Sprawa w sądzie nie ma sensu choćby z uwagi na to, że jak słusznie zauważył wiceprezydent Elbląga Janusz Nowak, w opinii użyto tylko i wyłącznie "podejrzeń", to nie są konkrety. Walka w sądzie na argumenty może potrwać nawet 10 lat, a znając nasze sądy powołają biegłego, który chcąc wydać jednoznaczną opinię zażąda zdemontowania wiaduktu, aby go z bliska sprawdzić i zbadać. Można mieć tylko nadzieję, że wszystko jest OK i trzeba z wiaduktu korzystać. Jeżeli coś będzie nie tak, jest gwarancja wykonawcy, a nadzorowi budowlanemu przyjrzy się prokurator.