Oskarżony o śmiertelne pobicie pod Bowling Clubem Jacek B. został skazany na karę pięciu lat więzienia. To trzeci wyrok, jaki w jego sprawie wydał elbląski sąd. Poprzednie kwestionował Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Obrona zapowiada kolejne odwołanie.
Jacek B. oraz Marcin P. po raz pierwszy zasiedli na ławie oskarżonych w styczniu 2008 r. Prokuratura postawiła im zarzut śmiertelnego pobicia 24-letniego Pawła. Do zdarzenia doszło kilka miesięcy wcześniej w pobliżu Bowling Clubu. Proces zakończył się dwoma wyrokami skazującymi. Do więzienia jednak trafił tylko Marcin P., który zresztą przyznał się do zadania kilku ciosów pokrzywdzonemu. Natomiast Jacek B., pseudonim „Jazon” decyzją Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wyszedł na wolność, a jego sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. I po raz drugi elbląski sąd wymierzył mu karę 5 lat pozbawienia wolności. Obrona złożyła kolejną apelację i w kwietniu tego roku sprawa trafiła na wokandę po raz trzeci. Jacek B. konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że sam został zaatakowany przez nieznanego mężczyznę i pobiegł za nim w kierunku stacji Lotos. Do pobicia Pawła doszło zaś przy ul. Robotniczej, ale za budynkiem ZUS.
Długi proces
Dziś (2 września) sędzia Marek Omelan zakończył proces i ogłosił wyrok. Jacek B. jest winny zarzucanego czynu. Wspólnie z Marcinem P. i dwoma nieustalonymi osobami pobili Pawła M. i mogli przewidzieć skutek swojego działania.- tłumaczył sędzia.
- Ubolewam na tym, że postępowanie toczy się już trzy lata – mówił sędzia Omelan. – Osoby najbliższe pokrzywdzonemu muszą przechodzić przez to po raz kolejny. Wraz z upływem czasu umykają też społeczne cele, jakie ten wyrok miał nieść. Jednak obecność mediów na sali świadczy o dalszym zainteresowaniu tą sprawą.
Dlaczego wszystko tak długo trwało?
- Organom ścigania nie udało się przerwać zmowy milczenia świadków, a wielu osobom zabrakło cywilnej odwagi, by się zgłosić i powiedzieć, co widziały – wyjaśniał sędzia. – Ponadto oskarżeni ukrywali się po zdarzeniu, a to ułatwiało im ustalenie linii obrony. To wszystko sprawiło, że proces był żmudny i skomplikowany. Nie wszyscy sprawcy zostali osądzeni. Trudno jednak oczekiwać, że po trzech latach dojdzie do ujawnienia nowych dowodów – stwierdził sędzia Marek Omelan.
Silne poszlaki
Proces był poszlakowy. Sędzia opierał się na najistotniejszych dowodach z poprzednich spraw.
- Poszlaki te stanowią zamknięty łańcuch, który udowadnia, że Jacek B. był w grupie 4-osobowej, która ruszyła w pościg za Pawłem M, a następnie dokonała jego pobicia. Potwierdzają to zeznania kilku świadków – wyjaśniał sędzia. - Nie ma co prawda osobowych źródeł, czyli świadków, którzy widzieliby, jak Jacek B. bił Pawła M. Jednakże byłoby sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego twierdzenie, że mężczyzna ten jest niewinny.
Sędzia powoływał się m.in. na zeznania Marcina M., kolegi pobitego Pawła, a także na słowa kilku innych mężczyzn oraz dwóch młodych kobiet. Ponadto Jacek B. po zdarzeniu ukrywał się co też nie świadczy na jego korzyść. – Między bajki można włożyć jego tłumaczenia, że obawiał się, że ze względu na swoją wcześniejszą karalność i tu zostanie podejrzanym. Osoba niewinna tym bardziej w takiej sytuacji chce tego dowieść – dodał sędzia Omelan.
Będzie apelacja
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca oskarżonego mecenas Stanisław Borzdyński już zapowiedział apelację.
