Elbląska policja nadal nie wie, skąd mogła pochodzić rtęć, którą znaleziono wczoraj na osiedlu Zawada. - Nie mamy żadnego punktu zaczepienia - mówi Alina Zając, rzeczniczka policji w Elblągu.
Policjanci od rana sprawdzali wszelkie możliwe tropy. Pytali mieszkańców osiedla, czy przypadkiem nie widzieli kogoś, kto mógłby np. pozostawić rtęć. Nie uzyskano jednak żadnych informacji. W opinii rzeczniczki, jest to bardzo trudne, ponieważ musiałby się znaleźć ktoś, kto zauważył ten fakt być może już kilka dni temu. Policjanci pytali też w szkołach, czy rtęć mogła być w gabinetach chemicznych i czy przypadkiem stamtąd nie zginęła. Podobne pytania stawiali też właścicielom firm. Bez skutku. Policja powiadomiła elbląskie szpitale, by zgłaszały ewentualne przypadki zatruć niewiadomego pochodzenia.
Przypomnijmy, we wtorek ekspedientka z kiosku na elbląskim osiedlu Zawada zauważyła dość dużą, srebrzystą plamę rtęci na chodniku koło przystanku autobusowego. Jak ocenili strażacy, było to około pół kilograma ciekłego metalu.
Zobacz także: "Bawiły się rtęcią"
Przypomnijmy, we wtorek ekspedientka z kiosku na elbląskim osiedlu Zawada zauważyła dość dużą, srebrzystą plamę rtęci na chodniku koło przystanku autobusowego. Jak ocenili strażacy, było to około pół kilograma ciekłego metalu.
Zobacz także: "Bawiły się rtęcią"
J