Dzwony z katedry św. Mikołaja zagrają prawdopodobnie pod koniec przyszłego tygodnia - mówi gospodarz świątyni ks. Stanisław Błaszkowski. Specjalistyczna firma z Kielc wymieni poruszający je elektroniczny system. Stary uszkodził piorun.
Poranna burza z 11 lipca długo pamiętana będzie przez wiernych i mieszkańców Starego Miasta. Tego dnia między 5 a 6 w wieżę kościoła św. Mikołaja trafił piorun, który spowodował awarię leciwego już mechanizmu napędzającego dzwony. Cisza nad Starym Miastem u jednych wzbudziła niepokój - ci dzwonili do proboszcza z pytaniami, co się stało, inni nie kryli zadowolenia. - W końcu mamy spokój - mówi młody mieszkaniec starówki - można się wyspać w niedzielę.
Jedni się cieszą, inni martwią - jak to w życiu.
- Milczące dzwony świątyni to nic dobrego - powiada ks. Stanisław Błaszkowski, proboszcz parafii św. Mikołaja. - Ich dźwięk przypomina wiernym o nabożeństwach i ważnych świętach. Nasze dzwony są nietypowe, bo stalowe. To uchroniło je od przetopienia na armaty w czasie wojny. Mają piękny, czysty i mocny dźwięk - podkreśla z dumą.
Awaria katedralnych dzwonów okazała się poważnym problemem. Po uderzeniu pioruna spalił się bowiem cały system elektroniczny.
- Jego naprawa jest nieopłacalna - mówi ks. Błaszkowski. - Sprowadziłem do Elbląga specjalistyczną firmę aż z Kielc. Sprawdzili oni mechanizm poruszający nasze dzwony i stwierdzili, że naprawa uszkodzeń przekroczy koszt instalacji nowocześniejszych urządzeń. W przyszłym tygodniu ekipa przystąpi do pracy, a być może w następną niedzielę dzwony znowu zabrzmią.
Dzwony katedry pochodzą z elbląskiego kościoła św. Anny. Na wieżę św. Mikołaja trafiły ponad 50 lat temu. Nie noszą imion świętych, na każdym za to jest inskrypcja. Największy głosi - bądź szczęśliwą nadzieją, średni namawia do cierpliwości w smutku, a najmniejszy nakłania do zatrzymania się w modlitwie. Dzwony zostały odlane w 1929 roku w hołdzie ofiarom I wojny światowej - głosi napis na największym z nich.
Jedni się cieszą, inni martwią - jak to w życiu.
- Milczące dzwony świątyni to nic dobrego - powiada ks. Stanisław Błaszkowski, proboszcz parafii św. Mikołaja. - Ich dźwięk przypomina wiernym o nabożeństwach i ważnych świętach. Nasze dzwony są nietypowe, bo stalowe. To uchroniło je od przetopienia na armaty w czasie wojny. Mają piękny, czysty i mocny dźwięk - podkreśla z dumą.
Awaria katedralnych dzwonów okazała się poważnym problemem. Po uderzeniu pioruna spalił się bowiem cały system elektroniczny.
- Jego naprawa jest nieopłacalna - mówi ks. Błaszkowski. - Sprowadziłem do Elbląga specjalistyczną firmę aż z Kielc. Sprawdzili oni mechanizm poruszający nasze dzwony i stwierdzili, że naprawa uszkodzeń przekroczy koszt instalacji nowocześniejszych urządzeń. W przyszłym tygodniu ekipa przystąpi do pracy, a być może w następną niedzielę dzwony znowu zabrzmią.
Dzwony katedry pochodzą z elbląskiego kościoła św. Anny. Na wieżę św. Mikołaja trafiły ponad 50 lat temu. Nie noszą imion świętych, na każdym za to jest inskrypcja. Największy głosi - bądź szczęśliwą nadzieją, średni namawia do cierpliwości w smutku, a najmniejszy nakłania do zatrzymania się w modlitwie. Dzwony zostały odlane w 1929 roku w hołdzie ofiarom I wojny światowej - głosi napis na największym z nich.
Mira Stankiewicz - Telewizja Elbląska