- Kierowcy miejskich autobusów nie rozmawiają przez telefon o sprawach służbowych, ale prywatnych, to są na przykład takie rozmowy jak pomiędzy mamą a synem. Najgorsze, że robią to podczas jazdy, nawet i przez kilka minut. I to nie jest tak, że ostatnio można to zauważyć, ja to widzę mniej więcej od roku. Czy trzeba wypadku, żeby ktoś zareagował? - pyta jedna z mieszkanek Elbląga i dodaje, że to nie jedyny problem związany z komunikacją w Elblągu.
Prowadzenie pojazdu z telefonem w ręku jest zabronione, za co grozi mandat i punkty karne. Według jednej z mieszkanek kierowcy autobusów nic sobie z tego nie robią, z kolei Zarząd Komunikacji Miejskiej zapewnia, że wie jak bardzo niebezpieczne są to sytuacje i nad sprawą panuje.
Bez taryfy ulgowej
- Jako organizator komunikacji miejskiej również przykładamy do tej sprawy dużą uwagę, dlatego w umowach z przewoźnikami została przewidziana kara finansowa za tego typu przewinienie. Na każde zgłoszenie dotyczące tego problemu reagujemy – mówi Michał Górecki z Zarządu Komunikacji Miejskiej. – Interwencję ułatwia fakt, że w każdym autobusie komunikacji miejskiej jest monitoring wizyjny, możemy więc wszystko dokładnie sprawdzić. Ponieważ temat dotyczy bezpieczeństwa pasażerów nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej dla kierowców łamiących te przepisy.
Bez taryfy ulgowej?
- Druga sprawa to fakt, że kierowcy nie reagują, kiedy do autobusu wejdzie bezdomny. Często takie osoby po prostu śmierdzą, nie jest to zbyt przyjemne. Rozumiem, że takie osoby też chcą schronić się przed zimnem, ale często jest tak, że nie można ani usiąść obok nich albo po nich, bo miejsca, na których siedzieli są brudne – mówi dalej pasażerka. - Kierowcy nie reagują, chociaż jest przecież przepis, który mówi, że takie osoby można wyprosić.
Michał Górecki potwierdza, że taki przepis istnieje, a zjawisko nie jest nowe i nasila się wraz z okresem zimowym.
- Regularnie, podczas spotkań z przewoźnikami zwracamy uwagę także na ten temat. Jako pasażerowie musimy pamiętać, że kierowca czy motorniczy ze swojego miejsca pracy, ze względu na dość ograniczoną widoczność, może po prostu nie wiedzieć o tym, że zaistniał jakiś problem – mówi Górecki. - Dlatego zachęcam do tego aby nie być obojętnym i poinformować prowadzącego autobus albo tramwaj o zaistniałej sytuacji.
Bez taryfy ulgowej
- Jako organizator komunikacji miejskiej również przykładamy do tej sprawy dużą uwagę, dlatego w umowach z przewoźnikami została przewidziana kara finansowa za tego typu przewinienie. Na każde zgłoszenie dotyczące tego problemu reagujemy – mówi Michał Górecki z Zarządu Komunikacji Miejskiej. – Interwencję ułatwia fakt, że w każdym autobusie komunikacji miejskiej jest monitoring wizyjny, możemy więc wszystko dokładnie sprawdzić. Ponieważ temat dotyczy bezpieczeństwa pasażerów nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej dla kierowców łamiących te przepisy.
Bez taryfy ulgowej?
- Druga sprawa to fakt, że kierowcy nie reagują, kiedy do autobusu wejdzie bezdomny. Często takie osoby po prostu śmierdzą, nie jest to zbyt przyjemne. Rozumiem, że takie osoby też chcą schronić się przed zimnem, ale często jest tak, że nie można ani usiąść obok nich albo po nich, bo miejsca, na których siedzieli są brudne – mówi dalej pasażerka. - Kierowcy nie reagują, chociaż jest przecież przepis, który mówi, że takie osoby można wyprosić.
Michał Górecki potwierdza, że taki przepis istnieje, a zjawisko nie jest nowe i nasila się wraz z okresem zimowym.
- Regularnie, podczas spotkań z przewoźnikami zwracamy uwagę także na ten temat. Jako pasażerowie musimy pamiętać, że kierowca czy motorniczy ze swojego miejsca pracy, ze względu na dość ograniczoną widoczność, może po prostu nie wiedzieć o tym, że zaistniał jakiś problem – mówi Górecki. - Dlatego zachęcam do tego aby nie być obojętnym i poinformować prowadzącego autobus albo tramwaj o zaistniałej sytuacji.
mw