UWAGA!

Witold Wróblewski: Samorząd nie jest od polityki

- W 2015 roku władze miasta nie zaplanowały spłaty ani złotówki z długu publicznego, w 2016 roku jest to 25 milionów, w każdym następnym - 30 milionów. W tej chwili miasto nie ma przygotowanego żadnego projektu, by uruchomić konkretne przedsięwzięcie, a to oznacza, że Elbląg będzie gotowy do startu w konkursach w ramach RPO nie wcześniej niż za dwa lata – mówi Witold Wróblewski, kandydat na prezydenta Elbląga, startujący z własnego komitetu i popierany przez PO i PSL.

Od poniedziałku publikowaliśmy wywiady z kandydatami na prezydenta Elbląga. Alfabetyczną listę zamyka rozmowa z Witoldem Wróblewskim. Jest i do czytania, i do oglądania, w wersji wideo są odpowiedzi, których nie ma w spisanej rozmowie.
      
       Rafał Gruchalski: - Jak pan sobie zamierza poradzić z dużym zadłużeniem miasta, jeśli zostanie pan prezydentem? Skąd wziąć pieniądze na kolejne inwestycje?
      
      
Witold Wróblewski: - Żeby myśleć o pieniądzach z kolejnej perspektywy unijnej, które mogą spłynąć do Elbląga, trzeba ustabilizować budżet, co jest jednym z punktów mojego programu wyborczego. Zadłużenie miasta, jak wiemy, zwiększyło się w czasie ostatniego roku do 340 milionów i bez tak zwanej nadwyżki operacyjnej, czyli różnicy między wydatkami a dochodami, trudno jest realizować jakiekolwiek zadania, łącznie ze spłatami zobowiązań. Trzeba osobno przygotować, i to będzie kosztowało dużo pracy, program zarządzania długiem publicznym, czyli zastosować instrumenty finansowe związane z korzystniejszymi umowami co do spłat kredytów, możliwości lokowania, jak i szukać możliwości większych dochodów i przyglądać się każdej wydanej złotówce, czyli zmniejszać wydatki bieżące, bo bez tego ta nadwyżka nie powstanie.
      
       - Jakie są w takim razie konkretne propozycje? Jak to zrobić?
      
      
- Byłbym nieodpowiedzialny, gdybym - nie mając wszystkich danych co do poszczególnych dziedzin gospodarki miasta – rzucał jakimikolwiek kwotami. Uważam, że trzeba się mocno przyjrzeć całej gospodarce miejskiej i ułożyć plan strategiczny. Jeśli w poprzedniej perspektywie finansowej przedsiębiorcy, samorząd i organizacje pozarządowe złożyli w sumie 133 wnioski i otrzymali 350 milionów złotych na projekty warte 640 milionów, to jest to duży zastrzyk finansowy dla miasta. Racjonalizacja kosztów polegałaby między innymi na tym, by przygotować projekty do takich konkursów, które są w stanie sfinansować nawet 100 procent środków. Trzeba stworzyć system, który będzie funkcjonował w naszym mieście i priorytetem powinny być te zadania, które mają dofinansowania czy to z Unii Europejskiej, czy z rezerw ministerstw. Samo cięcie dla cięcia to nie jest rozwiązanie.
      
       - Był pan wiceprezydentem Elbląga przez wiele lat, wcześniej naczelnikiem wydziału inwestycji w ratuszu. Jest pan osobą, która pracowała nad tymi inwestycjami, których efekty widzimy w tej chwili, czyli np. drogą 503 czy 504. To za czasów pana rządów te projekty powstawały, a teraz te inwestycje są finansową kulą u nogi miasta w tym sensie, że koszty ich realizacji są tak duże, że zwiększyły zadłużenie miasta.
      
