Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej szuka kandydatów na rodziców zastępczych. - Mamy bardzo mało chętnych, a problem jest poważny. W Elblągu jest coraz więcej przypadków, w których dzieci muszą trafiać do rodzin zastępczych z powodu braku należytej opieki ze strony biologicznych rodziców – mówi Mirosława Grochalska, dyrektor MOPS.
W Elblągu jest około 240 rodzin zastępczych, w większości to osoby spokrewnione z dziećmi, które do nich trafiają. Typowo zawodowych jest zaledwie piętnaście i to właśnie tych pilnie poszukuje kierownictwo MOPS.
- Z pewnością sytuacji nie ułatwiają ostatnie głośne wydarzenia w Pucku (gdzie rodzina zastępcza znęcała się nad dziećmi, doprowadzając do śmierci dwójki rodzeństwa – red.), ale mamy nadzieję, że zgłoszą się do nas kolejni chętni. W tej chwili mamy pięcioro kandydatów, ale potrzeby są o wiele większe - mówi Mirosława Grochalska, dyrektor MOPS w Elblągu.
Zawodową rodziną zastępczą może być nie tylko małżeństwo, ale także para żyjąca w konkubinacie czy nawet osoba samotna. Nie muszą mieć dzieci. Najważniejsze są odpowiednie warunki mieszkaniowe, odpowiedni dochód, a przede wszystkim predyspozycje i motywacje do sprawowania opieki nad dziećmi, co badają psychologowie. Kandydaci nie mogą też być karani, muszą być zdrowi, korzystać z pełni praw publicznych.
- Każdy kandydat na zawodowego rodzica musi uzyskać pozytywną opinię ośrodka, a potem przejść szkolenie, które trwa około pół roku. Jego częścią jest też 10-godzinna praktyka w jednej z działających już rodzin zastępczych – wyjaśnia dyrektor MOPS. - Komisja kwalifikująca określa po takim szkoleniu, ile dzieci i w jakim wieku może do danej rodziny trafić.
Pracownicy MOPS podkreślają, że do rodzin zastępczych trafiają dzieci, których biologiczni rodzice nie są w stanie wychowywać. - Wiele przypadków jest bardzo trudnych, wymaga to od rodziców zastępczych wielkiego poświęcenia i opieki praktycznie 24 godziny na dobę. To wielka odpowiedzialność - podkreśla Mirosława Grochalska.
Zawodowi rodzice zastępczy otrzymują pieniądze od państwa za opiekę nad dziećmi, to kwota nie niższa niż dwa tysiące złotych miesięcznie.
- Z pewnością sytuacji nie ułatwiają ostatnie głośne wydarzenia w Pucku (gdzie rodzina zastępcza znęcała się nad dziećmi, doprowadzając do śmierci dwójki rodzeństwa – red.), ale mamy nadzieję, że zgłoszą się do nas kolejni chętni. W tej chwili mamy pięcioro kandydatów, ale potrzeby są o wiele większe - mówi Mirosława Grochalska, dyrektor MOPS w Elblągu.
Zawodową rodziną zastępczą może być nie tylko małżeństwo, ale także para żyjąca w konkubinacie czy nawet osoba samotna. Nie muszą mieć dzieci. Najważniejsze są odpowiednie warunki mieszkaniowe, odpowiedni dochód, a przede wszystkim predyspozycje i motywacje do sprawowania opieki nad dziećmi, co badają psychologowie. Kandydaci nie mogą też być karani, muszą być zdrowi, korzystać z pełni praw publicznych.
- Każdy kandydat na zawodowego rodzica musi uzyskać pozytywną opinię ośrodka, a potem przejść szkolenie, które trwa około pół roku. Jego częścią jest też 10-godzinna praktyka w jednej z działających już rodzin zastępczych – wyjaśnia dyrektor MOPS. - Komisja kwalifikująca określa po takim szkoleniu, ile dzieci i w jakim wieku może do danej rodziny trafić.
Pracownicy MOPS podkreślają, że do rodzin zastępczych trafiają dzieci, których biologiczni rodzice nie są w stanie wychowywać. - Wiele przypadków jest bardzo trudnych, wymaga to od rodziców zastępczych wielkiego poświęcenia i opieki praktycznie 24 godziny na dobę. To wielka odpowiedzialność - podkreśla Mirosława Grochalska.
Zawodowi rodzice zastępczy otrzymują pieniądze od państwa za opiekę nad dziećmi, to kwota nie niższa niż dwa tysiące złotych miesięcznie.
RG