UWAGA!

Jeden bliźniak nie żyje, drugi został ranny. Co się stało pod Działdowem?

 Elbląg, Jeden bliźniak nie żyje, drugi został ranny. Co się stało pod Działdowem?
(fot. Witold Sadowski, arch. portEl)

Sprawę tajemniczej śmierci jednego z braci (drugi bliźniak został znaleziony kilka metrów dalej, również pokaleczony) we wsi Jeglia gm. Rybno przejęła Prokuratura Okręgowa w Elblągu. Początkowo w PR w Działdowie prowadzone było postępowanie dotyczące nieumyślnego spowodowania zgonu 17-latka. Elbląscy prokuratorzy nie wykluczają jednak, że do tej tragedii doszło za namową.

Do tragedii doszło 16 czerwca w poddziałdowskiej wsi Jeglia. Tam w pobliżu lasu został znaleziony martwy 17-latek, uczeń szkoły ponadgimnazjalnej. Zmarły miał na ciele ślady ran kłutych. Kilka metrów dalej leżał jego brat - bliźniak, również pokaleczony, ale żył. Został przetransportowany do specjalistycznego szpitala w Olsztynie.
       Początkowo śledztwo w tej sprawie nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Działdowie, która prowadziła postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania zgonu siedemnastoletniego chłopca. We wtorek (19 czerwca) przeprowadzono sekcję zwłok nastolatka, która wykazała, że chłopiec zmarł w wyniku rany kłutej zadanej w okolice klatki piersiowej, która doprowadziła do krwotoku wewnętrznego i w efekcie do zgonu. Jednocześnie podczas sekcji zwłok został zabezpieczony materiał biologiczny, który miał być poddany specjalistycznym badaniom toksykologicznym.
       Z uwagi na stan zdrowia drugiego bliźniaka nie było możliwości wykonania czynności procesowych z jego udziałem.
       - W toku postępowania wyjaśnieniu podlegać będą zarówno okoliczności, jak i udział innych osób w spowodowaniu śmierci pokrzywdzonego oraz obrażeń ciała u jego brata - informuje Prokuratura Okręgowa w Elblągu, która przejęła nadzór nad tym śledztwem..
       Elbląscy prokuratorzy biorą pod uwagę wersję o samobójczej śmierci 17-latka, nie wykluczają jednak, że chłopiec mógł zostać do tego namówiony. Po kilku dniach udało się przesłuchać drugiego z braci. Prokuratura jednak nie chce zdradzić szczegółów.
       Nieoficjalnie mówi się, że chłopcy mogli być pod wpływem dopalaczy. Elbląscy śledczy są jednak ostrożni: - Musimy poczekać na wyniki specjalistycznych badań toksykologicznych - informuje rzecznik PO w Elblągu Iwona Piotrowska.
       Jeśli doszło do namowy do targnięcia się na własne życie, sprawcy grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama