Handlowali narkotykami, alkoholem, papierosami, wyłudzali odszkodowania, porywali dla okupu, torturowali i zabijali. Takie zarzuty śledczy postawili mężczyznom, którzy mieli działać w zorganizowanej grupie przestępczej kierowanej przez Jana R. ps. "Kulawy". Zdaniem prokuratury, szef gangu był bezlitosny dla tych, którzy mu podpadli, a od "brudnej roboty" miał swoich żołnierzy. Dziś (7 lipca) proces gangu z Kisielic ruszył przed Sądem Okręgowym w Elblągu.
Proces gangu, którego domniemanym szefem był Jan R. pseudonim "Kulawy", był najdłuższym i najdroższym procesem w historii elbląskiej Temidy. Trwał sześć lat, pochłonął ok. 4 milionów złotych, zgromadzono blisko 300 tomów akt po 200 stron każdy. Lista zarzutów była bardzo długa, m.in. zabójstwa, uprowadzenia, handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów, wyłudzenia odszkodowań. W październiku 2011 r. zapadł wyrok. 15 członków grupy zostało skazanych – Jan R. na najsurowszą karę dożywotniego więzienia. Inne, wysokie wyroki to 15 lat pozbawienia wolności dla: Marcina K., Radosława H. i Marcina G. Zostali oni uznani za winnych m.in. zabójstwa dwóch biznesmenów ze Szczecina (ciał nie odnaleziono).
Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił karę dożywocia dla "Kulawego", a większości jego ludzi obniżył wyroki, zawieszając je warunkowo lub zamieniając na karę grzywny. Gdański sąd wykreślił też w akcie oskarżenia zapis, że organizacja, której przewodził Jan R. miała charakter zbrojny. I w ten sposób sprawa "gangu" wróciła do Elbląga.
I zaczęły się trudności. Najpierw sąd czekał na powrót do kraju jednego z głównych oskarżonych, Marcina K. ps. "Kacper". Ten, za pośrednictwem adwokata, zadeklarował, że w procesie chce uczestniczyć, ale wnosi o uchylenie aresztu w zamian za 200 tys. zł poręczenia majątkowego. Po miesiącu stawił się w Elblągu, ale nie w sądzie, a w areszcie, by odbyć przerwaną wcześniej karę pozbawienia wolności w innej sprawie. Nie udało się też zapewnić opieki medycznej Janowi R. (mężczyzna jest częściowo sparaliżowany, w procesie uczestniczy leżąc na łóżku). "Kulawemu" na sali muszą towarzyszyć ratownicy. Jakby tego było mało, rozchorował się obrońca jednego z oskarżonych Arkadiusza J. i nie udało się na czas znaleźć zastępstwa. Z tego powodu o mały włos proces nie ruszyłby także dziś (7 lipca). Nowy obrońca stwierdził bowiem, że miał zbyt mało czasu na zapoznanie się z aktami.
Proces jednak ruszył. Dziś odczytano tylko akt oskarżenia przeciwko Janowi R. (domniemanemu szefowi grupy przestępczej), Marcinowi K. ps. "Kacper", Marcinowi G., Dariuszowi L. i Radosławowi H. (im prokuratura zarzuca m.in. dokonanie podwójnego zabójstwa) oraz Zbigniewowi R., Leszkowi G., Tomaszowi W., Arkadiuszowi J. Wszyscy mieli brać udział w handlu narkotykami na szeroką skalę (m.in. marihuana, haszysz, amfetamina oraz tzw. tabletki gwałtu miały trafić na rynek skandynawski i niemiecki), handlu papierosami i alkoholem. Mieli też wyłudzać odszkodowania za fikcyjne stłuczki i kraść samochody. Prokuratura zarzuca im także porwanie dla okupu.
Głos zabrał Jan R., który zarzucił mediom kłamstwo. Stwierdził, że prasa rozpisuje się o podwójnym zabójstwie, a taka sytuacja - według "Kulawego" - nie miała miejsca. Po czym... zasnął.
Kolejna rozprawa odbędzie się 14 lipca.
Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił karę dożywocia dla "Kulawego", a większości jego ludzi obniżył wyroki, zawieszając je warunkowo lub zamieniając na karę grzywny. Gdański sąd wykreślił też w akcie oskarżenia zapis, że organizacja, której przewodził Jan R. miała charakter zbrojny. I w ten sposób sprawa "gangu" wróciła do Elbląga.
I zaczęły się trudności. Najpierw sąd czekał na powrót do kraju jednego z głównych oskarżonych, Marcina K. ps. "Kacper". Ten, za pośrednictwem adwokata, zadeklarował, że w procesie chce uczestniczyć, ale wnosi o uchylenie aresztu w zamian za 200 tys. zł poręczenia majątkowego. Po miesiącu stawił się w Elblągu, ale nie w sądzie, a w areszcie, by odbyć przerwaną wcześniej karę pozbawienia wolności w innej sprawie. Nie udało się też zapewnić opieki medycznej Janowi R. (mężczyzna jest częściowo sparaliżowany, w procesie uczestniczy leżąc na łóżku). "Kulawemu" na sali muszą towarzyszyć ratownicy. Jakby tego było mało, rozchorował się obrońca jednego z oskarżonych Arkadiusza J. i nie udało się na czas znaleźć zastępstwa. Z tego powodu o mały włos proces nie ruszyłby także dziś (7 lipca). Nowy obrońca stwierdził bowiem, że miał zbyt mało czasu na zapoznanie się z aktami.
Proces jednak ruszył. Dziś odczytano tylko akt oskarżenia przeciwko Janowi R. (domniemanemu szefowi grupy przestępczej), Marcinowi K. ps. "Kacper", Marcinowi G., Dariuszowi L. i Radosławowi H. (im prokuratura zarzuca m.in. dokonanie podwójnego zabójstwa) oraz Zbigniewowi R., Leszkowi G., Tomaszowi W., Arkadiuszowi J. Wszyscy mieli brać udział w handlu narkotykami na szeroką skalę (m.in. marihuana, haszysz, amfetamina oraz tzw. tabletki gwałtu miały trafić na rynek skandynawski i niemiecki), handlu papierosami i alkoholem. Mieli też wyłudzać odszkodowania za fikcyjne stłuczki i kraść samochody. Prokuratura zarzuca im także porwanie dla okupu.
Głos zabrał Jan R., który zarzucił mediom kłamstwo. Stwierdził, że prasa rozpisuje się o podwójnym zabójstwie, a taka sytuacja - według "Kulawego" - nie miała miejsca. Po czym... zasnął.
Kolejna rozprawa odbędzie się 14 lipca.
A