UWAGA!

Zamiast "lajków" będzie grzywna

 Elbląg, Bogusław Ż. przyczepił sanki do tramwaju, bo chciał zyskać sławę w Internecie. Za swoją akcję będzie musiał zapłacić
Bogusław Ż. przyczepił sanki do tramwaju, bo chciał zyskać sławę w Internecie. Za swoją akcję będzie musiał zapłacić (fot. MS)

O tym, że cena sławy może być wysoka przekonał się 24-letni bezrobotny kucharz z Elbląga, który przyczepił sanki do tramwaju i ruszył w podróż. „Kulig” zarejestrowali telefonem komórkowym jego znajomi, a film trafił do sieci. Trafił również do policjantów, którzy zamiast „lajków” skierowali do sądu wniosek o ukaranie saneczkarza. Za niebezpieczny wybryk będzie on musiał zapłacić 2 tys. zł.

Przypomnijmy: 24-letni elblążanin przyczepił do tramwaju sanki, a gdy pojazd ruszył, podróżował w ten sposób za tramwajem przez kilkadziesiąt metrów. Wszystko po to, by zaistnieć w Internecie. Sytuacja miała miejsce 18 stycznia na ul. 1 Maja w Elblągu. Materiał, który nagrywali sami uczestnicy „przedsięwzięcia” i który trafił następnie do Internetu, stał się podstawą do przeprowadzenia postępowania o wykroczenie.
       Sąd, wyrokiem nakazowym, wymierzył 24-letniemu Bogusławowi Ż. Karę grzywny w wysokości 300 zł. Takiej decyzji sprzeciwił się jednak komendant miejski policji w Elblągu. Za popełnienie kilku wykroczeń m. in. możliwości spowodowania niebezpieczeństwa dla uczestników ruchu drogowego chciał wyższej kary. Tym bardziej, że to nie pierwsza „akcja” Bogusława Ż. W październiku 2016 r. bezrobotny kucharz, aby zaistnieć w Internecie, wybrał się w podróż na dachu autobusu. Wówczas został ukarany 500-złotowym mandatem. Jednak 24-latek zapragnął większego rozgłosu.
       Dziś (10 marca) odbyła się pierwsza i, jak się szybko okazało, ostatnia rozprawa przeciwko Bogusławowi Ż. 24-letni kucharz przyznał, że przyczepił sanki do tramwaju dla sławy. Ale – jak zaznaczył - był przygotowany do akcji.
       - Wcześniej sprawdziłem torowisko, rozkład jazdy, a nawet przyczepiłem – na próbę – sanki do samochodu, by sprawdzić, czy wszystko zadziała – opowiadał. - Przygotowywałem się długo, bo nie było odpowiedniej pogody.
       Przyznał, że zainspirował się – również opublikowanym w sieci – filmikiem studentów z Poznania, którzy zdecydowali się na podobną zabawę 6 lat temu.
       - Zdobyli pozytywny rozgłos – zauważył jakby rozczarowany oddźwiękiem swojej akcji.
       Policjanci nie docenili żartu Bogusława i wskazali na niebezpieczne aspekty jego działania: - Mógł wypaść z torowiska i zderzyć się z tramwajem, który jechał z przeciwnego kierunku; motorniczy mógł go zauważyć w lusterku, gwałtowanie zahamować i narazić na urazy pasażerów. Wreszcie – po publikacji filmu w Internecie mógł znaleźć naśladowców.
       Początkowo Bogusław Ż. chciał dobrowolnie poddać się karze grzywny w wysokości 500 zł. Sędzia uznał ją za zbyt niską i zasugerował 1500 zł, na co jednak nie zgodził się oskarżyciel publiczny, czyli policja. Stróże prawa chcieli dla „saneczkarza” 3 tys. zł grzywny (to maksymalna kara przewidziana w kodeksie wykroczeń).
       Ostatecznie, po obejrzeniu dokumentacji wideo i przesłuchaniu świadka, sąd ogłosił wyrok: Bogusław Ż. za "kulig" ma zapłacić 2 tys. zł grzywny. - Okoliczności i wina nie budzą wątpliwości, a społeczna szkodliwość wykroczenia jest znaczna – przyznał sędzia. - Kara ma spełnić swoją rolę, ale ma również być na miarę możliwości finansowych obwinionego.
       Wyrok nie jest prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
      
A

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama