Twierdzą, że to nie jest ani awanturnictwo, ani uprawianie polityki, ale flagę partyjną wzięli ze sobą. Przedstawiciele partii KORWiN, kilka godzin przed ogłoszeniem ciszy wyborczej, postanowili spotkać się z prezydentem w Urzędzie Miejskim. W tym celu zabrali ze sobą... arbuza i kartkę z podobizną Wróblewskiego.
- Spotykamy się pod gabinetem pana prezydenta w sprawie dosyć skandalicznej i niezwykle nas bulwersującej. Czternaście dni temu ogłaszaliśmy, że są prowadzone pewne procedury, które mają pozwolić na osiedlenie w Elblągu imigrantów, także na terenie całego województwa warmińsko- mazurskiego – mówił Michał Szydlarski pod gabinetem prezydenta i pokazał pismo, w którym burmistrz Braniewa odpowiada na pismo centralne z Warszawy i mówi, że nie jest w stanie przyjąć imigrantów. - W Elblągu cały czas oczekujemy na stanowisko w tej sprawie. Minęło 14 dni, a my go nie uzyskaliśmy. To nie jest awanturnictwo ani uprawianie polityki. Po prostu chcemy, aby ktoś zaczął nam demokratycznie odpowiadać. Nie odpowiedział nam w sprawie zadłużania miasta ani w sprawie straży miejskiej, a teraz nie odpowiada w sprawie osiedlania imigrantów na terenie miasta i województwa.
Przedstawiciele partii KORWiN wzięli ze sobą również arbuza, który miał symbolizować polityczne konotacje prezydenta oraz kartkę z napisem "Witold Wróblewski – prezydent, który milczy i unika odpowiedzi". Ostatecznie arbuz rozbił się tuż przed drzwiami włodarza i trzeba go było zabrać.
Żadna tajemnica
Działacze partii KORWiN podczas kampanii wyborczej wielokrotnie podejmowali temat imigrantów. Zapewniali, że "mają masę informacji, że są czynione ścieżki prawne, przyspieszające sprowadzanie imigrantów na teren naszego województwa."
Nieco odmiennego zdania była Ewa Piechota, rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców.
- Pierwsza grupa uchodźców ma przyjechać do naszego kraju między lutym a kwietniem. Nie ma jeszcze żadnych planów na temat tego, gdzie zostaną rozlokowani. Na razie zbieramy informacje od wojewodów na temat tego, gdzie mogłyby powstać ośrodki. Obecnie w kraju istnieje 11 ośrodków, prawdopodobnie będzie trzeba jeszcze utworzyć cztery dodatkowe – mówiła Ewa Piechota, rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców, w tekście "Bicie piany w sprawie uchodźców". - Nasi urzędnicy odwiedzają miejsca proponowane przez wojewodów. Wszędzie gdzie się pojawiają, od razu pojawiają się pytania, czy to tu powstanie ośrodek. Sprawa nie jest wcale taka prosta. Takie miejsce musi spełniać pewne standardy, muszą być urządzone pokoje, gabinet lekarski, świetlica, stworzone odpowiednie warunki. Dla uspokojenia czytelników powiem, że nawet jeśli w jakimś obiekcie powstaje nasz ośrodek, to jest on wynajmowany przez nas na zasadach komercyjnych.