Gdy do wyborów na prezydenta Elbląga stanęli dwaj lewicowi kandydaci – Henryk Słonina i Witold Gintowt-Dziewałtowski – można było przypuszczać, że skończy się to drugą turą. Obaj jednak łącznie uzyskali znacznie mniejsze poparcie, niż Henryk Słonina w 2006 roku.
Przed czterema laty Henryk Słonina wygrał wybory już w pierwszej turze, uzyskując 58,28 proc. głosów. W niedzielę obaj lewicowi kandydaci nie zbliżyli się do tego wyniku. 30,08 proc. poparcia dla Henryka Słoniny (Elbląski Dobry Samorząd) i 13,84 proc. dla Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego (Sojusz Lewicy Demokratycznej) daje w sumie 43,92 proc.
Zwycięzca pierwszej tury Grzegorz Nowaczyk (Platforma Obywatelska) uzyskał 36,23 proc. poparcia, czyli ponad dwukrotnie więcej niż przed czterema laty kandydatka PO Elżbieta Gelert (16,71 proc.).
Jerzy Wilk (Prawo i Sprawiedliwość) uzyskał wynik nieznacznie niższy – 17,57 proc. w 2010 r. przy 18,96 proc. głosów w 2006 r.
W niedzielę 5 grudnia czeka nas druga tura wyborów prezydenckich z udziałem Grzegorza Nowaczyka i Henryka Słoniny, a jej wynik jest trudny do przewidzenia. Różnica przewagi z pierwszej tury – nieco ponad 6 punktów procentowych – nie daje pewności wygranej.
Obaj kandydaci zaczęli już pewnie zabiegi o wyborców tych kandydatów, którzy do drugiej tury nie weszli. Pytanie, czy któryś z przegranych kandydatów zdecyduje się na oficjalne oświadczenie popierające Słoninę bądź Nowaczyka. Nawet jeśli, nie musi ono mieć decydującego znaczenia. Większość wyborców zagłosuje tak, jak uzna za stosowne. Czyli jak?
Wyborcy Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego (13,84 proc.)
W przypadku tych osób argumentami przemawiającym za głosowaniem na Henryka Słoninę mogą być wspólne, PZPR-owskie, potem SLD-owskie, korzenie obu kandydatów i ich deklarowana obecnie lewicowość, rozumiana jako wrażliwość społeczna, oraz długi, 16-letni okres wspólnego rządzenia Elblągiem, w różnych konfiguracjach. Argumentem nie bez znaczenia jest też zachowanie status quo, rozumianego również jako zachowanie stanowisk i miejsc pracy, które są udziałem znaczącej części tego elektoratu.
Argumentem skłaniającym do głosowania na Grzegorza Nowaczyka może być skłonność, wspólna zwłaszcza z młodszym elektoratem SLD, do pewnego liberalizmu w sprawach gospodarczych i światopoglądowych. Także różne stanowiska Henryka Słoniny i SLD w kilku istotnych dla Elbląga kwestiach, m.in. w sprawie prywatyzacji EPEC, mogą przemawiać na korzyść Nowaczyka. Wreszcie – nieco gorszący konflikt między obu kandydatami, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich tygodniach przed wyborami.
Utrata przez obu lewicowych kandydatów 15 proc. głosów w stosunku do wyniku Henryka Słoniny sprzed czterech lat sugeruje ponadto, że także część stałego elektoratu Henryka Słoniny i SLD może być tą prezydenturą, w końcu już 12-letnią, znużona.
Również znacznie niższy wynik Henryka Słoniny w wyborach do Rady Miasta (2006 r. – 1700 głosów, 2010 r. – 709 głosów) sugeruje, że znaczna cześć elblążan oczekuje zmiany na stanowisku prezydenta.
Wyborcy Jerzego Wilka (17,57 proc.)
Tutaj na korzyść Henryka Słoniny przemawia niewątpliwie niechęć elektoratu Prawa i Sprawiedliwości do Platformy Obywatelskiej, która na szczeblu lokalnym nie jest może tak istotna, jak na szczeblu krajowym, ale nie można powiedzieć, że jest bez znaczenia.
Także to, że do koalicji, która jeszcze rok temu byłaby niemożliwa, mogą zachęcać terenowych polityków PiS władze centralne tej partii, której w dużych miastach nie wiedzie się najlepiej, wiec nawet Elbląg może być łakomym kąskiem.
Ważne mogą być też elementy socjalne programów obu kandydatów.
