Sprawę zwolnionych dyscyplinarnie szwaczek elbląski sąd odroczył bez terminu. To skutek wniosku, jaki złożył prezes spółki odzieżowej Hetman. Szef firmy uważa, że sąd ulega zbyt dużym naciskom ze strony elbląskiej Solidarności, co może mieć wpływ na rozstrzygnięcie.
Takim postępowaniem prezesa oburzony jest szef zarządu regionu Solidarności Mirosław Kozłowski.
- Pan prezes pisze pismo do sądu i ja nie wiem, jaki on najlepiej sąd by sobie wybrał, żeby za nim świadczył i reprezentował jego interesy - powiedział Kozłowski. - My jesteśmy bezstronni i chcemy, aby w państwie prawa było prawo przestrzegane.
Tymczasem prezes Hetmana nie ustępuje:
-Ja w ogóle firmę podaję do likwidacji. Wpływają na to i kłopoty finansowe i zdrowotne. Straciłem poza tym animusz do prowadzenia działalności w takim wydaniu i z takimi ludźmi. To wytrąca mnie z rytmu.
Pytany, czy przywróci szwaczki do pracy, odpowiedział:
- Ja już swoje w tej sprawie zrobiłem. Te panie swoje krzyki wnoszą tylko w sądzie, a jeszcze u mnie ani razu nie były. To takie rozdzieranie szat.
Zapytany też, dlaczego nie chce spotkać się z szefem Solidarności, odpowiedział jedynie:
- Bo on doprowadził mnie do bankructwa prawie.
Po decyzji sądu o odroczeniu sprawy bez terminu, proces może się znacznie przedłużyć. Obecne na rozprawie szwaczki były wstrząśnięte.
- Ja nie wiem, co o tym myśleć, nie wiem, jak żyć bez pieniędzy, bez niczego... Rozumiemy, że taka jest sądowa procedura, ale ten wniosek nas zaskoczył. Prezes znowu zwyciężył, okręca nas wokół palca, jak chce - mówiły rozżalone kobiety.
Szef Solidarności obiecał, że nie zostawi szwaczek samym sobie. Nie chciał ujawnić, jakie podejmie działania, ale nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zamierza spotkać się w tej sprawie z ministrem Grzegorzem Kurczukiem.
Złożony przez prezesa Hetmana wniosek o przeniesienie sprawy do innego sądu musi teraz rozpatrzyć elbląski Sąd Okręgowy. W sprawie wniosku muszą się też ustosunkować wszyscy sędziowie orzekający w elbląskim sądzie rejonowym. Nawet jeżeli Sąd wniosek odrzuci, to prezes Hetmana może złożyć zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Przypomnijmy, o przywrócenie do pracy walczy przed elbląskim sądem dziewięć zwolnionych dyscyplinarnie szwaczek, inicjatorek założenia w firmie związków zawodowych. Kobiety uważają, że zostały zwolnione właśnie z tego powodu. Prezes twierdzi tymczasem, że zwolnił je, bo 18 grudnia ubiegłego roku bez jego zgody wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Pracownice czekały wtedy na rozmowę z szefem, by dowiedzieć się, czy na Święta Bożego Narodzenia otrzymają zaległe pensje za swoja pracę.
- Pan prezes pisze pismo do sądu i ja nie wiem, jaki on najlepiej sąd by sobie wybrał, żeby za nim świadczył i reprezentował jego interesy - powiedział Kozłowski. - My jesteśmy bezstronni i chcemy, aby w państwie prawa było prawo przestrzegane.
Tymczasem prezes Hetmana nie ustępuje:
-Ja w ogóle firmę podaję do likwidacji. Wpływają na to i kłopoty finansowe i zdrowotne. Straciłem poza tym animusz do prowadzenia działalności w takim wydaniu i z takimi ludźmi. To wytrąca mnie z rytmu.
Pytany, czy przywróci szwaczki do pracy, odpowiedział:
- Ja już swoje w tej sprawie zrobiłem. Te panie swoje krzyki wnoszą tylko w sądzie, a jeszcze u mnie ani razu nie były. To takie rozdzieranie szat.
Zapytany też, dlaczego nie chce spotkać się z szefem Solidarności, odpowiedział jedynie:
- Bo on doprowadził mnie do bankructwa prawie.
Po decyzji sądu o odroczeniu sprawy bez terminu, proces może się znacznie przedłużyć. Obecne na rozprawie szwaczki były wstrząśnięte.
- Ja nie wiem, co o tym myśleć, nie wiem, jak żyć bez pieniędzy, bez niczego... Rozumiemy, że taka jest sądowa procedura, ale ten wniosek nas zaskoczył. Prezes znowu zwyciężył, okręca nas wokół palca, jak chce - mówiły rozżalone kobiety.
Szef Solidarności obiecał, że nie zostawi szwaczek samym sobie. Nie chciał ujawnić, jakie podejmie działania, ale nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zamierza spotkać się w tej sprawie z ministrem Grzegorzem Kurczukiem.
Złożony przez prezesa Hetmana wniosek o przeniesienie sprawy do innego sądu musi teraz rozpatrzyć elbląski Sąd Okręgowy. W sprawie wniosku muszą się też ustosunkować wszyscy sędziowie orzekający w elbląskim sądzie rejonowym. Nawet jeżeli Sąd wniosek odrzuci, to prezes Hetmana może złożyć zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Przypomnijmy, o przywrócenie do pracy walczy przed elbląskim sądem dziewięć zwolnionych dyscyplinarnie szwaczek, inicjatorek założenia w firmie związków zawodowych. Kobiety uważają, że zostały zwolnione właśnie z tego powodu. Prezes twierdzi tymczasem, że zwolnił je, bo 18 grudnia ubiegłego roku bez jego zgody wstrzymały produkcję na półtorej godziny. Pracownice czekały wtedy na rozmowę z szefem, by dowiedzieć się, czy na Święta Bożego Narodzenia otrzymają zaległe pensje za swoja pracę.
J