- To trzeci wyrok w tej sprawie i w zasadzie taki sam. Poprzednie też uchylał sąd apelacyjny – mówił dziennikarzom po wyjściu z sali. – Dowody wskazują na co innego.
- Takie jest prawo oskarżonego, że może się odwoływać – stwierdził Andrzej Sztuczka, ojciec śmiertelnie pobitego chłopaka. – Mam jednak nadzieję, że sąd apelacyjny utrzyma w mocy ten wyrok. Ja jestem z niego zadowolony, choć z drugiej strony, za zabicie człowieka tylko 5 lat?
W wyroku ujęte są również kary finansowe. Jacek B. ma wpłacić 5 tys. zł nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz 4 tys. zł na rzecz Andrzeja Sztuczki (koszty procesu).
Długi proces
Dziś (2 września) sędzia Marek Omelan zakończył proces i ogłosił wyrok. Jacek B. jest winny zarzucanego czynu. Wspólnie z Marcinem P. i dwoma nieustalonymi osobami pobili Pawła M. i mogli przewidzieć skutek swojego działania.- tłumaczył sędzia.
- Ubolewam na tym, że postępowanie toczy się już trzy lata – mówił sędzia Omelan. – Osoby najbliższe pokrzywdzonemu muszą przechodzić przez to po raz kolejny. Wraz z upływem czasu umykają też społeczne cele, jakie ten wyrok miał nieść. Jednak obecność mediów na sali świadczy o dalszym zainteresowaniu tą sprawą.
Dlaczego wszystko tak długo trwało?
- Organom ścigania nie udało się przerwać zmowy milczenia świadków, a wielu osobom zabrakło cywilnej odwagi, by się zgłosić i powiedzieć, co widziały – wyjaśniał sędzia. – Ponadto oskarżeni ukrywali się po zdarzeniu, a to ułatwiało im ustalenie linii obrony. To wszystko sprawiło, że proces był żmudny i skomplikowany. Nie wszyscy sprawcy zostali osądzeni. Trudno jednak oczekiwać, że po trzech latach dojdzie do ujawnienia nowych dowodów – stwierdził sędzia Marek Omelan.
Silne poszlaki
Proces był poszlakowy. Sędzia opierał się na najistotniejszych dowodach z poprzednich spraw.
- Poszlaki te stanowią zamknięty łańcuch, który udowadnia, że Jacek B. był w grupie 4-osobowej, która ruszyła w pościg za Pawłem M, a następnie dokonała jego pobicia. Potwierdzają to zeznania kilku świadków – wyjaśniał sędzia. - Nie ma co prawda osobowych źródeł, czyli świadków, którzy widzieliby, jak Jacek B. bił Pawła M. Jednakże byłoby sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego twierdzenie, że mężczyzna ten jest niewinny.
Sędzia powoływał się m.in. na zeznania Marcina M., kolegi pobitego Pawła, a także na słowa kilku innych mężczyzn oraz dwóch młodych kobiet. Ponadto Jacek B. po zdarzeniu ukrywał się co też nie świadczy na jego korzyść. – Między bajki można włożyć jego tłumaczenia, że obawiał się, że ze względu na swoją wcześniejszą karalność i tu zostanie podejrzanym. Osoba niewinna tym bardziej w takiej sytuacji chce tego dowieść – dodał sędzia Omelan.
Będzie apelacja
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca oskarżonego mecenas Stanisław Borzdyński już zapowiedział apelację.
- To trzeci wyrok w tej sprawie i w zasadzie taki sam. Poprzednie też uchylał sąd apelacyjny – mówił dziennikarzom po wyjściu z sali. – Dowody wskazują na co innego.
- Takie jest prawo oskarżonego, że może się odwoływać – stwierdził Andrzej Sztuczka, ojciec śmiertelnie pobitego chłopaka. – Mam jednak nadzieję, że sąd apelacyjny utrzyma w mocy ten wyrok. Ja jestem z niego zadowolony, choć z drugiej strony, za zabicie człowieka tylko 5 lat?
W wyroku ujęte są również kary finansowe. Jacek B. ma wpłacić 5 tys. zł nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz 4 tys. zł na rzecz Andrzeja Sztuczki (koszty procesu).
A