Zdarzenie na Zalewie Wiślanym, w wyniku którego zginęło dwóch harcerzy, prawdopodobnie uznane zostanie za nieszczęśliwy wypadek – wynika z informacji uzyskanych przez nas w elbląskiej prokuraturze.
Jak informowaliśmy blisko dwa tygodnie temu trzech młodych mężczyzn - dwóch osiemnastolatków i ich 26-letni kolega - wypłynęło motorówką z przystani “Bryza” na Zalew. Łódź zboczyła z toru wodnego i śruba motorówki wkręciła się w sieci. Trzech załogantów znalazło się w wodzie. Harcerze zdążyli założyć kapoki. Jednak tylko jeden zdołał dopłynąć do brzegu. Zmarznięty osiemnastolatek pieszo dotarł do pierwszych napotkanych zabudowań, skąd powiadomiono policję. Pozostali dwaj zginęli w wodach Zalewu.
- Sekcja zwłok wykazała, że mężczyźni utonęli - wyjaśnia zastępca prokuratora rejonowego w Elblągu Jolanta Rudzińska. - Prawdopodobnie starszy z harcerzy cofnął się w wodzie po osiemnastolatka. Razem nie zdołali już jednak dopłynąć do brzegu.
Prokuratura jeszcze około miesiąca badać będzie sprawę, jednak wszystko wskazuje na to, że za wypadek i śmierć harcerzy nikt nie poniesie odpowiedzialności. Był to nieszczęśliwy wypadek.
- Sekcja zwłok wykazała, że mężczyźni utonęli - wyjaśnia zastępca prokuratora rejonowego w Elblągu Jolanta Rudzińska. - Prawdopodobnie starszy z harcerzy cofnął się w wodzie po osiemnastolatka. Razem nie zdołali już jednak dopłynąć do brzegu.
Prokuratura jeszcze około miesiąca badać będzie sprawę, jednak wszystko wskazuje na to, że za wypadek i śmierć harcerzy nikt nie poniesie odpowiedzialności. Był to nieszczęśliwy wypadek.
P