Jesienią ubiegłego roku emerytowana nauczycielka Wiesława K. potrąciła na parkingu przed sklepem Silvant rowerzystę. Mężczyźnie nic się nie stało, ale sytuację postanowiła wykorzystać przedsiębiorcza Zofia Z., która była świadkiem zdarzenia. Oskarżyła Wiesławę K. o to, że ta przejechała jej stopę i domagała się odszkodowania. Sąd przejrzał jednak niecne zamiary pani Zosi.
Do zdarzenia doszło 19 października 2006 r. Wiesława K., wówczas 74-letnia emerytowana nauczycielka, jadąc fiatem punto potrąciła na parkingu przed sklepem Silvant rowerzystę. Wysiadła z auta, by sprawdzić, czy mężczyźnie nic się nie stało. Na szczęście było to tylko lekkie uderzenie, potrącony wsiadł więc na rower i odjechał. Wiesława K. uspokojona również odjechała. Świadkiem zdarzenia była Zofia Z., która właśnie wychodziła z pasmanterii. Czterokrotnie dzwoniła na policję, informując, że starsza kobieta potrąciła rowerzystę. Nie wspominała jednak o własnych obrażeniach. Przypomniała sobie o nich dość szybko, idąc do lekarza z dawnym urazem stopy. Później w sądzie twierdziła, że to Wiesława K. przejechała jej stopę. Podczas rozprawy nauczycielka przyznała się do potrącenia rowerzysty, jednak nie pamiętała, by „zahaczyła” jeszcze kogoś, ale skoro Zofia Z. ma obrażenia... - Skoro ta pani tak twierdzi to pewnie tak było. Może i „dosięgłam” ją autem - dodała.
Zofia Z., wykorzystując kłopoty z pamięcią Wiesławy K., szła w zaparte. Jednak sąd miał coraz więcej wątpliwości. Ostatecznie Wiesława K. została uniewinniona. Natomiast sąd skierował do prokuratury doniesienie o popełnieniu przez Zofię Z. przestępstwa oszustwa oraz zawiadomienia o przestępstwie nie popełnionym.
Zofia Z., wykorzystując kłopoty z pamięcią Wiesławy K., szła w zaparte. Jednak sąd miał coraz więcej wątpliwości. Ostatecznie Wiesława K. została uniewinniona. Natomiast sąd skierował do prokuratury doniesienie o popełnieniu przez Zofię Z. przestępstwa oszustwa oraz zawiadomienia o przestępstwie nie popełnionym.
A