UWAGA!

Wymiana ognia w elbląskim lesie

 Elbląg, Wymiana ognia w elbląskim lesie
(fot. Michał Skroboszewski)

Do niespodziewanej wymiany ognia pomiędzy dwoma niezidentyfikowanymi grupami „zielonych ludzików” doszło dziś (20 września) przed południem w lesie za Elbląskim Parkiem Technologicznym. - Plan jest prosty. Zdobywamy skrzynię, potem uzbrajamy ładunki i czekamy do trzynastej - wyjaśniał Błażej Paradowski, pseudonim „Czarny”, dowódca jednej z grup. Zobacz zdjęcia.

Wszystko byłoby proste, ale po drodze jest jeszcze teren skażony chemicznie, więc po zapalniki trzeba biec w gumowym kombinezonie. Przeciwna grupa też za darmo skrzyni z ładunkiem nie odda. Zasadzka została ustawiona na skrzyżowaniu. Uzbrojeni między innymi w kałasznikowy oraz inną broń szturmową, żołnierze w mundurach maskujących chowają się po krzakach. Po kilkudziesięciu minutach słychać terkot broni maszynowej.
       Na szczęście to tylko gra terenowa elbląskiej grupy ASG.
       - Większa grupa powstała około półtora roku temu, ale część z nas strzelała się już wcześniej - mówi „Blind”, jeden z bardziej doświadczonych żołnierzy.
       Na początku wyjaśnienie scenariusza gry terenowej i zasad bezpieczeństwa.
       - Nie strzelamy z odległości mniejszej niż dziesięć metrów, nie celujemy w głowę, nie zdejmujemy okularów ochronnych - uczula „Czarny”.
       Część uczestników ma na sobie kamizelki ochronne, dużą rolę odgrywają też buty wojskowe. Nie służą tylko „charakteryzacji”, ale chronią kostkę przed skręceniem, o co w lesie nietrudno.
       - Można się dorobić siniaków i otarć - wyjaśnia Błażej Paradowski. – Bardzo ważne jest, aby pod żadnym pozorem nie zdejmować okularów ochronnych na polu walki, gdyż można stracić oko. No i lepiej się nie uśmiechać, bo zęby...
       Zestaw początkującego ASG-owca to koszt około 500 zł. Potrzebny jest mundur w barwach ochronnych oraz replika karabinku. Do tego zestaw amunicji (kulek) i już można wyjść na pole bitwy. Potrzebne doświadczenie zdobywa się w warunkach polowych. W elbląskiej grupie kilka osób ma już kilka lat strzelania za sobą. Ale są też osoby początkujące.
       Scenariusze gier wymyślamy sami, czasami na podstawie filmów. Jedna gra trwa około czterech – pięciu godzin - mówi Błażej Paradowski.
       Po odprawie grupa atakująca znika w lesie. Za chwilę wydaje się, że wokół nie ma żywego ducha. Tylko cywilbanda fotoreporterów się kręci i próbuje zrobić zdjęcie na którym będzie widać człowieka, który chce, żeby go nie było widać. Po kilkudziesięciu minutach słychać pierwsze strzały. Co chwilę ktoś krzyczy „dostałem”, ubiera czerwoną płachtę na głowę i wychodzi z krzaków. W drodze do bezpiecznego punktu polegli mijają się z atakującymi.
       Amunicją do repliki karabinku jest kulka ważąca 0,2g. Każdy z żołnierzy ma kilkaset takich naboi. Nierzadko podczas gry żołnierze sieją seriami po krzakach lub wręcz prowadzą ogień zaporowy. Trafienie boli. Gra opiera się na zasadach fair – play, gdyż o tym, że ktoś został trafiony decyduje sam trafiony.
       - Różnica pomiędzy paintballem a ASG polega na tym, że kulki nie mają farby – wyjaśnia Błażej Paradowski.
       ASG powstało w Japonii, która miała po II wojnie światowej obostrzenia dotyczące armii. Potem trafiło do krajów Europy Zachodniej i w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia dotarło do Polski - "Blind" naświetla historię.
       Jak donosi wywiad, w następną niedzielę dojdzie do kolejnej wymiany ognia w elbląskich lasach.
      
Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama