Siedem fantomów na sali, na których resusytację krążeniowo - oddechową ćwiczyło 70 dzieci. Wszystko odbywało się pod okiem instrukorów i nauczycieli, w towarzystwie kamery. Bicie rekordu Guinessa to poważna sprawa, w którą zaangażowały się szkoły z całej Polski. Jedną z takich placówek był Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Elblągu.
- Dzisiaj odbywa się u nas wielkie bicie rekordu Guinessa, w którym bierze udział 70 dzieci, instruktorzy, pielęgniarka, ratownik medyczny. To osoby przeszkolone, które będą czuwały nad poprawnością wykonania zadania. W wielu placówkach w Polsce, o tej samej godzinie zaczynamy wykonywać dokładnie tę samą lekcję szkoleniową. Wszystko nagrywamy i wraz z resztą materiałów wysyłamy do Warszawy. Później to wszystko, wraz z inną dokumentacją z placówek z całej Polski, poleci do Londynu. Tam fachowcy Guinessa sprawdzają, czy normy zostały spełnione. Jeśli wszystko się zgadza, osoby te liczą, ilu było uczestników i czy rzeczywiście rekord został pobity - mówiła tuż przed rozpoczęciem akcji Joanna Cygan, nauczycielka matematyki oraz fizyki, współorganizatorka tego wydarzenia w szkole. - Dzieci za chwilę opuszczą salę i wrócą na nią już ze specjalnymi biletami. Dzięki temu będziemy wiedzieli, ilu jest uczestników, każdy będzie oznaczony. Dwie osoby będą mierzyły czas, a wydarzenie będzie nagrywane. Całość potrwa pół godziny, będzie to poprzedzone lekcją i instruktażem.
Przez ten czas każde dziecko obecne na sali musiało podejść do fantoma, wykonać resuscytację krążeniowo – oddechową, a nad prawidłowym wykonaniem zadania czuwały dwa zastępy elbląskiej Państwowej Straży Pożarnej.
- Dziś pełnimy rolę instruktorów medycznych, nadzorujemy przebieg bicia rekordu – mówił sekc. Łukasz Pocałujko z JRG 1, koordynator medyczny. - Na podstawie programu szkoleń w szkołach podstawowych i w przedszkolach mogę powiedzieć, że dzieci są naprawdę zaangażowane w jakiekolwiek ćwiczenia z udzielania pierwszej pomocy, chętnie próbują resuscytować i reanimować. Poza tym dziecko, które wraca do domu opowiada o tym rodzicom, więc w pewien sposób ich edukuje.
Jedną z uczestniczek dzisiejszej próby pobicia rekordu Guinessa była Hania Walczyńska z piątej klasy muzycznej podstawóki.
- W ubiegłym roku też robiliśmy coś takiego, ale niestety nie pobiliśmy rekordu - mówiła uczennica. - Zasad pierwszej pomocy uczyłam się w domu, ale w szkole też są takie ćwiczenia. To dość łatwe zadanie. Gdybym musiała komuś pomóc pewnie byłabym zestresowana, ale umiałabym to zrobić.
Jak podkreśla Joanna Cygan im dzieci szybciej nauczą się udzielania pierwszej pomocy, tym lepiej.
- Nieznajomość prawa nie zwalnia nas z jego przestrzegania, więc mamy obowiązek udzielania pierwszej pomocy – mówiła. - Dzieci nie mają jeszcze w sobie nieśmiałości, nie wstydzą się wykonywać takich rzeczy. Więc jeśli już od małego mają zaszczepioną taką umiejętność, to będzie to dla nich tak naturalne, jak rysowanie. To nie jest tylko wiedza teoretyczna, ale i praktyczna.