W czwartek (31 stycznia) około godziny 18 w Suchaczu, w pobliżu Wzgórza Klepacza, spłonął samochód osobowy toyota.
- W pewnym momencie zapaliły mi się wszystkie kontrolki, a spod maski zaczął wydobywać się dym. - mówi kierowca pojazdu. - Zacząłem szukać gaśnicy, ale ogień szybko zaczął opanowywać pojazd - powiedział. Wezwana straż pożarna przyjechała, gdy praktycznie nie było już czego ratować. Samochód spłonął doszczętnie. Ogień był tak silny, że dwie jednostki straży pożarnej z OSP w Łęczu i Elbląga poradziły sobie dopiero po ok. 20 minutach sprawnie trwającej akcji.
Sylwester Jarkiewicz