeczypospolitej. Pierwsza flaga miejska w Koronie i jeden z najpiękniejszych herbów miejskich w tej części Europy. Patrycjat elbląski przed laty posługiwał się własnym logo. Bo kiedyś logo miast stanowiły ich pieczęcie. Pieczęć Starego Miasta Elbląga, jeszcze z polowy XIV wieku, z wizerunkiem kogi pośrodku, z herbem miasta na rufie, otoczonym napisem „SIGILLUM CIVITATIS ELBINGENSIS”, tchnie godnością i prestiżem. To pieczęć miasta dumnego i bogatego, miasta potentata gospodarczego i politycznego. Dla współczesnych brakuje tylko podpisu „Since 1246”.
Może błądzę, ale dla mnie pieczęć Starego Miasta Elbląga, być może z tylko niewielką, unowocześniającą korektą, byłaby najlepszym logo.
Namawiam do rozważenia choćby samej idei. Stanisław Tym – zresztą wieloletni dyrektor Teatru w Elblągu – w „Misiu” kpił sobie z nowej tradycji uosobionej słomianym ni to misiem, ni to chochołem. Często bywa na odwrót.
To też na miarę naszych potrzeb i możliwości. Chyba, że ktoś wierzy w wyższość Świat Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.
Witold Gintowt-Dziewałtowski, senator RP