      
- Nie mogę się z panem zgodzić. W poprzednich programach, w których można było dostać środki unijne, począwszy od Phare, ZPORR, a skończywszy na Regionalnym Programie Operacyjnym, wszystkie samorządy, nie tylko nasze miasto, mogły otrzymać pieniądze przede wszystkim na infrastrukturę drogową, kubaturową czy techniczną. Przez wiele wcześniejszych lat mieliśmy tam największe zaniedbania i dlatego były na to największe pieniądze. Obecnie wszystkie najważniejsze inwestycje infrastrukturalne są zrobione - miasto jest włączone do siódemki, jest dobrze skomunikowane, mamy własny terminal portowy. Teraz Unia mówi, że najwięcej pieniędzy będzie na podwyższenie konkurencyjności gospodarki, szkolenia wykwalifikowanych kadr i miejsca pracy. Gdy kończyliśmy te kilkadziesiąt inwestycji, m.in. Elbląski Park Technologiczny, zadłużenie wynosiło 150 milionów, a dług publiczny był w granicach 30 procent, teraz wynosi 60 procent. To nie jest tak, że obecna sytuacja finansowa miasta została spowodowana wcześniejszymi inwestycjami. W przypadku EPT mieliśmy 90 procent dofinansowania, wykładaliśmy wtedy jako miasto tylko 10 procent, życzyłbym sobie teraz takich inwestycji. Tymczasem przez ostatnie cztery lata dług miasta wzrósł ze 150 milionów do 340 milionów.
      
       - Skąd wziąć w takim razie pieniądze na nowe inwestycje w kolejnych siedmiu latach unijnej perspektywy? Nadwyżka w budżecie wynosi obecnie około 10 milionów, czyli niewiele.
      
- W 2015 roku władze miasta nie zaplanowały spłaty ani złotówki z długu publicznego, w 2016 roku jest to 25 milionów, w każdym następnym - 30 milionów. W tej chwili miasto nie ma przygotowanego żadnego projektu, by uruchomić konkretne przedsięwzięcie, a to oznacza, że Elbląg będzie gotowy do startu w konkursach w ramach RPO nie wcześniej niż za dwa lata. Jeśli ktoś teraz mówi o uruchomieniu dużych inwestycji ze środków unijnych, to znaczy że nie zna do końca programów unijnych, które w tej chwili są.
       Mamy pieniądze w następnej perspektywie na konkurencyjną gospodarkę, dla przedsiębiorców. Trzeba wrócić do idei złotego trójkąta, czyli współpracy samorządu i środowiska naukowego, żeby nasi przedsiębiorcy mogli się rozwijać i tworzyć nowe miejsca pracy i zapewnić im kadry o właściwych kwalifikacjach. Te projekty będą miały dofinansowanie unijne. Jeżeli na Modrzewinie mamy doprowadzone magistralne uzbrojenia i możemy zaoferować teren, to samorząd musi teraz doprowadzić prąd, wodę, kawałek drogi dobudować, by zachęcić do inwestowania. Jeżeli nałożymy na to specjalną strefę ekonomiczną, która daje bonusy w podatku dochodowym, to widzimy, że ten przedsiębiorca łatwiej przekona się do Elbląga niż do innego miejsca. Trzeba stworzyć też dobry klimat współpracy z Ministerstwem Gospodarki, wyrobić tam elbląską markę, bo to tam najczęściej swoje kroki kierują inwestorzy.
      
       - Czy z perspektywy tych kilku lat uważa pan, że pompowanie pieniędzy w Modrzewinę, około 200 milionów złotych, to był dobry pomysł?
      
