Orzeczenia, które w ciągu ostatnich kilku miesięcy wydały sądy I i II instancji w sprawach o zwrot pożyczek, jakie zaciągał na początku lat dziewięćdziesiątych ksiądz Jan H., były dyrektor gospodarczy kurii biskupiej, są zdecydowanie na korzyść pożyczkodawców: biznesmena z Gdyni i banku PEKAO SA.
W obu sprawach parafia św. Jerzego, którą reprezentował proboszcz Jan H., musi zwrócić wielotysięczne długi. To, że parafia ma oddać pożyczkę to jedyna pociecha, bo wyegzekwowanie pieniędzy będzie raczej niemożliwe. Poniżej rozmowa z mecenasem Ryszardem Bafią, reprezentującym jednego z poszkodowanych w sprawie.
Czy ostatnie wyroki to dobry prognostyk dla tych, którzy od wielu lat bezskutecznie, jak dotąd, walczyli o zwrot długu?
Te dwa orzeczenia jeszcze nie przesądzają generalnie zasady, natomiast są wynikiem tego, że w ciągu kilku lat procesów strony wykazały swoje racje. I tylko tyle.
Właściwie w tych wszystkich sprawach trudno domagać się - czego zażądał sąd - jakichkolwiek dowodów, zapisków, ponieważ osoby, które pożyczały księdzu Janowi H. pieniądze, czyniły to z dobrej woli...
Tutaj jest inne zagadnienie, które bardzo komplikuje sprawę po stronie pożyczkodawców-powodów. Polega ono na tym, że pożyczkodawca w zasadzie nie ma wpływu na to, co zrobi z pieniędzmi pożyczkobiorca, a ponadto Kościół jako instytucja nie musi prowadzić księgowości, nie musi mieć zatem pełnej dokumentacji z wydatkowania kwot. To jest druga strona trudności, które w procesach później się piętrzą. Tak było i w sprawie, którą ja prowadziłem. W zasadzie jedynym dowodem było oświadczenie księdza Jana, który powiedział, że wydał na ten cel, który my wskazaliśmy.
Parafia św. Jerzego ma zwrócić długi. Wprawdzie są to jeszcze wyroki nieprawomocne, ale czy w ogóle jest to możliwe do wyegzekwowania?
Nie widzę tutaj jakiejś łatwej drogi dla osób domagających się zwrotu długu. Jedynie tylko można przestrzec innych, żeby uważali na kontrahenta: czy kontrahent ma majątek, zdolność kredytową i czy będzie z czego od niego ściągnąć dług.
Czyli uważa pan, że parafia nie będzie w stanie oddać pieniędzy?
Nie chciałbym tutaj jednoznacznie oceniać. Kościół jest organizacją bardzo potężną, uważa się powszechnie, że bardzo zamożną, ale uregulowanie prawne jest takie, że jedna osoba prawna Kościoła katolickiego nie odpowiada za zobowiązania innej osoby prawnej Kościoła i stąd praktycznie roszczenie można skierować tylko do tej konkretnej parafii, a ta konkretna parafia, z tego co wiadomo dość powszechnie, takich środków nie ma.
Gdybyśmy chcieli operować prawem, które powszechnie obowiązuje w Polsce, to w przypadku niemożliwości spłaty długu, majątek zajmuje komornik. Czy można więc zająć majątek parafii?
Można zająć, ale w Kodeksie postępowania cywilnego są wyłączenia. Nie można zająć przedmiotów kultu czyli - przypuszczam - monstrancji, obrazów, wot, a pozostały majątek, jak budynki, grunty, sprzęt komputerowy, meble - to można zająć.
Pójdźmy więc dalej, czy można w takim razie sprzedać czy kupić parafię?
W mojej ocenie można to zrobić, nie widzę przeszkód prawnych, jeżeli tylko znalazłby się chętny.
W jakim stopniu za długi parafii jest odpowiedzialna diecezja?
W świetle prawa w żadnym, jakkolwiek faktycznie to diecezja korzystała z pożyczek zaciąganych przez parafię. Przepis z ustawy o stosunku państwa do kościoła reguluje tę sprawę tak, że jedna osoba prawna kościoła nie jest odpowiedzialna za zobowiązania innej osoby prawnej kościoła katolickiego.