Argumentem przeciw mogą być natomiast PZPR-owskie korzenie Henryka Słoniny oraz – istotna dla wyborców Jerzego Wilka – chęć zmiany kursu politycznego Elbląga, skoro ten kontynuowany przez Henryka Słoninę od 12 lat nie przynosi nowych miejsc pracy.
Wyborcy Stefana Rembelskiego (2,28 proc.)
Preferencje tych elblążan określić chyba najtrudniej. Wydaje mi się, że są to ludzie poszukujący nowych twarzy i nowych kierunków w elbląskiej polityce i oni powinni dać przynajmniej szanse Nowaczykowi.
Wyborcy Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego (6,13 proc.)
EKO nie wystawił swego kandydata na prezydenta, nie poparł tez żadnego z kandydatów przed pierwszą turą.
Deklarowana przez EKO chęć budowy społeczeństwa obywatelskiego jest raczej argumentem przemawiającym za Grzegorzem Nowaczykiem, chociażby dlatego, że z tej strony jeszcze go nie znają. O Henryku Słoninie wiedzą już przynajmniej tyle, że idee społeczeństwa obywatelskiego nie są dla niego najważniejsze.
Z drugiej strony, wiele organizacji pozarządowych, których liderzy działają w EKO, jest zależna od pieniędzy z budżetu miasta. Czy zechcą się narażać na ich utratę – wobec tak nieprzewidywalnego wyniku wyborów?
Frekwencja (63,06 proc.)
W Elblągu frekwencja wyborcza w pierwszej turze wyniosła zaledwie 36,94 proc., była niższa niż przed czterema laty i zdecydowanie najniższa w województwie warmińsko-mazurskim (województwo – 47,48 proc.). Najniższa po Elblągu była frekwencja w powiecie węgorzewskim – 42,86 proc., w Olsztynie wyniosła 45,64 proc., najwyższa była w powiecie braniewskim – 57,02 proc.
Czy któremuś z kandydatów uda się nakłonić do udziału w drugiej turze tych elblążan, którzy w niedzielę pozostali w domach? Wydaje się, że bardziej zainteresowany powinien tym być Grzegorz Nowaczyk – choćby ze względu na fakt, że w ostatnich wyborach parlamentarnych o sukcesie Platformy przesądził większy niż zazwyczaj udział w głosowaniu młodych ludzi.
Wreszcie, za głosowaniem na Henryka Słoninę przemawiają jego sukcesy, przeciw - jego porażki. Grzegorz Nowaczyk jako prezydent jest na razie białą kartą.
Na podstawie tych argumentów nie sposób wyrokować, kto zostanie prezydentem Elbląga. Decyzja należy do elblążan, o tym jaką podejmą, przekonamy się w nocy z 5 na 6 grudnia.
Zwycięzca pierwszej tury Grzegorz Nowaczyk (Platforma Obywatelska) uzyskał 36,23 proc. poparcia, czyli ponad dwukrotnie więcej niż przed czterema laty kandydatka PO Elżbieta Gelert (16,71 proc.).
Jerzy Wilk (Prawo i Sprawiedliwość) uzyskał wynik nieznacznie niższy – 17,57 proc. w 2010 r. przy 18,96 proc. głosów w 2006 r.
W niedzielę 5 grudnia czeka nas druga tura wyborów prezydenckich z udziałem Grzegorza Nowaczyka i Henryka Słoniny, a jej wynik jest trudny do przewidzenia. Różnica przewagi z pierwszej tury – nieco ponad 6 punktów procentowych – nie daje pewności wygranej.
Obaj kandydaci zaczęli już pewnie zabiegi o wyborców tych kandydatów, którzy do drugiej tury nie weszli. Pytanie, czy któryś z przegranych kandydatów zdecyduje się na oficjalne oświadczenie popierające Słoninę bądź Nowaczyka. Nawet jeśli, nie musi ono mieć decydującego znaczenia. Większość wyborców zagłosuje tak, jak uzna za stosowne. Czyli jak?
Wyborcy Witolda Gintowt-Dziewałtowskiego (13,84 proc.)
W przypadku tych osób argumentami przemawiającym za głosowaniem na Henryka Słoninę mogą być wspólne, PZPR-owskie, potem SLD-owskie, korzenie obu kandydatów i ich deklarowana obecnie lewicowość, rozumiana jako wrażliwość społeczna, oraz długi, 16-letni okres wspólnego rządzenia Elblągiem, w różnych konfiguracjach. Argumentem nie bez znaczenia jest też zachowanie status quo, rozumianego również jako zachowanie stanowisk i miejsc pracy, które są udziałem znaczącej części tego elektoratu.
