Od połowy kwietnia regularnie trenują budowanie formacji powietrznych. Zanim wsiądą do samolotu uważnie słuchają instruktora, który mówi im, jak mają się ustawiać i kto, kogo ma złapać za uchwyt. To ważne, bo na wysokości 4200 metrów nad ziemią, będą musieli polegać na tym, co usłyszeli na ziemi. W elbląskim Aeroklubie ćwiczą skoczkowie spadochronowi. Zobacz zdjęcia.
Jak poruszać się ponad cztery kilometry nad ziemią? Jak tłumaczył organizator skoków wszystko zależy od ułożenia nóg, rąk, całego ciała. Dlatego w tym momencie tak ważne jest skupienie i tzw. pamięć mięśniowa. Liczy się też strój.
- Z butisami, czyli nakładkami na buty, dzięki którym jest większa powierzchnia i uchwytami do łapania – wyjaśniał Marek Mostowski.
Od początku sezonu, który rozpoczyna się w kwietniu, skoczkowie, przybywający na elbląskie lotnisko z Gdańska, Warszawy czy Gliwic, trenują w każdy weekend. Wcześniej ćwiczyli w Przywidzu, położonym pomiędzy Gdańskiem a Kościerzyną. Co widzą, gdy są na górze?
- Piękne widoki – mówi Marek Mostowski. - Widać całą Zatokę [Gdańską-red.], a jak jest dobra widoczność to nawet i Hel. W powietrze zabierają ich dwa samoloty, SMG-92 Turbo Finist.
- Są to samoloty turbośmigłowe, potrzebują dużo mocy, by wznieść się w górę – dodaje organizator skoków. - Jeden z nich pomieści maksymalnie 10 skoczków.