      
- To były przede wszystkim środki unijne. W Elblągu nie mamy innego tak dużego miejsca, gdzie możemy zaprosić inwestorów, by tworzyli nowe miejsca pracy. Modrzewina jest tym elementem, w którym połączono kilka programów: z Polski Wschodniej, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz związany z rewitalizacją. Tam kiedyś było poprzemysłowe wysypisko, które trzeba było zlikwidować i na to też Unia dała pieniądze. Teraz otwierają się następne możliwości, szkoda że przez te cztery lata niewiele na Modrzewinie się działo. Trzeba to kontynuować, bo takich dzielnic inwestycyjnych nie buduje się w jedną czy dwie kadencje, ale przez dłuższy czas. To jest tak jak z kulą śnieżną, najpierw jest mała, a z biegiem czasu robi się coraz większa. Trzeba stworzyć dobre warunki, by przede wszystkim nasi przedsiębiorcy dostali sygnał: chcesz się rozwijać, Modrzewina czeka. Ostatnim miejscem jest Europark, jest przecież gotowa koncepcja jego zagospodarowania i trzeba do niej wrócić: na inwestycje w turystykę, rekreację i wypoczynek w tym miejscu powinniśmy szukać prywatnych firm, nawet w postaci partnerstwa publiczno-prywatnego. Pamiętam, jak w 2010 roku, kiedy kończyła się kadencja, rozmawialiśmy z inwestorem na temat Góry Chrobrego. Była wtedy krytyka, że to kiełbasa wyborcza, a dzisiaj Góra Chrobrego działa. Ale to dopiero początek inwestycji w tym miejscu, miasto powinno wyjść z infrastrukturą, by kontynuować w tym miejscu kolejne przedsięwzięcia. Mamy jeszcze wiele innych atutów, którymi możemy przyciągać firmy: szybką sieć światłowodową, która umożliwia rozwój e-usług.
      
       - Na co powinien postawić w takim razie Elbląg jeśli chodzi o najbliższe unijne projekty?
      
      
- Na powstawanie nowych miejsc pracy i dobrą jakość kształcenia, bo mimo że mamy bardzo dobrą kadrę, w rankingach tego nie widać. Trzeba też się skupić na przygotowaniu wykwalifikowanych kadr dla przedsiębiorców, skupić się na wyszkoleniu młodych pracowników i przekwalifikowaniu tych doświadczonych, pod to trzeba przygotować całe struktury.
      
       - Taka jest rzeczywiście rola samorządu?
      
      
- Oczywiście nie rolą samorządu jest układanie rektorowi uczelni, co on ma robić. To nie o to chodzi. Trzeba problem zidentyfikować, bo rozwój szkolnictwa zawodowego będzie możliwy dzięki dofinansowaniu Europejskiego Funduszu Społecznego i na to będą duże pieniądze. Trzeba wypracować dzięki współpracy z przedsiębiorcami i uczelniami pewne zasady, samorząd musi tym posterować.
      
       - Jaki jest pana pomysł na to, co zrobić z terenem po kąpielisku miejskim przy ul. Spacerowej?
      
      
- Do 2010 roku basen miejski funkcjonował, co roku był doprowadzany do stanu, który pozwalał na jego użytkowanie. To niej jest problem tylko ostatniej kadencji, wcześniej na ten temat też rozmawialiśmy. Była przygotowywana koncepcja basenu zamkniętego, który w tej chwili się buduje przy ul. Moniuszki, z elementami Europarku. To nie jest nowa koncepcja. Basen kryty to tylko pierwszy krok, pierwsza inwestycja.
      
       - Ale Unia nie da raczej pieniędzy na kolejny etap...
      
      
- Jako region mamy trzy specjalizacje, na które będą pieniądze: drewno i przetwórstwo drewna, żywność i szeroko rozumiana woda i wszystko co się z nią wiąże. Oczywiście bezpośrednio na baseny nie przewidziano żadnych pieniędzy, bo na infrastrukturę ich nie będzie. Jeśli mówimy o rekreacji wodnej, to można szukać różnych możliwości. Temat jeszcze nie jest zamknięty, bo trwają negocjacje w sprawie Regionalnego Programu Operacyjnego.
      
       - Kolejnym problemem, który przez lata nie jest rozwiązany, jest zadłużenie lokatorów mieszkań komunalnych. Jak chce pan to rozwiązać?
      
