Likwidacja straży miejskiej i przyłączenie Elbląga do województwa pomorskiego. Te kwestie miało rozstrzygnąć referendum, którego ostatecznie nie będzie, bo grupie inicjatywnej nie udało się zebrać wymaganych 10 tys. podpisów. Jednak w jej posiadaniu nadal znajduje się pokaźna lista danych osobowych mieszkańców, którzy swojego poparcia inicjatywie udzieli. Czy mogą spać spokojnie i nie martwić się o to, czy ich PESEL bądź adres zamieszkania nie trafi w niepowołane ręce?
Zbieranie podpisów pod listą poparcia inicjatywy referendum rozpoczęło się w sierpniu. Po 60 dniach dokumenty, a na nich 10 tys. głosów popartych danymi osobowymi, miały trafić do Urzędu Miejskiego. O tym, co dalej z referendum powinni bowiem zdecydować radni. W urzędzie podpisów jednak nikt nie zobaczył. Kilka dni później pełnomocnik grupy inicjatywnej Obywatelski Elbląg wyjaśniał, że, według jego wiedzy, udało się zebrać przeszło 10 tysięcy podpisów, ale realnie w rękach grupy znalazło się ich tylko 8400. Dlaczego?
- Pod koniec września, po otrzymaniu telefonicznej informacji, spotkałem się z trzema nieznanymi mi wcześniej osobami, które pokazały że posiadają około 1.900 podpisów za przeprowadzeniem referendum – relacjonował w oświadczeniu skierowanym do lokalnych mediów. - Usłyszałem, że wszystkie zebrane podpisy zostaną przekazane Grupie referendalnej podczas organizowanego przez nas festynu 6 października na Placu Kazimierza Jagiellończyka. W trakcie festynu, około godziny 20 zostałem poinformowany, że członkowie grupy, która zbierała i posiada w/w podpisy przekaże je pod warunkiem, że oficjalnie oświadczę iż zostały zebrane przez ich „partię”. Fakt ten miałem potwierdzić przez złożenie osobiście podpisu na przedłożonym oświadczeniu. Na powyższą „propozycję” oczywiście nie wyraziłem zgody. Zbieraliśmy podpisy jako wolontariusze, bezpartyjni mieszkańcy i nie włączaliśmy w naszą akcję żadnej partii politycznej. Ponadto, nie wiem czy powyższą „propozycja” nie miała być prowokacją mającą na celu zdyskredytować w oczach mieszkańców Elbląga Obywatelski Elbląg bądź wymienioną przez nieznanych mi osobników partię polityczną.
Referendum nie będzie, ale grupa inicjatywna zapewnia, że po listopadowych wyborach przekaże zebrane podpisy nowym władzom miasta. Do tego czasu dane osobowe blisko 8,5 tysiąca osób będą w prywatnych rękach. Nawet, jeśli komuś, kto złożył swój podpis to się nie podoba, decyzji zmienić nie może.
- Mieszkaniec jednostki samorządu terytorialnego popierający wniosek o przeprowadzenie referendum podaje na karcie nazwisko, imię, adres zamieszkania i numer ewidencyjny PESEL. Dane te potwierdza własnoręcznym podpisem. Wycofanie udzielonego poparcia jest bezskuteczne – wyjaśnia Małgorzata Kałużyńska-Jasak, dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. A co do bezpieczeństwa wyjaśnia: - Na każdym administratorze [w tym wypadku jest to grupa inicjatywna Obywatelski Elbląg – red.] spoczywa obowiązek zabezpieczenia danych osobowych polegający na zastosowaniu takich środków technicznych i organizacyjnych, które zapewnią przetwarzanym danym osobowym odpowiednią ochronę. Administrator powinien w szczególności zabezpieczyć dane przed ich udostępnieniem osobom nieupoważnionym, zabraniem przez osobę nieuprawnioną, przetwarzaniem z naruszeniem ustawy oraz zmianą, utratą, uszkodzeniem lub zniszczeniem (art. 36 ustawy o ochronie danych osobowych).
I może je przechowywać nadal.
- Jeśli celem było przeprowadzenie referendum, bez względu na czas, w którym miałoby się ono odbyć, to można przyjąć, że ponieważ cel nie został osiągnięty, dane można nadal przechowywać – twierdzi Małgorzata Kałużyńska-Jasak. - Rozstrzygnięcie tych kwestii należy jednak do administratora danych, z uwzględnieniem art. 26 ustawy o ochronie danych osobowych. Zgodnie z jego brzmieniem administrator danych przetwarzający dane powinien dołożyć szczególnej staranności w celu ochrony interesów osób, których dane dotyczą, a w szczególności jest zobowiązany zapewnić, aby te dane były przechowywane w postaci umożliwiającej identyfikację osób, których dane dotyczą, nie dłużej niż jest to niezbędne do osiągnięcia celu przetwarzania. Natomiast aby wykorzystać dane osobowe do innych celów, należy pozyskać zgodę osób, których dane dotyczą.
Na Obywatelskim Elblągu ciąży więc duża odpowiedzialność, którą po wyborach samorządowych przerzuci na nowe władze. Dane osobowe są bowiem cennym towarem rynkowym, poszukiwanym m.in. przez ludzi, którzy chcą je wykorzystać w przestępczych celach, kwestia ich odpowiedniej ochrony jest nie do przecenienia.
