"Wiemy, że przed każdymi wyborami organizacje społeczne zaczynają być bardzo ważne i doceniane, aby tuż po nich powrócić do szarej rzeczywistości traktowania ich jako uciążliwego petenta władzy" - napisały w przedwyborczym apelu elbląskie organizacje pomocowe.
W Bibliotece Elbląskiej odbyła się debata pod hasłem: "Przedwyborcze dyktando". Kandydatów na prezydenta Elbląga wypytywali przedstawiciele oragnizacji pozarządowych. W kamieniczkach na Starym Mieście pojawili się: proponowany do prezydenckiego fotela przez Komitet Wyborczy Centroprawicy - Czesław Dębski i kandydat z ramienia Ligii Rodzin Polskich - Witold Łada. Nie pojawił się natomiast prezydent Elbląga i kandydat lewicy na to stanowisko - Henryk Słonina. W jego imieniu na pytania społeczników odpowiadał zajmujący się sprawami sektora pozarządowego członek Zarządu Miejskiego, wiceprezydent Elbląga Marek Gliszczyński.
Pozarządowcy pytali m.in. o to, jak kandydaci rozumieją zasadę pomocniczości samorządu wobec aktywności mieszkańców, jak oceniają współpracę organizacji społecznych z samorządem obecnej kadencji i jak widzą ją w przyszłości.
Czesław Dębski mówił głównie o tym, jak wiele chciałby zrobić dla pozarządowców i zmienić w obecnych stosunkach samorządu i III sektora. Powiedział m.in., że - jego zdaniem - nie można mówić o tym, jak bardzo samorząd pomaga stowarzyszeniom czy fundacjom, bo udzielanie im wsparcia jest jego obowiązkiem. Nawiązał także do pojawiających się w czasie mijającej kadencji samorządu w mediach zarzutów dotyczących np. jawności przepływu finansów z Urzędu Miejskiego do wybranych organizacji.
- Uważam, że jest niedopuszczalne, by część pieniędzy porzekazywana była poza wiedzą powołanej do opiniowania wydatków komisji złożonej z przedstawicieli samych organizacji - mówił Dębski. - Obiecuję, że dopilnuję, żeby zmniejszyć wpływ urzędników na decyzje finansowe i by wszystkie zadania zlecane były organizacjom poprzez procedury konkursowe. Jestem także za tym, by jak najwięcej zadań samorząd przekazywał sektorowi pozarządowemu, który lepiej zna problemy poszczególnych grup mieszkańców.
Kandydat LRP, oprócz cytowania przepisów dotyczących zadań organizacji społecznych, miał niewiele do powiedzenia w sprawie sektora pozarządowego. Stwierdził np. że ma on szereg ważnych zadań, np. ... organizowanie kółek kulturalnych. Witold Łada obiecał jednak, że jeśli zostanie prezydentem, za wszelką cenę będzie pomagać społecznikom: Nawet - jak podkeślił - kosztem inwestycji.
Na tle pozostałych kandydatów wypowiedzi urzędującego wiceprezydenta Marka Gliszczyńskiego brzmiały najbardziej rzeczowo i konkretnie. Wiceprezydent uważa, że Elbląg jako jedno z nielicznych polskich miast ma uporządkowany system finansowania organizacji pozarządowych.
- Między innymi, dzięki temu w naszym mieście sektor pozarządowy wyrasta na silnego i znającego swoje prawa partnera. W czasie tej kadencji zbliżyliśmy się także do postulowanego przez organizacje progu wydatków, jakie budżet miejski przeznacza na wspieranie ich przedsięwzięć (w wysokości 1 procenta budżetu, tj. około 2, 6 miliona złotych – przyp. aut.) - powiedział Marek Gliszczyński. - Organizacje pozarządowe przejmują także coraz większy udział w rynku usług na rzecz mieszkańców - np. usług opiekuńczych - przekonywał wiceprezydent.
Zapytany, na ile - w skali od 1 do 6 - oceniłby współpracę samorządu i organizacji, Marek Gliszczyński wystawił obecnej ekipie ocenę 4 z plusem lub 5 minus.
Na zarzuty o to, że "pozarządowa" komisja opiniująca wydatki nie wie o wszystkich decyzjach Zarządu Miejskiego w sprawie pieniędzy na przedsięwzięcia organizacji, wiceprezydent Gliszczyński odparł, że samorząd działa w granicach dopuszczonych prawem.
- Część decyzji nie leży w gestii społecznej komisji. Chcielibyśmy, żeby było inaczej, ale na razie nie ma takich możliwości prawnych, czekamy na leżącą w Sejmie ustawę o pożytku publicznym - wyjaśniał Marek Gliszczyński.
Debata odbyła się w ramach VII Forum Inicjatyw Pozarządowych.