      
- Wszystkie miasta mają podobny problem. Jestem zwolennikiem, żeby mieszkańcy mieli okazję wykupić swoje mieszkania. A ci, którzy tego nie chcą lub nie mają takich możliwości, powinni być przez miasto chronieni, powinna być dla nich odpowiednia oferta. Staraliśmy się w poprzednich kadencjach co roku oddawać jeden budynek komunalny, by osoby, które chcą poprawić swoje warunki mieszkaniowe tam przenosić, a ich mieszkania przeznaczać na mieszkania socjalne. Trzeba do tego wrócić. Problem z zadłużeniem to nie tylko kwestia wysokości czynszów, ale przede wszystkim wyjście z propozycją do tych mieszkańców, którzy są zadłużeni, by mogli długi spłacić. Przy dużym zadłużeniu może to być trudne, ale jeśli jest to osoba zdrowa, to taki dług może odpracować. Oczywiście część zadłużenia ciężko będzie odzyskać, dzisiaj łącznie z odsetkami to 60 milionów złotych, więc ta kwota w ostatniej kadencji wzrosła. Trzeba przeanalizować strukturę zadłużenia. Nie jestem zwolennikiem zwalniania z zadłużenia, bo to źle jest odbierane przez tych, którzy płacą. Trzeba zaproponować inne formuły, być może właśnie możliwość odrabiania czynszu w różny sposób.
      
       - A z samym Zarządem Budynków Komunalnych co trzeba zrobić? Może tu leży problem?
      
      
- Trzeba patrzeć na całość funkcjonowania gospodarki mieszkaniowej, nie tylko na sam ZBK, który pozostał w takiej formule jak było to cztery lata temu. Mówię o racjonalizacji kosztów, które można uzyskać poprzez zachęcanie wspólnot do przejmowania od miasta terenów, którymi mogłyby zarządzać. To będzie wymagało od miasta i służb podjęcia wielu wielokierunkowych działań, a nie skupianiu się tylko na czynszu czy cenach biletów, bo tak jest najprościej.
      
       - Idzie pan podobną drogą, jak poprzedni prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk. Został pan wicemarszałkiem województwa, teraz kandyduje pan na prezydenta Elbląga także z poparciem Platformy Obywatelskiej. Nie obawia się pan – zważywszy na to że mieszkańcy odwołali władze pochodzące z PO w referendum – że takie poparcie może panu bardziej zaszkodzić niż pomóc?
      
      
- Jak można się nie cieszyć z czyjegoś poparcia? To znaczy, że ktoś docenia moją wiedzę i doświadczenie. Życzyłbym sobie by wszyscy mnie popierali, ale to elblążanie ocenią. Współpracuję przez prawie cztery lata w zarządzie województwa i ta współpraca jest owocna. Wiele się udało dla Elbląga zrobić, chociażby ustalić dla naszego miasta i czterech sąsiednich gmin Zintegrowane Inwestycje Terytorialne. To był mój wniosek na zarządzie, poparł mnie marszałek Jacek Protas. To jest obszar, na który jest zagwarantowane 36 milionów euro ze środków unijnych do dyspozycji poza konkursem.
       Zawsze mówię „pokaż co zrobiłeś, bo owocach cię poznamy”. Przez 19 lat pracowałem w samorządzie Elbląga, ludzie zdążyli mnie poznać jeśli chodzi o wiedzę i doświadczenie. W tej chwili pracuję na rzecz województwa, ale ze szczególnym uwzględnieniem naszego miasta. Bo ja jestem z Elbląga, nie zamierzam się stąd nigdzie wynieść To miasto mi leży na sercu i chcę jak najwięcej dla niego zrobić. Stąd to poparcie. Nawet moje hasło wyborcze „Elbląg wspólna sprawa” pokazuje, że zachęcam wszystkich do współpracy. Uważam, że samorząd lokalny to nie jest miejsce do uprawiania polityki, polityka jest od województwa wzwyż.
Rozmawiał Rafał Gruchalski