Argumentem skłaniającym do głosowania na Grzegorza Nowaczyka może być skłonność, wspólna zwłaszcza z młodszym elektoratem SLD, do pewnego liberalizmu w sprawach gospodarczych i światopoglądowych. Także różne stanowiska Henryka Słoniny i SLD w kilku istotnych dla Elbląga kwestiach, m.in. w sprawie prywatyzacji EPEC, mogą przemawiać na korzyść Nowaczyka. Wreszcie – nieco gorszący konflikt między obu kandydatami, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich tygodniach przed wyborami.
Utrata przez obu lewicowych kandydatów 15 proc. głosów w stosunku do wyniku Henryka Słoniny sprzed czterech lat sugeruje ponadto, że także część stałego elektoratu Henryka Słoniny i SLD może być tą prezydenturą, w końcu już 12-letnią, znużona.
Również znacznie niższy wynik Henryka Słoniny w wyborach do Rady Miasta (2006 r. – 1700 głosów, 2010 r. – 709 głosów) sugeruje, że znaczna cześć elblążan oczekuje zmiany na stanowisku prezydenta.
Wyborcy Jerzego Wilka (17,57 proc.)
Tutaj na korzyść Henryka Słoniny przemawia niewątpliwie niechęć elektoratu Prawa i Sprawiedliwości do Platformy Obywatelskiej, która na szczeblu lokalnym nie jest może tak istotna, jak na szczeblu krajowym, ale nie można powiedzieć, że jest bez znaczenia.
Także to, że do koalicji, która jeszcze rok temu byłaby niemożliwa, mogą zachęcać terenowych polityków PiS władze centralne tej partii, której w dużych miastach nie wiedzie się najlepiej, wiec nawet Elbląg może być łakomym kąskiem.
Ważne mogą być też elementy socjalne programów obu kandydatów.
Argumentem przeciw mogą być natomiast PZPR-owskie korzenie Henryka Słoniny oraz – istotna dla wyborców Jerzego Wilka – chęć zmiany kursu politycznego Elbląga, skoro ten kontynuowany przez Henryka Słoninę od 12 lat nie przynosi nowych miejsc pracy.
Wyborcy Stefana Rembelskiego (2,28 proc.)
Preferencje tych elblążan określić chyba najtrudniej. Wydaje mi się, że są to ludzie poszukujący nowych twarzy i nowych kierunków w elbląskiej polityce i oni powinni dać przynajmniej szanse Nowaczykowi.
Wyborcy Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego (6,13 proc.)
EKO nie wystawił swego kandydata na prezydenta, nie poparł tez żadnego z kandydatów przed pierwszą turą.
Deklarowana przez EKO chęć budowy społeczeństwa obywatelskiego jest raczej argumentem przemawiającym za Grzegorzem Nowaczykiem, chociażby dlatego, że z tej strony jeszcze go nie znają. O Henryku Słoninie wiedzą już przynajmniej tyle, że idee społeczeństwa obywatelskiego nie są dla niego najważniejsze.
Z drugiej strony, wiele organizacji pozarządowych, których liderzy działają w EKO, jest zależna od pieniędzy z budżetu miasta. Czy zechcą się narażać na ich utratę – wobec tak nieprzewidywalnego wyniku wyborów?
Frekwencja (63,06 proc.)
W Elblągu frekwencja wyborcza w pierwszej turze wyniosła zaledwie 36,94 proc., była niższa niż przed czterema laty i zdecydowanie najniższa w województwie warmińsko-mazurskim (województwo – 47,48 proc.). Najniższa po Elblągu była frekwencja w powiecie węgorzewskim – 42,86 proc., w Olsztynie wyniosła 45,64 proc., najwyższa była w powiecie braniewskim – 57,02 proc.
Czy któremuś z kandydatów uda się nakłonić do udziału w drugiej turze tych elblążan, którzy w niedzielę pozostali w domach? Wydaje się, że bardziej zainteresowany powinien tym być Grzegorz Nowaczyk – choćby ze względu na fakt, że w ostatnich wyborach parlamentarnych o sukcesie Platformy przesądził większy niż zazwyczaj udział w głosowaniu młodych ludzi.
Wreszcie, za głosowaniem na Henryka Słoninę przemawiają jego sukcesy, przeciw - jego porażki. Grzegorz Nowaczyk jako prezydent jest na razie białą kartą.
Na podstawie tych argumentów nie sposób wyrokować, kto zostanie prezydentem Elbląga. Decyzja należy do elblążan, o tym jaką podejmą, przekonamy się w nocy z 5 na 6 grudnia.
Piotr Derlukiewicz