Kara nawet do 8 lat więzienia grozi 28-letniemu Jakubowi G. z Pabianic, właścicielowi "pachnących interesów" w Elblągu. Zdaniem prokuratury, firmy, których był prezesem wprowadzały do obiegu szkodliwe substancje. Na tyle szkodliwe, że po ich zażyciu aż 19 osób trafiło do szpitala. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Elblągu.
W listopadzie 2013 r. Powiatowy Inspektor Sanitarny złożył w Prokuraturze Rejonowej w Elblągu zawiadomienie o bezpośrednim narażeniu życia lub zdrowia klientów "pachnącego domku" poprzez sprzedaż produktu zawierającego związki wyczerpujące pojęcie środek zastępczy tzw. dopalacze.
- Powiatowy Inspektor Sanitarny zawiadomił nas o swoich kontrolach, jakie przeprowadził od sierpnia 2012 do sierpnia 2013 r. we wskazanym sklepie na terenie miasta – w sumie przynajmniej 6, w wyniku których zabezpieczył sprzedawane środki i uzyskał opinię, że są to środki zastępcze zwane potocznie dopalaczami – mówiła w grudniu 2013 r. Jolanta Rudzińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Poprzez niewłaściwe zażywanie tych środków [jest bowiem na nich etykieta informująca, że są to środki nie do spożycia, a młodzi je palą, jedzą lub wąchają – red.] dochodziło do hospitalizacji, głównie młodych ludzi.
Karty choroby osób pokrzywdzonych zostały przekazane biegłym z zakresu medycyny sądowej i toksykologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. To oni mieli wypowiedzieć się na temat szkodliwości tych specyfików dla zdrowia. I zabrali decydujący głos.
- Przyjęcie tzw. środków zastępczych spowodowało zagrożenie życia i zdrowia w sumie 19 osób - mówi Jolanta Rudzińska, zastępca prokuratora rejonowego w Elblągu. - Zarzuty dotyczą więc sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia osób poprzez wprowadzenie do obrotu środka odurzającego. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Takie zarzuty prokuratorskie skierowano przeciwko dwóm współwłaścicielom "pachnących" sklepów m.in. w Elblągu, Malborku, Ostródzie oraz ich pracownikowi, który zajmował się dystrybucją specyfików. Czynności końcowe prowadzili prokuratorzy z Pabianic, bo tam zameldowani są podejrzani. Nie udało się zatrzymać dwóch mężczyzn, trwają ich poszukiwania więc tymczasowo postępowanie przeciwko nim zostało zawieszone. Akt oskarżenia przeciwko trzeciemu 31 grudnia 2014 r. został skierowany do Sądu Okręgowego w Elblągu.
28-letniemu Jakubowi G., prezesowi firm o różnych "pachnących" nazwach, zarzuca się, że działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami w sklepie przy ul. Królewieckiej w Elblągu wprowadzał do obiegu niebezpieczne dla zdrowia i życia substancje. Przyjmowane w jakikolwiek sposób były groźne. Po ich zażyciu 19 osób trafiło do szpitala.
- Mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił również składania wyjaśnień - kończy prokurator Jolanta Rudzińska.
- Powiatowy Inspektor Sanitarny zawiadomił nas o swoich kontrolach, jakie przeprowadził od sierpnia 2012 do sierpnia 2013 r. we wskazanym sklepie na terenie miasta – w sumie przynajmniej 6, w wyniku których zabezpieczył sprzedawane środki i uzyskał opinię, że są to środki zastępcze zwane potocznie dopalaczami – mówiła w grudniu 2013 r. Jolanta Rudzińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Poprzez niewłaściwe zażywanie tych środków [jest bowiem na nich etykieta informująca, że są to środki nie do spożycia, a młodzi je palą, jedzą lub wąchają – red.] dochodziło do hospitalizacji, głównie młodych ludzi.
Karty choroby osób pokrzywdzonych zostały przekazane biegłym z zakresu medycyny sądowej i toksykologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. To oni mieli wypowiedzieć się na temat szkodliwości tych specyfików dla zdrowia. I zabrali decydujący głos.
- Przyjęcie tzw. środków zastępczych spowodowało zagrożenie życia i zdrowia w sumie 19 osób - mówi Jolanta Rudzińska, zastępca prokuratora rejonowego w Elblągu. - Zarzuty dotyczą więc sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia osób poprzez wprowadzenie do obrotu środka odurzającego. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Takie zarzuty prokuratorskie skierowano przeciwko dwóm współwłaścicielom "pachnących" sklepów m.in. w Elblągu, Malborku, Ostródzie oraz ich pracownikowi, który zajmował się dystrybucją specyfików. Czynności końcowe prowadzili prokuratorzy z Pabianic, bo tam zameldowani są podejrzani. Nie udało się zatrzymać dwóch mężczyzn, trwają ich poszukiwania więc tymczasowo postępowanie przeciwko nim zostało zawieszone. Akt oskarżenia przeciwko trzeciemu 31 grudnia 2014 r. został skierowany do Sądu Okręgowego w Elblągu.
28-letniemu Jakubowi G., prezesowi firm o różnych "pachnących" nazwach, zarzuca się, że działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami w sklepie przy ul. Królewieckiej w Elblągu wprowadzał do obiegu niebezpieczne dla zdrowia i życia substancje. Przyjmowane w jakikolwiek sposób były groźne. Po ich zażyciu 19 osób trafiło do szpitala.
- Mężczyzna nie przyznał się do winy, odmówił również składania wyjaśnień - kończy prokurator Jolanta Rudzińska.
A