Jedna z mogił na cmentarzu przy ul. Agrykola ma kryć szczątki polskich żołnierzy, którzy w 1939 roku trafili do niemieckiej niewoli i zostali przewiezieni do ówczesnego Elbinga, gdzie zmarli. Dzisiaj o miejscu ich pochówku przypomina krzyż wykonany pod koniec lat osiemdziesiątych i skromna tabliczka. Była też duża tablica z nazwiskami żołnierzy, ale wiele lat temu ktoś ją ukradł. Dwóch elbląskich radnych apeluje o odpowiednie uhonorowanie pamięci zmarłych. Ale nikt nie zna historii jeńców i okoliczności powstania grobu. Może Czytelnicy pomogą?
- Dziękuję służbom miejskim, że przed Świętem Zmarłych doprowadziły to miejsce do porządku, ale na tym nie powinniśmy poprzestać. Nie może być tak, że mogiły żołnierzy radzieckich są bardziej zadbane niż mogiła polskich żołnierzy, którzy zmarli w Elblągu w czasie wojny – uważa radny PiS Zdzisław Olszewski. Razem z klubowym radnym Janem Redzimskim próbował dowiedzieć się czegoś więcej na temat ich historii.
- Nie wiadomo, czy to miejsce kryje szczątki żołnierzy czy to jest tylko mogiła symboliczna. Wiadomo, że prawie 30 polskich żołnierzy trafiło do Elbląga jako jeńcy wojenni w 1939 roku. Zmarli tutaj w wyniku odniesionych ran i prawdopodobnie zostali pochowani najpierw na cmentarzu przy dzisiejszym areszcie śledczym, a później nich ciała ekshumowano i przeniesiono na Agrykolę, gdzie wówczas mieścił się niemiecki cmentarz katolicki. Niestety, nikt nie zna ich historii – dodaje Zdzisław Olszewski. - Wiadomo jedynie, że w 1989 roku, by uczcić ich pamięć, postawiono krzyż i pamiątkową tablicę, na której wypisano nazwiska części żołnierzy. Ale nikt, z kim rozmawiałem, nie pamięta okoliczności jej powstania.
Krzyż stoi do dzisiaj, tablicę ukradli nieznani sprawcy wiele lat temu, prawdopodobnie na złom. Urzędnicy znaleźli w dokumentacji jej zdjęcie, które prezentujemy przy artykule. Widać na nim nazwiska 10 żołnierzy, przy każdym widnieje data śmierci – w większości 1939 r. Co ciekawe, te same nazwiska żołnierzy powtarzają się na mogiłach, które znajdują się 50 metrów dalej przy alei poświęconej m.in. pamięci polskich i francuskich pilotów oraz polskich jeńców wojennych. W czym więc problem? Po pierwsze w tym, że nazwisk na mogiłach przy alei jest więcej niż na skradzionej tablicy. Po drugie – daty śmierci i nazwiska żołnierzy różnią się, jeśli porównamy dane z mogił i dane ze wspomnianej tablicy. Po trzecie, nikt tak naprawdę nie wie, czy bezimienna mogiła z krzyżem rzeczywiście kryje szczątki żołnierzy.
- Próbowaliśmy dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego miejsca poprzez Kościół, organizacje kombatanckie, nikt nic nie pamięta. To miejsce nie jest uznane za cmentarz wojenny, więc nie czujemy się na siłach, by samowolnie stawiać tutaj pomnik. Obecny sposób upamiętnienia żołnierzy jest może skromny, ale to miejsce nie jest zapomniane – mówi Anna Kulik, dyrektor departamentu gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego, który nadzoruje elbląskie cmentarze. - Może dzięki nagłośnieniu tej sprawy przez media zgłoszą się elblążanie, którzy pamiętają okoliczności, w jakich powstała ta mogiła i krzyż, który na niej stoi? - apeluje pani dyrektor.
Przyłączamy się do apelu. Wszystkich, którzy mają jakiekolwiek informacje na ten temat prosimy o kontakt mailowy.