***
Arkadiusz Jachimowicz, Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Organizacji Pozarządowych - organizator debaty (ESWIP jest koordynatorem wielu działań społecznych, pomaga też innym organizacjom pomocowym – przyp. aut.): - Uważam, że samorząd wciąż w słabym stopniu współpracuje z nami. W kolejnej kadencji oczekujemy większej ilości zlecanych nam zadań, uczestniczenia w konsultacjach różnego rodzaju dokumentów i przedsięwzięć, które dotyczą problemów, jakimi zajmują się organizacje. Oczekujemy także większej przejrzystości i jawności w rozdzielaniu pieniędzy podatników. Informacje o tym powinny być dostępne pojedynczym obywatelom i organizacjom, które są sformalizowaną formą aktywności mieszkańców.
Pozarządowcy pytali m.in. o to, jak kandydaci rozumieją zasadę pomocniczości samorządu wobec aktywności mieszkańców, jak oceniają współpracę organizacji społecznych z samorządem obecnej kadencji i jak widzą ją w przyszłości.
Czesław Dębski mówił głównie o tym, jak wiele chciałby zrobić dla pozarządowców i zmienić w obecnych stosunkach samorządu i III sektora. Powiedział m.in., że - jego zdaniem - nie można mówić o tym, jak bardzo samorząd pomaga stowarzyszeniom czy fundacjom, bo udzielanie im wsparcia jest jego obowiązkiem. Nawiązał także do pojawiających się w czasie mijającej kadencji samorządu w mediach zarzutów dotyczących np. jawności przepływu finansów z Urzędu Miejskiego do wybranych organizacji.
- Uważam, że jest niedopuszczalne, by część pieniędzy porzekazywana była poza wiedzą powołanej do opiniowania wydatków komisji złożonej z przedstawicieli samych organizacji - mówił Dębski. - Obiecuję, że dopilnuję, żeby zmniejszyć wpływ urzędników na decyzje finansowe i by wszystkie zadania zlecane były organizacjom poprzez procedury konkursowe. Jestem także za tym, by jak najwięcej zadań samorząd przekazywał sektorowi pozarządowemu, który lepiej zna problemy poszczególnych grup mieszkańców.
Kandydat LRP, oprócz cytowania przepisów dotyczących zadań organizacji społecznych, miał niewiele do powiedzenia w sprawie sektora pozarządowego. Stwierdził np. że ma on szereg ważnych zadań, np. ... organizowanie kółek kulturalnych. Witold Łada obiecał jednak, że jeśli zostanie prezydentem, za wszelką cenę będzie pomagać społecznikom: Nawet - jak podkeślił - kosztem inwestycji.
Na tle pozostałych kandydatów wypowiedzi urzędującego wiceprezydenta Marka Gliszczyńskiego brzmiały najbardziej rzeczowo i konkretnie. Wiceprezydent uważa, że Elbląg jako jedno z nielicznych polskich miast ma uporządkowany system finansowania organizacji pozarządowych.
- Między innymi, dzięki temu w naszym mieście sektor pozarządowy wyrasta na silnego i znającego swoje prawa partnera. W czasie tej kadencji zbliżyliśmy się także do postulowanego przez organizacje progu wydatków, jakie budżet miejski przeznacza na wspieranie ich przedsięwzięć (w wysokości 1 procenta budżetu, tj. około 2, 6 miliona złotych – przyp. aut.) - powiedział Marek Gliszczyński. - Organizacje pozarządowe przejmują także coraz większy udział w rynku usług na rzecz mieszkańców - np. usług opiekuńczych - przekonywał wiceprezydent.
Zapytany, na ile - w skali od 1 do 6 - oceniłby współpracę samorządu i organizacji, Marek Gliszczyński wystawił obecnej ekipie ocenę 4 z plusem lub 5 minus.
Na zarzuty o to, że "pozarządowa" komisja opiniująca wydatki nie wie o wszystkich decyzjach Zarządu Miejskiego w sprawie pieniędzy na przedsięwzięcia organizacji, wiceprezydent Gliszczyński odparł, że samorząd działa w granicach dopuszczonych prawem.
- Część decyzji nie leży w gestii społecznej komisji. Chcielibyśmy, żeby było inaczej, ale na razie nie ma takich możliwości prawnych, czekamy na leżącą w Sejmie ustawę o pożytku publicznym - wyjaśniał Marek Gliszczyński.
Debata odbyła się w ramach VII Forum Inicjatyw Pozarządowych.
***
Arkadiusz Jachimowicz, Elbląskie Stowarzyszenie Wspierania Organizacji Pozarządowych - organizator debaty (ESWIP jest koordynatorem wielu działań społecznych, pomaga też innym organizacjom pomocowym – przyp. aut.): - Uważam, że samorząd wciąż w słabym stopniu współpracuje z nami. W kolejnej kadencji oczekujemy większej ilości zlecanych nam zadań, uczestniczenia w konsultacjach różnego rodzaju dokumentów i przedsięwzięć, które dotyczą problemów, jakimi zajmują się organizacje. Oczekujemy także większej przejrzystości i jawności w rozdzielaniu pieniędzy podatników. Informacje o tym powinny być dostępne pojedynczym obywatelom i organizacjom, które są sformalizowaną formą aktywności mieszkańców.
Joanna Torsh