Dzisiaj przed Sądem Rejonowym w Elblągu rozpoczął się proces trojga byłych członków zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Nad Jarem”. Sprawa dotyczy przetargów na remonty dachów, uszczelniania ścian i docieplania budynków mieszkalnych spółdzielni.
Prokuratura zarzuciła oskarżonym nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Prokuratorzy ustalili, że były zarząd spółdzielni „Nad Jarem” w latach 1998-2002 dowolnie wybierał oferty w przetargach, nie patrząc na cenę i rachunek ekonomiczny. W ten sposób - zdaniem prokuratury - prezes Mirosława M., jej zastępca Andrzej C. i członek zarządu Tadeusz S. mieli narazić spółdzielnię na szkody w wysokości ponad 266 tysięcy zł.
Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Andrzej C w swojej obronie wystosował do sądu odpowiedź na zarzuty. Stwierdził m.in., że jako prezes spółdzielni mieszkaniowej nie miał obowiązku działać zgodnie z wytycznymi ustawy o zamówieniach publicznych, a do wykonywania robót budowlanych wybierał sprawdzonych oferentów. Dodał też, że przeznaczał na dany remont tylko tyle pieniędzy, ile wynikało z tak zwanego Planu Remontów. - Wszystkie nasze decyzje potwierdzała rada nadzorcza, udzielając zarządowi absolutorium, więc dlaczego są wątpliwości? - pyta Andrzej C.
Wszyscy oskarżeni zostali odwołani przez radę nadzorczą spółdzielni w czerwcu 2002 r. Grozi im do 5 lat więzienia.
Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Andrzej C w swojej obronie wystosował do sądu odpowiedź na zarzuty. Stwierdził m.in., że jako prezes spółdzielni mieszkaniowej nie miał obowiązku działać zgodnie z wytycznymi ustawy o zamówieniach publicznych, a do wykonywania robót budowlanych wybierał sprawdzonych oferentów. Dodał też, że przeznaczał na dany remont tylko tyle pieniędzy, ile wynikało z tak zwanego Planu Remontów. - Wszystkie nasze decyzje potwierdzała rada nadzorcza, udzielając zarządowi absolutorium, więc dlaczego są wątpliwości? - pyta Andrzej C.
Wszyscy oskarżeni zostali odwołani przez radę nadzorczą spółdzielni w czerwcu 2002 r. Grozi im do 5 lat więzienia.
R