- Docierają do nas sygnały świadczące o nielegalnym pozyskiwaniu danych osobowych, którego następstwem może być np. kradzież tożsamości – ostrzega szefowa zespołu prasowego GIODO. - Dzięki pozyskanym danym, jak np. imię, nazwisko, adres zamieszkania czy PESEL, można wziąć np. kredyt w banku na czyjeś konto czy dokonać innych, finansowych transakcji. Każdy sygnał dotyczący nielegalnego pozyskiwania danych osobowych GIODO rozpatruje indywidualnie i w zależności od okoliczności danej sprawy podejmuje – w granicach swoich kompetencji - odpowiednie działania, np. wszczyna postępowanie administracyjne lub kieruje do organów ścigania zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Za nieuprawnione przetwarzanie, a więc np. pozyskiwanie i wykorzystywanie danych osobowych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.
- Pod koniec września, po otrzymaniu telefonicznej informacji, spotkałem się z trzema nieznanymi mi wcześniej osobami, które pokazały że posiadają około 1.900 podpisów za przeprowadzeniem referendum – relacjonował w oświadczeniu skierowanym do lokalnych mediów. - Usłyszałem, że wszystkie zebrane podpisy zostaną przekazane Grupie referendalnej podczas organizowanego przez nas festynu 6 października na Placu Kazimierza Jagiellończyka. W trakcie festynu, około godziny 20 zostałem poinformowany, że członkowie grupy, która zbierała i posiada w/w podpisy przekaże je pod warunkiem, że oficjalnie oświadczę iż zostały zebrane przez ich „partię”. Fakt ten miałem potwierdzić przez złożenie osobiście podpisu na przedłożonym oświadczeniu. Na powyższą „propozycję” oczywiście nie wyraziłem zgody. Zbieraliśmy podpisy jako wolontariusze, bezpartyjni mieszkańcy i nie włączaliśmy w naszą akcję żadnej partii politycznej. Ponadto, nie wiem czy powyższą „propozycja” nie miała być prowokacją mającą na celu zdyskredytować w oczach mieszkańców Elbląga Obywatelski Elbląg bądź wymienioną przez nieznanych mi osobników partię polityczną.
Referendum nie będzie, ale grupa inicjatywna zapewnia, że po listopadowych wyborach przekaże zebrane podpisy nowym władzom miasta. Do tego czasu dane osobowe blisko 8,5 tysiąca osób będą w prywatnych rękach. Nawet, jeśli komuś, kto złożył swój podpis to się nie podoba, decyzji zmienić nie może.
- Mieszkaniec jednostki samorządu terytorialnego popierający wniosek o przeprowadzenie referendum podaje na karcie nazwisko, imię, adres zamieszkania i numer ewidencyjny PESEL. Dane te potwierdza własnoręcznym podpisem. Wycofanie udzielonego poparcia jest bezskuteczne – wyjaśnia Małgorzata Kałużyńska-Jasak, dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. A co do bezpieczeństwa wyjaśnia: - Na każdym administratorze [w tym wypadku jest to grupa inicjatywna Obywatelski Elbląg – red.] spoczywa obowiązek zabezpieczenia danych osobowych polegający na zastosowaniu takich środków technicznych i organizacyjnych, które zapewnią przetwarzanym danym osobowym odpowiednią ochronę. Administrator powinien w szczególności zabezpieczyć dane przed ich udostępnieniem osobom nieupoważnionym, zabraniem przez osobę nieuprawnioną, przetwarzaniem z naruszeniem ustawy oraz zmianą, utratą, uszkodzeniem lub zniszczeniem (art. 36 ustawy o ochronie danych osobowych).
I może je przechowywać nadal.
- Jeśli celem było przeprowadzenie referendum, bez względu na czas, w którym miałoby się ono odbyć, to można przyjąć, że ponieważ cel nie został osiągnięty, dane można nadal przechowywać – twierdzi Małgorzata Kałużyńska-Jasak. - Rozstrzygnięcie tych kwestii należy jednak do administratora danych, z uwzględnieniem art. 26 ustawy o ochronie danych osobowych. Zgodnie z jego brzmieniem administrator danych przetwarzający dane powinien dołożyć szczególnej staranności w celu ochrony interesów osób, których dane dotyczą, a w szczególności jest zobowiązany zapewnić, aby te dane były przechowywane w postaci umożliwiającej identyfikację osób, których dane dotyczą, nie dłużej niż jest to niezbędne do osiągnięcia celu przetwarzania. Natomiast aby wykorzystać dane osobowe do innych celów, należy pozyskać zgodę osób, których dane dotyczą.
Na Obywatelskim Elblągu ciąży więc duża odpowiedzialność, którą po wyborach samorządowych przerzuci na nowe władze. Dane osobowe są bowiem cennym towarem rynkowym, poszukiwanym m.in. przez ludzi, którzy chcą je wykorzystać w przestępczych celach, kwestia ich odpowiedniej ochrony jest nie do przecenienia.
- Docierają do nas sygnały świadczące o nielegalnym pozyskiwaniu danych osobowych, którego następstwem może być np. kradzież tożsamości – ostrzega szefowa zespołu prasowego GIODO. - Dzięki pozyskanym danym, jak np. imię, nazwisko, adres zamieszkania czy PESEL, można wziąć np. kredyt w banku na czyjeś konto czy dokonać innych, finansowych transakcji. Każdy sygnał dotyczący nielegalnego pozyskiwania danych osobowych GIODO rozpatruje indywidualnie i w zależności od okoliczności danej sprawy podejmuje – w granicach swoich kompetencji - odpowiednie działania, np. wszczyna postępowanie administracyjne lub kieruje do organów ścigania zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Za nieuprawnione przetwarzanie, a więc np. pozyskiwanie i wykorzystywanie danych osobowych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.
A