Król Władysław IV potrafił grać w karty nawet przez siedem godzin. Mnisi na ławach klasztornych wycinali plansze do gier i w czasie modlitwy (lub raczej zamiast) oddawali się rozrywce. W karty, kości, szachy czy warcaby grali od wieków wszyscy. Gdy emocje sięgały zenitu można było oberwać po głowie drewnianą planszą, a gdy fortuna się odwróciła - stracić cały majątek. Czasem nawet stracić głowę, bo Kościół niezbyt łaskawym okiem patrzył na "diabelską" rozrywkę.
- Prywatnie wielkim wielbicielem gier nie byłem - przyznał. - W czasie świąt grywałem co najwyżej w karty z rodziną. Walutą podstawową była wówczas mandarynka lub orzeszek. Najczęściej przegrywałem paczkę świąteczną na rzecz brata. Pasja związana z grami rozwinęła się u mnie znienacka – w Muzeum - dodał. - Zacząłem poznawać historię tych rozrywek na świecie, a także w Polsce.
I o tej pasji Piotr Adamczyk może mówić godzinami. Jako badacz historii, uczestnik konferencji naukowych poświęconych tematyce gier planszowych wiedzę ma imponującą. Uczestnicy dzisiejszego spotkania w Muzeum mogli dowiedzieć się na przykład, że na terenie Polski znaleziono kości do gry datowane na V wiek p.n.e. Bogatym źródłem pionków i kości są dziś cmentarzyska gockie i celtyckie. Z ziemi wydobywane są szklane kamyczki w różnych kolorach, kościane „bączki”, krążki. Wiemy więc, że przed wiekami, w czasach sięgających Wikingów, w Polsce grano, ale dokładnie w co, trudno orzec. Wikingowie-mistrzowie gier nie spisywali instrukcji.
Plansze wykonane były z kamienia, z drewna – z czasem składane, które można było ze sobą przenieść w dowolne miejsce. Najstarsza polska plansza do gry „Młynek 9”, pochodząca z przełomu X/XI w., została odnaleziona niedaleko Nowego Sącza.
Grywali wszyscy – od biedaków po bogaczy, od żołnierzy po duchownych, od plebsu po koronowane głowy. Ta rozrywka niosła za sobą coraz silniejsze emocje, towarzyszył jej alkohol spożywany w słusznych ilościach. Krew się burzyła więc dochodziło też do rękoczynów. Gdy fortuna się odwróciła można było na przykład oberwać drewnianą planszą w głowę. Grami i graczami zainteresował się Kościół. W XIII w. zaczął zakazywać rozrywki i straszyć sankcjami. Jako, że duchowni również grali (nawet tuż po mszy, na plebanii lub – co gorsza – w tawernie) groziła im nawet ekskomunika.
Szachy pojawiły się w Polsce wraz z powrotem rycerzy z wypraw krzyżowych. Tej rozrywce oddawały się osoby wysoko urodzone. Jak ważna była w ich życiu niech świadczą szachownice i inne elementy gry w herbach. Figury stały się elementem upominków. Taki dar był mile widziany także na królewskich dworach.
Wiadomo, że grali krzyżacy. Świadczą o tym m.in. elementy ozdobne choćby w zamku malborskim (przedstawieni są gracze pochyleni nad planszą) oraz pionki znalezione m.in. w Pucku, Malborku, Toruniu.
Tyle na temat gier wiemy dzięki sztuce, a także wykopaliskom archeologicznym. Więcej źródeł pisanych pojawiło się w XV w. W nich czytamy o planszach, które płonęły na stosach (bo znowu Kościół dopatrzył się w nich „diabelskiej rozrywki”, która odciąga od modlitwy), ale i o satyrze, z jaką opisywano graczy. Wiemy też, że dzięki kostkom można było wróżyć. Sprawdzić czy podróż będzie pomyślna lub czy zamążpójście korzystne.
- XV wiek to także inwazja kart - zauważył Piotr Adamczyk. - Ich wielkim miłośnikiem był król Zygmunt I. Władysław IV potrafił grać w karty nawet siedem godzin. Grali też chłopi i wojsko. W XVI wieku za tego typu rozrywkę groziła szubienica. Później graczy karano jak za złodziejstwo.
Kolejne wieki przyniosły popularność takim grom, jak: puf, grys fort, z karcianych – mariasz, pamfil. Zaczęto grać na potężne pieniądze
- W Elblągu produkowano, ale i importowano karty. Produkowano także stoliki do gier - zdradził historyk.
W XVII w. w Polsce, ale i w całej Europie, bardzo popularna była gra planszowa „Gąska”. Uwielbiał ją król Jan III Sobieski. Używano różnych wariantów, gra służyła także edukacji medycznej czy geograficznej.
- Gry były bardzo żywiołowe - mówił Piotr Adamczyk. - Na duże pieniądze, towarzyszyły im bijatyki i pijaństwo. Była to więc rozrywka dla dorosłych. To wiek XIX przyniósł gry dla najmłodszych. Wówczas „wynaleziono” dzieciństwo”. Obecnie gry planszowe przeżywają renesans - zauważył historyk. - W Stanach Zjednoczonych ich rynek rośnie szybciej niż rynek gier komputerowych. Nie jest oczywiście tak wielki, ale odnotowuje większy wzrost. To cieszy. Także u nas wracamy do gier planszowych – dodał. - Organizujemy „Planszowiska”, gromadzimy także gry, zabawki, rzutniki do bajek i wiele innych przedmiotów związanych z dzieciństwem przed 1989 r. Czekamy na kolejne przedmioty, by ocalić je od zapomnienia. Każdy, kto posiada takie zabawki i chce je przekazać Muzeum, może to zrobić w każdej chwili, w godzinach otwarcia placówki. Na południu Polski są muzea zabawek – znakomite np. w Kielcach, a tu, na północy nie ma takich atrakcji - stwierdził Piotr Adamczyk. - Marzy mi się muzeum gier planszowych właśnie.