Z przykrością należy stwierdzić, że przeciętnemu Polakowi Elbląg nie kojarzy się z niczym. Gorzej, bo i pewnie i elblążaninowi się z niczym nie kojarzy. Marka "Elbląg" jako taka nie istnieje. Brakuje też marki, która by się jednoznacznie z miastem kojarzyła.
Elbląg musi się czymś odróżniać. Nie udało się stworzyć symbolu z sympatycznej skądinąd postaci Piekarczyka. Odwoływanie się do przeszłości krzyżackiej jest jednak mało oryginalne. Biały płaszcz z czarnym krzyżem bardziej kojarzy się z nieodległym Malborkiem. Historia Elbląga jest dość charakterystyczna dla miast I Rzeczpospolitej i Niemiec.
Od innych miast odróżnia nas Truso. Próbą zaakcentowania wikińskiej przeszłości był wakacyjny pobyt wojów na Wyspie Spichrzów. Elblążanom pewnie spodobałby się podobna impreza organizowana co roku. Na rozmaitych targach, na których promuje się nasze miasto uwagę przyciągałaby „hostessa” Wiking. Witacze przy drogach dojazdowych do Elbląga powinny także mieć wygląd nadbałtyckiego woja.
Przeszłość krzyżacką również można wykorzystać w promocji miasta. W wakacje mieliśmy okazję zobaczyć rekonstrukcję założenia miasta przez Hermanna von Balka. Niewiele osób wie, że po bitwie pod Grunwaldem Elblążanie złożyli hołd Władysławowi Jagielle. Inna sprawa, że polski król wolał nie przyłączać miasta do Polski. Nie wykorzystana marketingowo jest bitwa na Zalewie Wiślanym w 1463 r., kiedy to połączone floty gdańska i elbląska zwyciężyły flotę krzyżacką.
Okres niemiecki można wykorzystać poprzez Automobilfabrik Komnick AG. Aż się prosi, aby zorganizować zlot/rajd starych samochodów. II wojna światowa to rajd sowieckiej brygady Diaczenki. W mieście powinna być oznaczona trasa rajdu.
Wydaje się, że koordynacją tych zadań powinien zająć się odpowiedni departament Urzędu Miejskiego. Ale już za ich wykonanie powinny zająć się podmioty zewnętrzne – odpowiednie stowarzyszenia, grupy nieformalne. I z tym może być problem, o czym świadczy „afera” z elbląskim finałem Wielskiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Od innych miast odróżnia nas Truso. Próbą zaakcentowania wikińskiej przeszłości był wakacyjny pobyt wojów na Wyspie Spichrzów. Elblążanom pewnie spodobałby się podobna impreza organizowana co roku. Na rozmaitych targach, na których promuje się nasze miasto uwagę przyciągałaby „hostessa” Wiking. Witacze przy drogach dojazdowych do Elbląga powinny także mieć wygląd nadbałtyckiego woja.
Przeszłość krzyżacką również można wykorzystać w promocji miasta. W wakacje mieliśmy okazję zobaczyć rekonstrukcję założenia miasta przez Hermanna von Balka. Niewiele osób wie, że po bitwie pod Grunwaldem Elblążanie złożyli hołd Władysławowi Jagielle. Inna sprawa, że polski król wolał nie przyłączać miasta do Polski. Nie wykorzystana marketingowo jest bitwa na Zalewie Wiślanym w 1463 r., kiedy to połączone floty gdańska i elbląska zwyciężyły flotę krzyżacką.
Okres niemiecki można wykorzystać poprzez Automobilfabrik Komnick AG. Aż się prosi, aby zorganizować zlot/rajd starych samochodów. II wojna światowa to rajd sowieckiej brygady Diaczenki. W mieście powinna być oznaczona trasa rajdu.
Wydaje się, że koordynacją tych zadań powinien zająć się odpowiedni departament Urzędu Miejskiego. Ale już za ich wykonanie powinny zająć się podmioty zewnętrzne – odpowiednie stowarzyszenia, grupy nieformalne. I z tym może być problem, o czym świadczy „afera” z elbląskim finałem Wielskiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.