Sześć lat istnieje w Elblągu Straż Miejska.
W ubiegłym roku miejscy strażnicy interweniowali 10 tysięcy razy. W ponad pięciu tysiącach spraw otrzymaliśmy pouczenia, a prawie 2,2 tysiąca osób i firm zapłaciło mandaty - w sumie na 90 tysięcy złotych. Z możliwości podjechania samochodem Straży do izby wytrzeźwień skorzystało też 160 pijanych elblążan, wielu innych dotarło w ten sposób do swoich domów. Dzięki pracy strażników z ulic i trawników zniknęło również prawie 100 wraków samochodów. Najwięcej kłopotów elblążanie wciąż mają z przestrzeganiem porządku - śmieceniem, wyprowadzaniem psów na smyczy, parkowaniem w miejscach do tego nie przeznaczonych.
- Prawo wyraźnie mówi, że pies nie może biegać luzem, bo może stanowić zagrożenie dla innych osób, powinien mieć również kaganiec, trudno jednak przekonać do tego mieszkańców naszego miasta - mówi komendant Straży Miejskiej w Elblągu Jan Korzeniowski.
Za złamanie prawa Straż Miejska może nas pouczyć, może nałożyć nawet kilkaset złotych mandatu, możemy też trafić na ławę oskarżonych.
Jak mówi Jan Korzeniowski, dzięki pracy prawie 30 strażników w ciągu ostatnich lat m.in. poprawił się stan czystości miasta. W ciągu roku Straż nakłania firmy i prywatne osoby do podpisania około tysiąca nowych umów na wywóz nieczystości.
- Dopóki nie robiliśmy tego my, nikt się tą sprawą nie zajmował i nie kontrolował przestrzegania zawartych już umów - mówi komendant. - Wiadomo też, że sami urzędnicy często niewiele mogą zrobić, a my możemy wystawić mandat, delikatnie upomnieć... Poza tym działamy szybko.
Przy okazji powracających dyskusji o tym, czy Straż Miejska powinna istnieć, komendant przypomina, że Straż w znaczący sposób odciąża policję. Przez większą część tygodnia strażnicy obsługują monitoring ulic. Mało kto wie również, że to Straż Miejska - jak podkreśla komendant - w ramach swoich obowiązków eskortuje pieniądze przewożone z miejskich placówek.
Jan Korzeniowski:
- Zajmujemy się sprawami porządkowymi, którymi policja z braku czasu nigdy się nie zajmowała. Teraz gros tych spraw trafia do nas.
- Prawo wyraźnie mówi, że pies nie może biegać luzem, bo może stanowić zagrożenie dla innych osób, powinien mieć również kaganiec, trudno jednak przekonać do tego mieszkańców naszego miasta - mówi komendant Straży Miejskiej w Elblągu Jan Korzeniowski.
Za złamanie prawa Straż Miejska może nas pouczyć, może nałożyć nawet kilkaset złotych mandatu, możemy też trafić na ławę oskarżonych.
Jak mówi Jan Korzeniowski, dzięki pracy prawie 30 strażników w ciągu ostatnich lat m.in. poprawił się stan czystości miasta. W ciągu roku Straż nakłania firmy i prywatne osoby do podpisania około tysiąca nowych umów na wywóz nieczystości.
- Dopóki nie robiliśmy tego my, nikt się tą sprawą nie zajmował i nie kontrolował przestrzegania zawartych już umów - mówi komendant. - Wiadomo też, że sami urzędnicy często niewiele mogą zrobić, a my możemy wystawić mandat, delikatnie upomnieć... Poza tym działamy szybko.
Przy okazji powracających dyskusji o tym, czy Straż Miejska powinna istnieć, komendant przypomina, że Straż w znaczący sposób odciąża policję. Przez większą część tygodnia strażnicy obsługują monitoring ulic. Mało kto wie również, że to Straż Miejska - jak podkreśla komendant - w ramach swoich obowiązków eskortuje pieniądze przewożone z miejskich placówek.
Jan Korzeniowski:
- Zajmujemy się sprawami porządkowymi, którymi policja z braku czasu nigdy się nie zajmowała. Teraz gros tych spraw trafia do nas.
AJ