Pożar na statku, ludzie za burtą, ranni na pokładzie. To w skrócie scenariusz ćwiczeń ratowniczych, które odbyły się na Zalewie Wiślanym.
Z szybkością 32 węzłów łódź „Tajfun” Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa wyruszyła na pomoc blisko setce pasażerów uwięzionych na turystycznym statku „Daria” pływającym po Zalewie Wiślanym. Sprawna akcja pozwoliła wyłowić ludzi z wody, ugasić pożar i pomóc rannym na pokładzie. Tego typu ćwiczenia każda z dwóch czteroosobowych załóg „Tajfuna” odbywa raz w miesiącu. Bo o tragedię na wodzie nie jest trudno, czasami zawodzi sprzęt, innym razem błąd popełnia człowiek.
- Często ludziom brak wyobraźni, nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczne jest morze, żywioł, woda - mówi Piotr Krzemiński, kapitan „Tajfuna”. - Zawsze musimy być gotowi, żeby wyruszyć do akcji. Nigdy nie wiemy, czy to będzie dzień, czy noc.
Załoga łodzi ratunkowej „Tajfun” dyżuruje przez cały rok, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Najwięcej akcji ratunkowych podejmuje latem. Wówczas na Zalewie Wiślanym, oprócz żaglówek, pojawiają się także trzy statki pasażerskie. Każdy z nich jednorazowo przewozi około 100 turystów.
- Stan techniczny statków jest sprawdzany codziennie, przed każdym odejściem z portu - zapewnia Jacek Dworzyński, przedstawiciel jednego z armatorów.
Dzięki ćwiczeniom na Zalewie służby ratownicze, armatorzy statków oraz pasażerowie są lepiej przygotowani na sytuacje kryzysowe.
- Trzeba spokojnie czekać na pomoc i nie wpadać w panikę - radzi Julia Adamczak, turystka z Poznania, która wzięła udział w ćwiczeniach. - Widzieliśmy, że ratownicy niosą pomoc bardzo sprawnie i szybko.
Ćwiczenia z udziałem łodzi ratowniczej SAR, Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego, Ochotniczej Straży Pożarnej w Tolkmicku oraz załogi pasażerskiego statku Daria wypadły wzorowo.
- Często ludziom brak wyobraźni, nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczne jest morze, żywioł, woda - mówi Piotr Krzemiński, kapitan „Tajfuna”. - Zawsze musimy być gotowi, żeby wyruszyć do akcji. Nigdy nie wiemy, czy to będzie dzień, czy noc.
Załoga łodzi ratunkowej „Tajfun” dyżuruje przez cały rok, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Najwięcej akcji ratunkowych podejmuje latem. Wówczas na Zalewie Wiślanym, oprócz żaglówek, pojawiają się także trzy statki pasażerskie. Każdy z nich jednorazowo przewozi około 100 turystów.
- Stan techniczny statków jest sprawdzany codziennie, przed każdym odejściem z portu - zapewnia Jacek Dworzyński, przedstawiciel jednego z armatorów.
Dzięki ćwiczeniom na Zalewie służby ratownicze, armatorzy statków oraz pasażerowie są lepiej przygotowani na sytuacje kryzysowe.
- Trzeba spokojnie czekać na pomoc i nie wpadać w panikę - radzi Julia Adamczak, turystka z Poznania, która wzięła udział w ćwiczeniach. - Widzieliśmy, że ratownicy niosą pomoc bardzo sprawnie i szybko.
Ćwiczenia z udziałem łodzi ratowniczej SAR, Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego, Ochotniczej Straży Pożarnej w Tolkmicku oraz załogi pasażerskiego statku Daria wypadły wzorowo.
JK