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Ten Pan był już w-ce prezydentem i co?I nic?Po prostu nic nie zrobił dla tego miasta mimo, że miał takie możliwości.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    30
    17
    Koma(2014-11-08)
  • co wy ciągle z tym Wróblewskim ? PAODEJRZENIE jest takie że jakieś profity macie po wyborach za promowanie Wróbla jak ostatnio Nowaczyka, Wcisły i Lewandowskiego złodzieja z ZBK.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    26
    14
    Sara.Weel(2014-11-08)
  • PRECZ!!!!!do olsztyna.
  • i co mamy z tej współpracy z samorządem? Olsztyn i Pan Marszalek ma Elbląg gleboko gdzieś. I to ma nas przekonać?
  • SEJMIK do ELBLĄGA!!! - to moje hasło wyborcze. Będzie uczciwie i racjonalnie.Nie możemy pozbawić się wpływu na podział unijnych dotacji, więc tym bardziej należy jeszcze wzmocnić reprezentację Elbląga w sejmiku wojewódzkim.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    14
    EdwardPukin(2014-11-08)
  • Do partnerstwa publiczno prywatnego pan Wróblewski ma stosunek negatywny - jak się nie da inaczej to nawet partnerstwa spróbujemy. Jest to wynikiem 23 letniej pracy, przyzwyczajenia i rutyny oraz lęku przed czymś nowym. Jest to wyraz braku kreatywności i gwarancją rządów jak przez ostatnie 23 lata. Dla odmiany Pan Robert Grabowski w partnerstwie publiczno prywatnym widzi nowoczesne działanie i razem z innymi możliwościami dobre a nawet główne narzędzie wspomagające wyprowadzenie Elbląga z zapaści. Narzędzie umożliwiające realizację inwestycji bez wkładu własnego, co jest dobrym i nowoczesnym kierunkiem gwarantującym „przy okazji” spadek bezrobocia. Pan Witold Wróblewski i Pan Robert Grabowski powinni pracować razem. Pan Grabowski kreatywnym Prezydentem a Pan Wróblewski fachowiec z doświadczeniem czyli - Elblążanie Razem. No i przy okazji spełni się marzenie Pana Wróblewskiego – samorząd nie będzie uprawiał polityki. Czerwony
  • Bardzo dobry, rzeczowy wywiad. A co Pana Mariusza Lewandowskiego no cóż ten Pan w tym roku nagrywał spotkania Z Panem Prezydentem miasta, pisząc o Nim " Pierwszy z elblążan " i nic by nie było w tym dziwnego, gdyby nie popierał teraz Pana Szweda. Co było powodem takiej zmiany. .. ??
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    18
    UszatekzPO(2014-11-08)
  • ten pan to jakas kompletna porazka, czlowiek Olsztyna o charyzmie worka kartofli.
  • Zapomniał wół jak zadłużaczem był.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    24
    7
    qqłka(2014-11-08)
  • w końcu jakieś konkrety! po przeczytaniu wszystkich dotychczasowych wywiadów, zdecydowanie stwierdzam, że to najlepszy kandydat ! powodzenia p. Witoldzie!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    11
    24
    wyborca(2014-11-08)
  • nalezalo by dac lokatorom szanse wykupu mieszkam za symboliczna zlotowke bo cale zycie do tego mieszkania dokladali zbk tylko braly czynsz a nic w zamian sluze przykladami
  • Dobrym pomysłem Pana Wróblewskiego jest reaktywacja Europarku. Pan Wróblewski mówi, że jest gotowa koncepcja jego zagospodarowania i trzeba do niej wrócić: na inwestycje w turystykę, rekreację i wypoczynek w tym miejscu powinniśmy szukać prywatnych firm, nawet w postaci partnerstwa publiczno-prywatnego.” Nie „nawet” jakby z rozpaczy tylko koniecznie w formule ppp. To musi być kompleksowa turystyczna usługa zarządzana przez jedną prywatną firmę. Powinno to wyglądać jak np. w Anglii www.pwc.pl Europark w formule ppp, którą w kampanii forsuje Pan Robert Grabowski zapewni dostęp do usług nawet najbiedniejszym elblążanom dzięki umowie partnera z Miastem regulującej takie tematy ( główna idea ppp to umowa umożliwiająca realizacje zadań gminy i działań komercyjnych) Podany przykład jak to ma wyglądać jest dobrą rekomendacją ppp i pomysłu kandydata Pana Grabowskiego. Czerwony
Reklama