UWAGA!

Srebrne wspomnienia (35 lat od srebrnego medalu)

 Elbląg, Od lewej: Robert Czurakowski, Piotr Sieńczak i Marcin Zatówka, srebni medaliści MPJ z 1989 r.
Od lewej: Robert Czurakowski, Piotr Sieńczak i Marcin Zatówka, srebni medaliści MPJ z 1989 r. (fot. Sebastian Malicki)

W lipcu 1989 r. juniorzy Olimpii Elbląg zdobyli srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów. Więcej pisaliśmy o tym tutaj. Wspomnieniami z tamtego sezonu podzielili się piłkarze srebrnej drużyny: Marcin Zatówka, Piotr Sieńczak i Robert Czurakowski.

Marcin Zatówka: Na początku nie mieliśmy jasno wytyczonego celu. Spotkaliśmy się w szerokiej grupie, ponieważ doszli do nas zawodnicy spoza Elbląga, chłopaki z kadry województwa: m. in. bracia Misarkowie, „Kwiatek“ [Marek Kwiatkowski - przyp. SM], Nowogród [Andrzej Nowogrodzki - przyp. SM], Bracyk [Adam Brac - przyp. SM]... Spotkaliśmy się i padło hasło: no to gramy... Nie było jakieś spiny, że musimy ten makroregion wygrać. To trzeba koniecznie podkreślić: atmosfera w drużynie była super. Od samego początku.

Piotr Sieńczak: Pamiętam, że nikt nie dyskutował. Wchodzili trenerzy Lech Strembski i Bogusław Kołodziejski, przedstawiali skład, mówili jak mamy grać i nikt nosem nie kręcił. Widzieliśmy, że u naszych rywali było z tym różnie, potrafili się obrażać na swoich trenerów i kolegów, że siedzą na ławce. Moim zdaniem, dopiero po rundzie jesiennej pojawiły się takie myśli, że trzeba utrzymać się w czubie tabeli.

Robert Czurakowski: Ale dużo bramek w makroregionie strzelaliśmy. Zupełnie inaczej niż w Warszawie.

P.S.: Sami siebie motywowaliśmy. Jak wchodziłeś z ławki, to wiedziałeś, że musisz zagrać jakby to był twój ostatni mecz w życiu. Że musisz tym chłopakom pomóc.

M.Z. Pewnym ewenementem był fakt, że mieliśmy dwóch trenerów: Lecha Strembskiego i Bogusława Kołodziejskiego oraz kierownika drużyny Lecha Rakoczego. Kierownik latał za tymi chłopakami, po szkołach, po rodzicach. Chyba jako jedna z niewielu drużyn mieliśmy obiady w stołówce zamechowskiej przy placu Słowiańskim. Trochę tego profesjonalizmu jednak było. Z drugiej strony jak oglądam filmik na You Tube, jak nam wręczają medale i widzę siebie, sama skóra i kości, to się dziwię, że byłem w stanie kopnąć piłkę dalej niż 5 metrów.

P.S.: Mecz to było święto. Nieraz grało się z gorączką. Rodziców oszukiwałeś, że się dobrze czujesz, mimo że cały byłeś zasmarkany.

M.Z.: Przeważnie graliśmy w niedzielę.

.

Do ostatniej kolejki Ligi Makroregionalnej trwała walka o zwycięstwo z bydgoskim Zawiszą.

M. Z.: U nas wygraliśmy 2:1. Do dziś pamiętam to błoto na boisku. W Bydgoszczy było 4:1, powieźli nas „bez mydła“. Pamiętam szatnię pod schodami. Cały czas słuchać było stukanie, jak oni biegali po schodach.

R. Cz.: Ale boisko mieli jak dywan.

P.S: Z zespołami z Trójmiasta lepiej sobie radziliśmy niż z tym Zawiszą.

M.Z.: Na Chemiku [Bydgoszcz - przyp. SM] też było tylko 1:0. I to też ledwo ledwo. Pamiętam ten mecz doskonale, bo to było pierwsze spotkanie, które zagrałem w ochraniaczach. „Kopałem się po czole“. Pamiętam, że podałem do Jarka Talika z połowy boiska, w taki sposób, że potem rywale mieli rzut rożny. Kompletnie nie umiałem w nich grać. Stąd wiem co to znaczy mieć drewnianą nogę. W przerwie sam zdjąłem ochraniacze, albo trener mi kazał.

