UWAGA!

Apetyt na sandacza

Prawie 1000 metrów nieoznakowanych sieci postawionych na sandacze ujawnili wczoraj (11 października) podczas patrolu jednostki SG-055 na Zalewie Wiślanym funkcjonariusze Placówki Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Krynicy Morskiej.

Podczas działań współdziałali oni z Inspektorem Rybołówstwa Morskiego, który operował na motorówce Kontroler 16. W trakcie kontroli funkcjonariusze Placówki SG 200 metrów od brzegu w rejonie Kątów Rybackich wykryli i podjęli z wody osiem sieci postawionych przez kłusowników o łącznej długości 320 metrów. Inne, także kłusownicze sieci, były zastawione w rejonie stawy „Elbląg” na sandacze. Tu funkcjonariusze wyłowili trzy duże zestawy o łącznej długości 600 metrów. Siatki nie były oznakowane zgodnie z przepisami. Na kilku korkach pozostało tylko oznakowanie „SUC”, ale numer łodzi został celowo zdarty. Oczka sieci były mniejsze, wynosiły one tylko 45 mm i umożliwiały połów także małych ryb. Minimalne oczko do połowu sandaczy na wodach Zalewu Wiślanego powinno mieć 60 mm.
     - Zabezpieczony sprzęt przekazany zostanie do administracji morskiej, a postępowanie administracyjne w sprawie ustalenia właściciela prowadzić będzie zgodnie z właściwością Inspektor Rybołówstwa Morskiego w Sztutowie - informuje kmdr por. Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej im. płk. Karola Bacza w Gdańsku. - Tego roku funkcjonariusze Placówki SG z Krynicy Morskiej ujawnili i zabezpieczyli już prawie 9,5 kilometra sieci należących do kłusowników. Ostatnie takie siatki, 1320 metrów wyłowili oni 2 października.
     Mówi kmdr por. Grzegorz Goryński:
PD

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Dla czego funkcjonariusze MOSG zawsze mają ryby pod dostatkiem?Czyżby kradli ryby z wyciągniętych sieci?
  • Sprawa wygląda w ten sposób, że ryby złapane w sieć częstokroć albo są już śnięte, albo na tyle wycieńczone, że nie byłyby w stanie długo pożyć. Możliwe, że to właśnie one trafiają na stoły funkcjonariuszy. Wierzę, że etyka zawodowa nie pozwala im likwidować sieci wraz ze zdobyczą, a ryby pozostające w dobrej kondycji trafiają z powrotem do wody.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    pan Janek(2007-10-12)
  • A ja myślę że ryby pozostające w dobrej kondycji trafiają na stoły funkcjonariuszy bo kto weźmie do domu śnięte ryby?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    kulawy i połamany(2007-10-13)
  • Ciekawe ,czy ktoś sprawdza sieci postawione na Drużnie? Nie wiem czego jest w wodzie więcej,roślin czy nylonu?
Reklama