Tylko około 20 osób wzięło udział w sobotniej manifestacji Ligi Polskich Rodzin w Elblągu. Protestowali przeciwko Unii Europejskiej.
Manifestacja rozpoczęła się przed elbląską siedzibą ugrupowania przy ulicy Odzieżowej. Uczestnicy przeszli ulicami miasta z antyunijnymi transparentami. Po drodze rozdawali ulotki.
- Nie jesteśmy za bojkotem referendum - mówi szef elbląskiej LPR Witold Łada. - Jesteśmy za tym, żeby jak najwięcej Polaków poszło na referendum i zagłosowało na "nie". Nie jesteśmy też przeciwni Unii jako takiej, ale wynegocjowanym przez rząd warunkom polskiego członkostwa. Np. nasi rolnicy mają dostać 25 procent dopłat, a oni mają 100. Młodzieży obiecuje się, że będzie można kształcić się bezpłatnie i od razu otrzymać pracę. To jest oszukiwanie narodu. Dla mnie to jest Targowica.
Witold Łada powiedział także, że nie dowierza sondażom, które dają znaczną przewagę zwolennikom Uni.
- My sondażom nie wierzymy. Przed wyborami samorządowymi mieliśmy w sondażach tylko 5-6 procent poparcia, a zdobiliśmy w Elblągu ponad 17 procent. To o czym tu mówić i komu tu wierzyć? - dodaje.
- Nie jesteśmy za bojkotem referendum - mówi szef elbląskiej LPR Witold Łada. - Jesteśmy za tym, żeby jak najwięcej Polaków poszło na referendum i zagłosowało na "nie". Nie jesteśmy też przeciwni Unii jako takiej, ale wynegocjowanym przez rząd warunkom polskiego członkostwa. Np. nasi rolnicy mają dostać 25 procent dopłat, a oni mają 100. Młodzieży obiecuje się, że będzie można kształcić się bezpłatnie i od razu otrzymać pracę. To jest oszukiwanie narodu. Dla mnie to jest Targowica.
Witold Łada powiedział także, że nie dowierza sondażom, które dają znaczną przewagę zwolennikom Uni.
- My sondażom nie wierzymy. Przed wyborami samorządowymi mieliśmy w sondażach tylko 5-6 procent poparcia, a zdobiliśmy w Elblągu ponad 17 procent. To o czym tu mówić i komu tu wierzyć? - dodaje.
OP