P.S.: Mieliśmy szmaciane korkotrampki. Polsporty z sześcioma wkrętami. Jeszcze sędziego trzeba było się zapytać czy pozwoli grać w „aluminiakach“, czy trzeba wkręcać „plastiki“. W szatni wyglądało jak w warsztacie. Czarna pasta do butów i kombinerki do wkrętów.

R. Cz.: Każdy w plecaku miał kombinerki. Sędziowie sprawdzali czy korki nie są starte do metalu.

P. S.: Na własnej skórze udowadnialiśmy, że „sprzęt nie gra“.

M.Z.: Z Wisłą Tczew wygraliśmy 9:0 w Elblągu. Po meczu ktoś mi powiedział, że to było moje najlepsze spotkanie. A jedyne co z niego pamiętam, to jak bramkarz Wisły wysłał piłkę taką „świecą“ do góry, a ja głową strzeliłem.

P.S: To było jesienią. Na wiosnę wygraliśmy w Tczewie chyba 4:1. Wtedy trener przesunął mnie z głębokiej obrony do pomocy. I z Wisłą strzeliłem swoją jedyną bramkę w makroregionie. Pamiętam, bo to była moja pierwsza i ostatnia bramka w tamtym sezonie.

M.Z.: Nie czuliśmy żadnej presji, że coś “musimy“. Może pojawiła się przed ostatnim meczem z Lechią Gdańsk. Wtedy było wiadomo, że drugi w tabeli nie bierze nic. Ale w Gdańsku wychodziło nam wszystko.

.

Po zwycięstwie w ostatniej kolejce nad Lechią Gdańsk (4:1 w Gdańsku) Olimpijczycy zajęli pierwsze miejsce w Lidze makroregionalnej. Pierwsze miejsce dawało elblążanom awans do turnieju półfinałowego. W Warszawie podopieczni Lecha Strembskiego i Bogusława Kołodziejskiego zagrali z Drukarzem Warszawa, Hutnikiem Kraków i Zagłębiem Lubin.

R. Cz.: Klub chciał, żebyśmy się w Warszawie jakoś zaprezentowali. Dostaliśmy sprzęt po pierwszej drużynie. Używane, czerwone koszulki Adidasa, białe spodenki i białe getry. Pani Ania Nowak, pracowała w magazynie i pamiętam jak nam te getry cerowała Przyjechaliśmy na miejsce, każdy w koszulkach Lacoste „z rynku“, sweterki. A tam wychodzą chłopaki z Zagłębia Lubin, każdy w identycznym dresie. Popatrzyli na nas... dziwnie.

M. Z.: Przyjechaliśmy do Warszawy rozwalającym się Autosanem. Sami nie wiedzieliśmy, co możemy osiągnąć. Czego się można po nas spodziewać. Wygraliśmy ligę i już byliśmy szczęśliwi, bo dokopaliśmy wielu bardziej uznanym klubom.

R.Cz.: W Hutniku wtedy grał Marek Koźmiński. Ich największą gwiazdą był Krzysiek Bukalski.

P.S.: Oni chyba nawet do końca nie wiedzieli, gdzie ten Elbląg jest. Była taka rozmowa podczas nieformalnych spotkań: A macie w Elblągu jeszcze jakiś klub. A my: no pewnie: Mlexer, graliśmy z nimi w Makroregionie.

M.Z.: Mlexer grał na Moniuszki. I zawsze na ich meczach stała skrzynka serwatki albo kefiru. Nikt nie chciał tego pić, chłopaki w tym wieku mleka nie piją. W Olimpii była też druga drużyna juniorów, która grała w lidze wojewódzkiej. Musieliśmy uważać, bo na nasze miejsce czekali koledzy.

P.S.: Wojtek Łojek był wychowankiem Mlexera.

M.Z.: Wszystkie drużyny z wyjątkiem Drukarza były zakwaterowane w jednym internacie. Chyba jako jedyni nie mieliśmy ścisłego harmonogramu dnia. W porównaniu do rywali mieliśmy dużo luzu. Pamiętam taką rozmowę podczas wieczornego mycia zębów. Do Leszka Bielińskiego podszedł Krzysztof Bukalski z Hutnika Kraków i mówi: >>Jak to jest, u was taki luz i wygrywacie, a my mamy cały dzień zaplanowany i nie wygrywamy<<. I Leszek mu odpowiedział: >>Bo grać to trzeba umieć<<. A Leszek był później w tzw. „szerokiej kadrze olimpijskiej“, która w Barcelonie w 1992 r. zdobyła srebrny medal.

