Przed elbląskim sądem toczy się proces kierowcy karetki pogotowia, która jadąc na sygnale, uczestniczyła w wypadku. W wyniku zderzenia z osobową hondą zginął mężczyzna. Dziś (14 lipca) zeznawali świadkowie wypadku.
29 lipca 2015 r. karetka jadąca na sygnale ul. 12 Lutego w kierunku Tysiąclecia, na skrzyżowaniu z ul. Armii Krajowej, uderzyła w bok osobowej hondy civic, która jechała od strony Grobli św. Jerzego. Uderzenie było tak silne, że samochód ratowniczy koziołkował po ulicy. W wyniku wypadku ucierpieli lekarz i ratownicy medyczni oraz osoby podróżujące hondą. Na miejscu reanimowano trzy osoby, niestety, jednej z nich - mimo starań lekarzy - nie udało się uratować.
Zdaniem prokuratorów, głównym sprawcą wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym był 37-letni Paweł G., kierowca karetki pogotowia. Przed sądem odpowiada za umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego. Śledczy stoją na stanowisku, że, co prawda prowadził on pojazd uprzywilejowany, jadący na sygnale, ale to nie oznacza zwolnienia z zachowania ostrożności.
Dziś (14 lipca) zeznawali świadkowie tamtego tragicznego zdarzenia.
- Jechałem swoim oplem od ul. Grobla św. Jerzego, przed skrzyżowaniem stanąłem na pasie do skrętu w lewo. Było czerwone światło - mówił 60-letni mężczyzna. - Słychać było sygnał karetki więc zacząłem się rozglądać. Karetka leciała z góry, od 12 Lutego. Na skrzyżowaniu było wówczas pusto. Na pasach do jazdy na wprost nie było samochodów, światło było zielone. I właśnie wtedy mignęła mi po prawej stronie ta honda. Musiało być mocne uderzenie, karetka zrobiła kilka fikołków i zatrzymała się na słupkach. Bardzo wyraźnie słyszałem sygnał karetki, mimo że miałem zamknięte okna - dodał. - Nie wiem czemu nie słyszał ich ten młody kierowca. Nie podchodziłem do hondy po zdarzeniu, ale widziałem, że w hondzie, po prawej stronie okna były uchylone na kilka - kilkanaście centymetrów - zapewniał.
W wypadku ranni zostali zarówno jadący w karetce ratownicy medyczni i lekarz, jak i podróżujący hondą. Trzy osoby reanimowano na miejscu, niestety, jednego z pasażerów auta osobowego nie udało się uratować.
Oprócz kierowcy karetki, 37-letni Pawła G., o spowodowanie wypadku oskarżony jest 21-letni Marcin H., kierowca hondy. Jemu prokuratura zarzuca nieumyślne naruszenie zasad ruchu drogowego. Obaj w czasie śledztwa, ale i przed sądem, nie przyznali się do winy.
- Nie ma znaczenia czy się przyznają, czy nie – mówił mecenas Krzysztof Kanty, obrońca Pawła G. - Sąd musi odpowiedzieć na pytanie czy zielone światło zwalnia z myślenia kogokolwiek. Poza tym, przedmiotem badania w tej sprawie będzie zasada ostrożności – kontynuował - dlatego, że obaj kierujący mieli prawo wjechać na skrzyżowanie. Sąd będzie badał, który z nich i w jakim stopniu naruszył zasadę ostrożności.
Kluczowa będzie więc opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego.
Kolejna rozprawa w procesie Pawła G. odbędzie się w październiku. Natomiast Marcin H. stanie ponownie przed sądem we wrześniu.
Zdaniem prokuratorów, głównym sprawcą wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym był 37-letni Paweł G., kierowca karetki pogotowia. Przed sądem odpowiada za umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego. Śledczy stoją na stanowisku, że, co prawda prowadził on pojazd uprzywilejowany, jadący na sygnale, ale to nie oznacza zwolnienia z zachowania ostrożności.
Dziś (14 lipca) zeznawali świadkowie tamtego tragicznego zdarzenia.
- Jechałem swoim oplem od ul. Grobla św. Jerzego, przed skrzyżowaniem stanąłem na pasie do skrętu w lewo. Było czerwone światło - mówił 60-letni mężczyzna. - Słychać było sygnał karetki więc zacząłem się rozglądać. Karetka leciała z góry, od 12 Lutego. Na skrzyżowaniu było wówczas pusto. Na pasach do jazdy na wprost nie było samochodów, światło było zielone. I właśnie wtedy mignęła mi po prawej stronie ta honda. Musiało być mocne uderzenie, karetka zrobiła kilka fikołków i zatrzymała się na słupkach. Bardzo wyraźnie słyszałem sygnał karetki, mimo że miałem zamknięte okna - dodał. - Nie wiem czemu nie słyszał ich ten młody kierowca. Nie podchodziłem do hondy po zdarzeniu, ale widziałem, że w hondzie, po prawej stronie okna były uchylone na kilka - kilkanaście centymetrów - zapewniał.
W wypadku ranni zostali zarówno jadący w karetce ratownicy medyczni i lekarz, jak i podróżujący hondą. Trzy osoby reanimowano na miejscu, niestety, jednego z pasażerów auta osobowego nie udało się uratować.
Oprócz kierowcy karetki, 37-letni Pawła G., o spowodowanie wypadku oskarżony jest 21-letni Marcin H., kierowca hondy. Jemu prokuratura zarzuca nieumyślne naruszenie zasad ruchu drogowego. Obaj w czasie śledztwa, ale i przed sądem, nie przyznali się do winy.
- Nie ma znaczenia czy się przyznają, czy nie – mówił mecenas Krzysztof Kanty, obrońca Pawła G. - Sąd musi odpowiedzieć na pytanie czy zielone światło zwalnia z myślenia kogokolwiek. Poza tym, przedmiotem badania w tej sprawie będzie zasada ostrożności – kontynuował - dlatego, że obaj kierujący mieli prawo wjechać na skrzyżowanie. Sąd będzie badał, który z nich i w jakim stopniu naruszył zasadę ostrożności.
Kluczowa będzie więc opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego.
Kolejna rozprawa w procesie Pawła G. odbędzie się w październiku. Natomiast Marcin H. stanie ponownie przed sądem we wrześniu.
A