Ale diecezja może kierować sprawami parafii...
Może kierować, bo tu istnieje hierarchiczne podporządkowanie, natomiast odpowiedzialności tu nie ponosi żadnej. Więc w sprawach za długi odpowiada tylko parafia, a parafia nie ma żadnych środków.
(materiał opublikowany przez Radio Olsztyn)
Czy ostatnie wyroki to dobry prognostyk dla tych, którzy od wielu lat bezskutecznie, jak dotąd, walczyli o zwrot długu?
Te dwa orzeczenia jeszcze nie przesądzają generalnie zasady, natomiast są wynikiem tego, że w ciągu kilku lat procesów strony wykazały swoje racje. I tylko tyle.
Właściwie w tych wszystkich sprawach trudno domagać się - czego zażądał sąd - jakichkolwiek dowodów, zapisków, ponieważ osoby, które pożyczały księdzu Janowi H. pieniądze, czyniły to z dobrej woli...
Tutaj jest inne zagadnienie, które bardzo komplikuje sprawę po stronie pożyczkodawców-powodów. Polega ono na tym, że pożyczkodawca w zasadzie nie ma wpływu na to, co zrobi z pieniędzmi pożyczkobiorca, a ponadto Kościół jako instytucja nie musi prowadzić księgowości, nie musi mieć zatem pełnej dokumentacji z wydatkowania kwot. To jest druga strona trudności, które w procesach później się piętrzą. Tak było i w sprawie, którą ja prowadziłem. W zasadzie jedynym dowodem było oświadczenie księdza Jana, który powiedział, że wydał na ten cel, który my wskazaliśmy.
Parafia św. Jerzego ma zwrócić długi. Wprawdzie są to jeszcze wyroki nieprawomocne, ale czy w ogóle jest to możliwe do wyegzekwowania?
Nie widzę tutaj jakiejś łatwej drogi dla osób domagających się zwrotu długu. Jedynie tylko można przestrzec innych, żeby uważali na kontrahenta: czy kontrahent ma majątek, zdolność kredytową i czy będzie z czego od niego ściągnąć dług.
Czyli uważa pan, że parafia nie będzie w stanie oddać pieniędzy?
Nie chciałbym tutaj jednoznacznie oceniać. Kościół jest organizacją bardzo potężną, uważa się powszechnie, że bardzo zamożną, ale uregulowanie prawne jest takie, że jedna osoba prawna Kościoła katolickiego nie odpowiada za zobowiązania innej osoby prawnej Kościoła i stąd praktycznie roszczenie można skierować tylko do tej konkretnej parafii, a ta konkretna parafia, z tego co wiadomo dość powszechnie, takich środków nie ma.
Gdybyśmy chcieli operować prawem, które powszechnie obowiązuje w Polsce, to w przypadku niemożliwości spłaty długu, majątek zajmuje komornik. Czy można więc zająć majątek parafii?
Można zająć, ale w Kodeksie postępowania cywilnego są wyłączenia. Nie można zająć przedmiotów kultu czyli - przypuszczam - monstrancji, obrazów, wot, a pozostały majątek, jak budynki, grunty, sprzęt komputerowy, meble - to można zająć.
Pójdźmy więc dalej, czy można w takim razie sprzedać czy kupić parafię?
W mojej ocenie można to zrobić, nie widzę przeszkód prawnych, jeżeli tylko znalazłby się chętny.
W jakim stopniu za długi parafii jest odpowiedzialna diecezja?
W świetle prawa w żadnym, jakkolwiek faktycznie to diecezja korzystała z pożyczek zaciąganych przez parafię. Przepis z ustawy o stosunku państwa do kościoła reguluje tę sprawę tak, że jedna osoba prawna kościoła nie jest odpowiedzialna za zobowiązania innej osoby prawnej kościoła katolickiego.
Ale diecezja może kierować sprawami parafii...
Może kierować, bo tu istnieje hierarchiczne podporządkowanie, natomiast odpowiedzialności tu nie ponosi żadnej. Więc w sprawach za długi odpowiada tylko parafia, a parafia nie ma żadnych środków.
(materiał opublikowany przez Radio Olsztyn)
przyg. J