P.S.: Jak przyszedł to dodał nam wartości i skrzydeł. Przecież wiadomo było, że karne z Hutnikiem to będzie on strzelał. Bo kto, jak nie on.

M.Z.: Jak nie wiedziałeś co masz zrobić, to podawałeś do Leszka, a on już zawsze coś wymyślił. Pod koniec rundy jesiennej miał poważną kontuzję i wypadł z kadry pierwszego zespołu. Do rundy wiosennej przygotowywał się indywidualnie. Niby był, ale gdzieś obok. My biegaliśmy po lesie, a on ćwiczył na sali gimnastycznej. Wrócił do pełnej sprawności z powrotem wzięli go do seniorów. I pamiętam go głównie z półfinału w Warszawie. Jak podszedł do rzutów karnych z Hutnikiem, to się nie bałem. Po prostu wiedziałem, że trafi.

P.S.: Działo się przed meczem. W trakcie meczu wpadaliśmy w trans.

M.Z.: Z samych meczów to niewiele pamiętamy. Ale o otoczce wokół turnieju moglibyśmy opowiadać godzinami. Ale pamiętam jak wyciąłem piłkarza Hutnika. Końcówka meczu, oni naciskają. Zamykam oczy, będzie faul, to będzie rzut wolny. Minutę z tego meczu „ukradniemy“. Po faulu Krzysiek Bukalski zaczął mi bić brawo.

R.Cz.: Taki faul na prawie czerwoną kartkę to był.

.

W finale czekał Górnik Zabrze. Pierwszy mecz rozgrywano na Śląsku.

M.Z.: W Zabrzu były dwie drużyny juniorskie: Górnik i Gwarek. Oba były zapleczem seniorskiej drużyny Górnika. Gwarek miał swoją klasę sportową w jednej szkole, Górnik w drugiej. I one dominowały w tamtejszym makroregionie, walkę o awans rozstrzygając między sobą.

P.S. Zmiażdżyło nas już wyjście z szatni. Mnóstwo ludzi było na trybunach.

M.Z. Już wejście do szatni.

R.Cz.: Patrzymy, a tam Hubert Kostka sobie stoi.

M.Z. Mieli ogromną szatnię i obok niej był duży basen. Bez porównania do Elbląga, Może ta nasza szatnia w rewanżu trochę zdeprymowała Górnika.

P.S.: Jak się we dwóch musieli w jednej szafce zmieścić.

M.Z.: Jednym z wyróżniających się piłkarzy juniorów Górnika był Adam Nocoń. Ten sam, co kilka lat temu prowadził Olimpię. Ale coś „nawywijał“ i w finałach nie zagrał. W Zabrzu siedział na trybunach, do Elbląga nie przyjechał. Kiedy kilka lat temu przyjechał objąć pierwszą drużynę Olimpii, to porozmawiał sobie z Lechem Strembskim. I zna niektóre nasze nazwiska z tego meczu.

P.S.: Wbiegałem na boisko i czwartą bramkę nam strzelili z rzutu wolnego.

M.Z.: Ja w Zabrzu nie grałem. Z meczu w Elblągu pamiętam tylko jedną akcję, podanie do Marka Kwiatkowskiego...

.

Mecz w Zabrzu zakończył się porażką 0:5, w w Elblągu gospodarze przegrali 4:6 i wywalczyli srebrne medale.

.

M.Z.: To była taka ekipa, że jeden za drugiego wskoczyłby w ogień. Tak jak rozmawiam z chłopakami, to Olimpia była wryta w serduchu. Jak ktoś z Olimpii zadzwoni w środku nocy, to wstaniesz i pojedziesz pomóc. Przywiązanie do klubu było „wyssane“ już po pierwszym treningu.

.

8 czerwca o godzinie 19:45 na Stadionie Miejskim przy ul. Agrykola 8 w Elblągu odbędzie się mecz z okazji 35. rocznicy zdobycia przez juniorów Olimpii Elbląg srebrnego medalu Mistrzostw Polski. Naprzeciw siebie staną drużyny juniora z 1989 r. i Oldbojów Olimpii Elbląg. Więcej o tym wydarzeniu i wspomnieniach piłkarskich sprzed 35 lat wkrótce na portEl.pl

 

O srebrnym sezonie 1988/89 przeczytasz też w tekście Drużyna Lecha Strembskiego i Minęło jak jeden dzień...

SM

Najnowsze artykuły w dziale Olimpia

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama