Niefortunnie skończył się pierwszy samodzielny skok pewnego spadochroniarza. Mężczyzna zamiast na płycie lotniska, wylądował na sąsiednim budynku wojskowym. Na ziemię sprowadzili go strażacy.
Ok. godz. 18. 30 strażacy otrzymali zgłoszenie, że poza lotniskiem wylądował jakiś obiekt.
- Początkowo mówiło się o motolotni lub szybowcu, na miejscu okazało się, że to spadochroniarz - mówi Przemysław Siagło, rzecznik prasowy elbląskiej straży pożarnej. - Mężczyzna wykonywał swój pierwszy, samodzielny skok i zamiast na płycie lotniska wylądował na dachu budynku należącego do jednostki wojskowej przy ul. Lotniczej.
Na miejsce pojechały trzy wozy strażackie, byli też policjanci, żandarmi wojskowi oraz karetka pogotowia.
- Mężczyzna chciał nawet sam zejść z dachu, ale skarżył się na kontuzję nogi więc lekarz zadysponował, by jednak zszedł w asyście strażaków - mówi Przemysław Siagło. - Wykorzystana została drabina i skoczek znalazł się na ziemi.
Pechowy skoczek został przewieziony do szpitala.
- Początkowo mówiło się o motolotni lub szybowcu, na miejscu okazało się, że to spadochroniarz - mówi Przemysław Siagło, rzecznik prasowy elbląskiej straży pożarnej. - Mężczyzna wykonywał swój pierwszy, samodzielny skok i zamiast na płycie lotniska wylądował na dachu budynku należącego do jednostki wojskowej przy ul. Lotniczej.
Na miejsce pojechały trzy wozy strażackie, byli też policjanci, żandarmi wojskowi oraz karetka pogotowia.
- Mężczyzna chciał nawet sam zejść z dachu, ale skarżył się na kontuzję nogi więc lekarz zadysponował, by jednak zszedł w asyście strażaków - mówi Przemysław Siagło. - Wykorzystana została drabina i skoczek znalazł się na ziemi.
Pechowy skoczek został przewieziony do szpitala.
A